sobota, 31 października 2015

Far beyond your wildest dreams



Zaczynasz się wynurzać i stwierdzasz, że świat jednak nie jest wioską potiomkinowską czy czarno-białym obrazkiem (shouts out to W.).
Widzisz głębię, jakieś cienie i trochę kolorów.
Możesz dotknąć otoczenia, a przedmioty mają różne faktury i powierzchnie.
A Ty tam jesteś w środku i wchodzisz z tym w interakcję.

Hm.










piątek, 30 października 2015

Me & my homie, we're tighter than a glove...

Z ostatniej chwili:
na tarasie pojawił się kocur.
Velikomis w popłochu wyskoczył z klatki i przybiegł na drugi koniec pokoju, gdzie wskoczył do mnie na kanapę. Siedzimy tu teraz, słuchamy Madliba z playlisty "Check this out W" i jemy winogrona.

Ale ja się teraz biorę za zorganizowane grupy przestępcze, bo 9.11. muszę odwieźć do prokuratury.


Tak Wam tylko chciałam poprawić humor na weekend ;-)
Dbajcie o tych, którzy Was kochają!


"Zabrać noce i swiąteczne dni"



Nie tyle słucham, ile przyglądam się.
Jak budowlę z klocków obracam sobie tę piosenkę i się jej przyglądam z różnych perspektyw.
Więcej pytań niż odpowiedzi.
To wszystko nie jest takie oczywiste, jak się wydaje, gdy ma się osiemnaście lat.

I dlaczego tego nie uczą w szkołach?
Bo sami nie wiedzą.

Tak, mam konkluzję:
nie martwcie się, jeśli nie znajdziecie.
Bo macie. Macie siebie.
Ona niestety nie miała, biedna, i to mnie boli, gdy słucham tych piosenek Wielkiej O.

W najgorszym wypadku, jeśli się jeszcze do siebie nie dokopaliście, macie mnie i nasz przepastny dom z miejscem w nim dla Was i z nieźle zaopatrzoną biblioteką.
Dom i serce Wieśniaka są bardzo pojemne!
O tym też z Maszynistką mówiłyśmy :-)

I jeszcze jedno. Każdy, ale to naprawdę każdy "tu wśród ludzi jest tak samo sam".
Żadne żona, mąż, dziecko i tysiące facjat na facjacie tu nie pomogą.
Sądzenie i udawanie, że może być inaczej, jest grubym, haniebnym, krzywdzącym nadużyciem.

Word up, babies, i głowa do góry (Ty Dingsie ponury)!
Jak coś, to dzwońcie albo wpadajcie. We'll figure sth out!
Czekam tu.

środa, 28 października 2015

wtorek, 27 października 2015

Solidarność międzypokoleniowa/krajobraz po klęsce






Poniedziałkowa przebieżka po Parku Znicza. godz. 10:30. Gimnazjaliści piją piwo na ławeczce.
"To dlatego, że wygrało PiS?? Teraz już cztery lata picia?"
Młodzi w śmiech, ja biegnę dalej.
Za chwilę wracam i z daleka widzę, jak do mnie machają.
Podbiegam. Chłopak konspiracyjnie wyjmuje z plecaka zimnego Lecha:
"Chce Pani??!!"

Cóż, czasy są cholernie ciężkie.
Whatever works.



poniedziałek, 26 października 2015

Backlash pełną gębą

(I to wcale nie tylko jako komentarz do naszej nowej rzeczywistości, w której ewentualnie trzeba będzie zejść do podziemia.)

Kurostwo domowe, kotlety i wypieki.
Tak, brzmi jak kiepski żart, ale temu właśnie aBsio i ZW poświęciły sobotę, która była bardzo lazy z racji tego, że rozpoczęła się o 2-ej rano bezglutenową pizzą wegańską.
To uwarunkowało resztę dnia.

Także feministki lubią dobrze zjeść, a że nie mają zamiaru tracić resztek młodości i rozumu w korpo, żeby mieć na fancy restauracje,
to same robią fancy obiady.






Co to jest i jak to zrobić, pytacie?

Kotlety z kaszy jaglanej:
pół szklanki kaszy jaglanej,
pół szklanki bulionu,
ząbek czosnku,
pół cebuli (pokrojonej w kosteczkę - MMM, nie w grube pajdy!),
garść natki pietruszki,
jedna starta marchewka (w robocie kuchennym najwygodniej, p.w.),
dwie łyżki siemienia lnianego,
sól, pieprz, zioła prowansalskie, czarnuszka.

Ugotować kaszę razem z czosnkiem, bulionem, siemieniem lnianym.
Do ugotowanej kaszy dodać wszystkie inne składniki, wymieszać i uformować kulki.
Usmażyć te kulki. Niektórzy robią to w czapce (już nie będę zdradzać, kto), inni w rękawiczkach - bo tłuszcz pryska. 

Dynia duszona:
dynia (ile tam chcecie),
cebula,
2 ząbki czosnku,
pół szklanki bulionu,
tymianek, oliwa, sól, pieprz.

Najpierw przez minutę smażyć czosnek i cebulę, następnie przez ok. 5 minut smażyć je razem z dynią (mieszając), potem zalać bulionem, przykryć i na małym ogniu dusić, aż dynia będzie miękka.

Surówka:
1 marchewka (starta obieraczką),
duża garść natki pietruszki,
1 cebula cukrowa (kostki),
1 papryka,
2 małe rzepy,
czarnuszka,
sól, pieprz, olej z pestek dyni.
Jakoś to wszystko pokroić i wymieszać.

Voilà!

Ja się wcale nie dziwię, że Wy mężczyźni chcecie mieć żony.
My też chcemy!




W ramach naszej ostatniej feministycznej wieczerzy przed tym, o czym teraz już wiemy, że nastąpiło, wyjątkowo miałyśmy deser - bezglutenowe brownie ze spec-mieszanki z Rossmanna.
aBsio zrobiła w wersji wegańskiej - siemię lniane i 1 banan zamiast mąki oraz olej kokosowy zamiast masła.


Ciężko stwierdzić, czy będzie dramat, farsa, tragikomedia czy kabaret, ale trzeba zacząć działać.
Wypisuję się z jednego KK i zapisuję do innego.
To postanowione!
A poza tym mamy jeszcze co najmniej jednego człowieka w Brukseli i metę pod Kolonią, w której zresztą będziemy się mościć od 12.11.

niedziela, 25 października 2015

"I never sleep, cause sleep..."

Eee, sami wiecie, co dalej.
"Do Znu-dze-nia!"*





Keep it real, baby und bleib auf dem Teppich.
Skacz sobie po tych muzeach, prowadź te kulturalne konwersacje o sztuce and all, ale nie wyrzekaj się swojej proweniencji:
tłustych bitów.
Tłustych, jak frytki z majonezem u Bobby'ego przy PKiNie!

("A głośniki buczą, lekkie przeciążenie [...],
czyli głośnik nie jest mocny,
a Ty nic nie mówisz, jak Ireneusz Krosny."*)









"A bit jest po to, żeby bujać, w każdym razie...*"
I dlatego prosto od Rydet pojechałam tam, gdzie rok temu nie mogłam być (a szkoda!), bo ledwo mnie było widać spod kroplówki.

Sama nie wiem, jak do tego doszło, ale podczas gdy Mecenas M. majstrowała przy playlistach ZdrowegoWieśniaka na laptopie blond Kuchena, ZW i blond Kuchen poszli w pogo na parkiecie.
Później te nuty im się trochę rozjechały i kiedy kolega z Korytarza zaczął stanowczo domagać się "Ona tańczy dla mnie", wiedziałam, że nadszedł mój czas.
Czas introwertyka.
Cóż, perełki nie mogą się trafiać co roku.
Taka już ich natura.

Gotta live.
Pociesz się tym, że w drodze powrotnej zawsze możesz sobie włączyć Nasa.
Again.
Do znu-dze-nia!

Peace, babies. 
Będzie dobrze.

* Polskie cytaty: SmarkiSmark

piątek, 23 października 2015

Bloczki*Beton*Love ;-) :-)

Przyrzekam - takie napisy są na trzech banerach na płocie hurtowni budowlanej przy siódemce.
Z tymi buźkami.

Czyli jest jakaś nadzieja dla kraju.

Meanwhile, aBsio i ja popijamy YogiTea w Pustelni. Będzie gadane!

Jak ja uwielbiam to mieszkanie!!!!!
(No to przesyłam te pocałunki dla wiadomo kogo...)

My tu love, a MMM od jutra bloczki i beton:


W końcu wstawiamy te ostatnie drzwi, które sklep źle zamówił.
Drzwi we własnym domu!
No!!!
A może powinnam napisać dżwi?

czwartek, 22 października 2015

Ten Koreańczyk!




Posłuchajcie, jak to można zagrać!!!
Bez tej polskiej pompy, za to z lekkością i ... radością.
Ta gra jest tak eteryczna i delikatna, jak sam muzyk.

Żyjemy konkursem.
Chopin jest wszędzie - w operowym Empiku, u Kondrata, w samochodzie, w domu do późnej nocy.
Dzisiaj w ogóle czekałam na werdykt do pierwszej i zrezygnowana poszłam spać, a tu kilka minut później ogłosili.
Dla mnie tegoroczne interpretacje są bardzo odkrywcze i nowoczesne.
Są tak świeże i młode, jak uczestnicy tego konkursu.
Wow! Na szczęście Dwójka całymi dniami powtarza przesłuchania i słucham, słucham, słucham.
(Mamo, włącz sobie w internecie na stronie Polskiego Radia Dwójki albo na youtube pod Chopin Competition 2015!)
Totalny high z tym Chopinem.
Ciekawe, czy on też był ciągle na haju od własnej twórczości...
My słuchamy, a Velikomis gada przez sen. On bardzo sobie ceni klasykę, za to Kosołapkin uwielbiał muzykę kabaretową z lat 20-tych. Taką z filmów Woody'ego Allena.

środa, 21 października 2015

Charles Taylor, Casanova, Zofia Rydet

Lecz nie samą sztuką człowiek żyje i trzeba wykonywać tak prozaiczne czynności, jak krojenie produktów do sałatki (to i tak o niebo lepsze od chociażby odkurzania samochodu, które już jest kompletnym nieporozumieniem).
Sałatka była jednak na tyle pyszna i orzeźwiająca, że nie mogę się nie podzielić tym pomysłem.


Correct, od dzisiaj nie jestem sama w Pustelni, a od czwartku będziemy we troje.

Składniki:
Pół fenkułu,
jedno jabłko,
jeden owoc mango,
pół cebuli cukrowej,
jedna mała rzepa albo kilka rzodkiewek,
natka pietruszki,
sól, pieprz.
Bez dressingu. Mango robi za dressing.
Wystarczy wszystko pokroić i już.



PS. Ktoś z Was był w Peraście?? Moje drugie ulubione miejsce na ziemi po I'ku. Nad Zatoką Kotorską.

wtorek, 20 października 2015

Lete

Gdzie się podział czas??
Obudziłam się w połowie października.
Przede mną stos Zeitów i New Yorkerów.
Na stronie Opery Narodowej już prawie nie ma biletów na Dziadka.
Na 19 grudnia kupiłam ostatni. Na dwunastą.

poniedziałek, 19 października 2015

Gravel pit

Pamiętacie moją żwirownię za wioską?

Ona jest za tą stodołą.



Tam mieszka ten śmieszny piesek.
Byliśmy tam w sobotę, Justi. Poznajecie?
To była bardzo piękna sobota.
I ten romantyczny Olsztyn we mgle...