wtorek, 31 maja 2016

Tradycja

w bezrefleksyjnej wersji potrafi
nieść ze sobą bardzo mało wartości
odżywczych.

Weźmy taką wysoce uzależniającą "tradycyjną" sałatkę jarzynową:
warzywa rozgotowane na śmierć.
Wartości odżywcze w ściekach - wylane wraz z wywarem.
W misce papa utopiona w majonezie.
No wiem, pyszne, ale daleko na tym nie zajedziesz,
więc oto alternatywa:

Gotowane jajka,
rzodkiewki,
szalotka albo czerwona cebula,
fenkuł,
kwaśne jabłko,
groszek - świeży albo z puszki (niech już będzie),
sok z cytryny,
majonez Kielecki (według mojej kwerendy jest tu najmniej szajsu w szajsie),
sól, pieprz, może być zielenina (natka pietruszki albo koperek).
Proporcje według potrzeb.

 
Chop it!
Mix it!
Weź na piknik! 

niedziela, 29 maja 2016

Beztroska niedziela

BookFestival?
Here you go:
 

Targi książki bez Aguśka to jakiś kiepski żart, wiem, ale Karolina mnie wyciągnęła prosto z pociągu i razem z całą swoją ferajną. What was I supposed to do?



Po beztroskiej niedzieli przeturlałam się z dobrych rąk do dobrych rąk i here I am - znowu w statku kosmicznym.
I tylko tyle: woda w beczalni jest bezczelnie ciepła, a łazienka dla Was, Agussiek, już gotowa (eee, tylko drzwi nie ma...)!!! Reszta na BigBooku.

Własny dom?
Na Mazurach?
W lato????
Excuse me?!!!!
Umiecie to sobie w ogóle wyobrazić?
Bo okazuje się, że ja nie umiałam.
Zapisy trwają, grafik się zapełnia, na szczęście jest dużo miejsca dla wszystkich.

piątek, 27 maja 2016

3:40, Crystal Palace



Kiedy okoliczności nie sprzyjają spaniu, ani w ogóle niczemu, możesz przez kolejną godzinę dokończyć tamtą układankę i jak na dłoni zobaczyć, dlaczego niektóre elementy nijak tam nie pasowały. W myśl zasady, że ten wpierdol, co ci go włożyli do kołyski, jest swoim własnym rozwiązaniem, w następnej kolejności możesz zaparzyć kawę, chwycić aparat (w końcu to były aż dwa tygodnie poza CP - dwa tygodnie bez aparatu) i pójść za dom.


Tam, w tym całym ptasim obłędzie, przemówisz do siebie Klasykiem: "&*%$#, raj!" i - ku pokrzepieniu serca - Organkiem: "Zdrowy Wieśniak??!! To ja!!" Zawtóruje im WewnętrznyPidżej: "Łopatki razem! Wyprostuj się!" A że jest tam naprawdę, naprawdę przepięknie, usiądziesz sobie z tą kawą przy wąwozie i wybuchniesz śmiechem na widok przemykających cichaczem dziarskich gagatków:











"A więc to tak?"
Pani w tym teraz pobędzie i to zintegruje.
To znaczy, pani w tym jest aż od krakowskiej środy, ale wtedy jeszcze nie rozumiała.
Dlaczego pani nadal wątpi w swoje umiejętności?
Pani wszystko wie od początku,
a tak lubi się oszukiwać.
Czy pani, pani O, już zawsze tak chce podróżować z apteczką i własnym chlebem bezglutenowym?

Tak, dystans do własnych spraw zawsze w cenie.
 
Najdzielniejsza przyjaciółka/Medium
w $%^&* raju

wtorek, 24 maja 2016

Stuck @ Pustelnia

MongolskaKsiężniczka zamknięta w fortecy.
Dotarcie na Młociny, a potem autokarem do CP, to jakiś f*&^%$ing Mount Everest.

Są dwie opcje:

1. albo ją ktoś tu pozbiera, przy czym na rycerzy w lśniącej zbroi księżniczka reaguje dużo bardziej drastycznie, niż Krystyna Janda na słowo "narodowy";

2. albo księżniczka skonstruuje sobie jakieś wyjście.

W tym celu spędzi dziś pół dnia z Buddystą.
("Tyle miesięcy! Tęskniłem do Ciebie!"
No ja też, ale za dużo, za dużo tego było.)

The really good news is: są piwonie! Reminiscencja lat, w których MongolskaKsiężniczka vel MongolskiKomandos była ultrasem katolickim i w Boże Ciało wymiatała koszyczkiem.
Those days are old and overdone, though...


(Aha, jest Zwierzę Mocy: Kosołapkin the Smallest&the Greatest at the same time)

PS Jak przystało na prawdziwą Pustelnię, nie ma netu, także się nie dziwcie. Ale jest już znowu dobra kawa! 
A po net chodzę do Zieleniaka.

piątek, 20 maja 2016

Lechaim

Po 22-ej, czyli po zamknięciu piekielnego studia nagrań, leniwy powrót z restauracji Hamsa do mieszkania zajmuje dokładnie długość piosenki "Inside and Out" wokalistki Feist - ale w remiksie, którego nie ma na YouTube, więc przykro mi.
Musielibyście mieć Spotifaja i wejść na jedną z moich plejlist.




I tu, nad Wisłą, jest ten lunapark z takim właśnie urządzeniem.
Wszystko tak, jak mi się śniło w październiku.
Pamiętacie na pewno, a mnie nic nie dziwi, nie.
Książkę wzięłam idealną na czas i miejsce,
i jeśli JA nie mam żydowskich korzeni,
to już sama nie wiem.
Tuszyńska coraz bliżej łóżka leży w CrystalPalace, ale nadal się za nią nie wzięłam.
To chyba jeszcze nie ten moment.
Aguśkowi dziękuję za Romę Ligocką, którą mi poleciłaś jeszcze na studiach.
(Czytam "Dobre dziecko". Masz?)

Chyba się tu dziś zabunkruję aż do wieczora i odpuszczę te muzea z Jurandem.
Baba Ghanoush w lodówce się chłodzi...



I teraz proszę się przyznać:
kto mnie obudził po drugiej i uporczywie nie dawał spać?

Lechaim, mazeł tow, Giora Feidman is the greatest!

czwartek, 19 maja 2016

Dietla 95/2 - HorrorHaus 2.0

To odtrutka na wczorajszy wieczór:



Najważniejsze kryterium: miało być blisko Wielopola.
W pakiecie dodali salę prób za ścianą/pod podłogą - who the hell knows, where.
Jak nie chór seniorów i patriotyczne pieśni powstańcze, to
szatańskie wersety ciężkiego metalu;
"na stos, na stos rzuciliśmy nasz życia los" w kolejnym kręgu piekielnym.
Perkusja w stylu R.U.T.A. i potok bełkotu Nergala.
Ty przedstawiasz?
O co chodzi?
To jakiś kosmiczny test na moją postawę ZEN? 
No dobra.
"A więc to tak?"
Być może najważniejsza nauka w Procesie: bierz, co dają i nie marudź, jeśli nie dają,
bo widocznie jest w tym jakiś sens.
Popłynęłam zatem i podeszłam do tego w Lowenowskim stylu.
I zdziałało cuda.
Kontynuacja poniedziałku i wtorku po prostu,
w spazmach śmiechu, though,
no bo to była gigantyczna kumulacja absurdu, przyznacie...
Pojechała myśleć i pisać, to jej Behemotha dowalili pod podłogą.
Typisch Konisz!
Dziś na Kazimierzu wypatruję Korowiowa w kraciastych porciętach.
Life is what you make of it, a ja mam tę tragifarsę i - przyznaję - uwielbiam to.

Najdzielniejsza Przyjaciółka/
The Brave Pony
(Lisek w świetnej formie, 
bardzo mi się podobały te wiadomości!)

PS Po próbie poszłam ustalić godziny pracy tego studia i przy okazji poznałam piekielnych panów:
to młodziutcy chłopcy! Takie słodkie buźki, kto by pomyślał, że oni taką muzę grają???
I dobrze grali! Naprawdę dobrze!
Co za akcja...
Oto cały ty, Koniczku...

PS2 A Ty, właśnie Ty, jesteś bardzo, bardzo cute! Nie wątp w to ani przez chwilę.
To zdjęcie jest prześliczne i bardzo wymowne. Bardzo piękne zatem.
No i masz ten dar liryczny!

środa, 18 maja 2016

Ain't got no cigarettes

l

Od dziś bez znieczulenia,
bez koksu,
bez kryształu.
You go, girl!

W czwartek, gdy Wieśniak kapotę wziął na szczęście i zamknął za sobą drzwi do CrystalPalace, powiedział do aBsio, że jest w tym jakaś ostateczność. Wrócił i sprawdził, czy kuchenka wyłączona.
Ajt. I odjechały.
Wczoraj, mijając stadion Mistrza Polski zgodnie stwierdziły, że Kongres i DzieńZero dzielą chyba tygodnie, a to zaledwie trzy dni. Codziennie jako MØ schodziły niżej i niżej i już im tych kręgów zaraz nie wystarczy, no bo ZW co najmniej do poniedziałku w trasie, przy czym to akurat może być dzień decydujący, więc może jednak do wtorku.
Na wszelki wypadek - niczym Nabokov - ma ze sobą siatkę na motyle.

Zgodnie z zapowiedzią dziadowały tylko przez godzinę, po czym udały się tam, gdzie zabrała je Julia. Julia to królowa networkingu i zdaje się, że zna ona wszystkie czarodziejki i wszystkich czarodziejów w DusznymBezdusznymMieście (teraz ma także kontakt do Ghustbusterki, hehe).
W magicznym miejscu pozbyły się całego mnóstwa i wróciły zupełnie oczyszczone - chociażby z obleśnych łapsk wąsacza, który na bramce w sądzie zapytał, czy "wziąć na osobistą."
Ehe, no kidding! W takim dniu taki patriarchalny szajs jeszcze na dokładkę.
Byłoby bardzo marnie, a - o dziwo - jest bardzo radośnie. Taka przemiana w zaledwie kilka godzin.
Dzięki Ci Julio!

 
Powoli a zdecydowanie zmierzamy ku ziołom Wołodii.

PS Tak, napiszę maila o tym. Don't worry.

wtorek, 17 maja 2016

"Jak się masz?

Kochanie, jak się masz?
Powiedz mi, co zostało z naszych marzeń?
"Pitu, pitu...."



Mademoiselle już nie śpiewa bluesa.
Mademoiselle is back from Madame,
a bluesa ma we krwi.
Ostatnio jednak pije dużo herbatki z pokrzywy.

C ya 2nite, ladies!

niedziela, 15 maja 2016

Z niedźwiedziem na smyczy

Pustelnia cała w kwiatach i kobietach.
No dobra, był jeszcze czarujący Andrzej Rybiński.

Trzymam język za zębami.
Tylko tyle:
wszystkie długo spały, a w Kryspolu nie było dobrej kawy.



 

 Martwa natura z Koniczkiem i SiostrąPrezeską.
SiostraPrezeska jest cu-do-wna! Nie mogę się doczekać Walnego.
 


"Zawrze będę dla Ciebie!"
Pamiętaj, żeby plusy nie przysłoniły Ci minusów!!!
<3 <3 <3

sobota, 14 maja 2016

Obyś żył w ciekawych czasach



Kiedy do holu Torwaru na hulajnodze
wjeżdża SiostraPrezeska
radośnie skandując
"Dzień dobry",
kiedy SiostraKrystyna (skądinąd o nazwisku Janda)
"na słowo 'narodowy' dostaje wysypki",
a SiostraAgnieszka (Holland)
sypie bonmotami, jakby przy sukience miała
"Sleeve of Wizard",
kiedy na scenie Gabinet Cieni oszałamia swoimi kompetencją, elokwencją, błyskotliwością
wraz z umiejętnością sprawnego zarządzania skąpym czasem wystąpienia,
to oznacza to, że
1. posiadasz identyfikator z żeńskim imieniem i panowie (!) cię wpuścili;
2. znowu, nie wiadomo jak, minął rok
i nastał stan wyjątkowy.

Potem widzisz na scenie prześliczną, drobniutką i niezwykle profesjonalną SiostręKingę
o tak smutnych oczach, że natychmiast chcesz ją przytulić i zapytać,
czy to przez SiostręMarię, której już nigdy z nami nie będzie,
czy może tylko zwyczajnie, po prostu wspólnota hardkoru.

A dalej już tylko na tę nutę.
Najsmutniejszy Kongres EVER!
Bo tym razem ani premierki ani prezydenta, ani nawet prezydentowej.
Bo Siostry z mundurówek mają zakaz (!) pojawiania się na Kongresie w stroju służbowym (a dotąd zawsze były zgrane i w mundurach).
Bo idący tymże tropem wydłubującego śrut misia
i słusznie zalany potem Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania
w swoim powitaniu najpierw wydukał, że
wita "kobiety poświęcające swoje życie jako matki"
(O, misiaczku biedny, ta ustawa jeszcze nie weszła, you know;
ty już "z ziemi wolskiej do Wolski,
kiedy my [jeszcze] żyjemy"),
a następnie pozdrowił zakonnice,
których tam wcale nie było.
Bo pierwszy raz w życiu po prostu nie przeszedł ci przez gardło hymn,
gdyż przestałaś się czuć częścią narodu i
wcale nie chcesz szablą niczego odbierać,
bo na śmierć bohaterki to niedługo będziesz miała szansę i bez szabli,
a także widzisz, że cały ten szablizm to jakiś nędzny erzac.

Żarty się skończyły -
o ile kiedykolwiek były.

Sytuacja jest wybitnie "not ideal".
SiostraMonika co prawda napisała preambułę do projektu ustawy liberalizującej
(#MojaBroszka - for real! Możecie się podpisać pod projektem ustawy pod www.mojabroszka.pl),
ale czasy są, jakie są.
Obawiam się, że niebawem nawet broszka premierki zamieni się w "zapieczętowane źródło życia".

Człowieku!
Jeśli przyjdzie ci żyć w ciekawych czasach,
być może lepiej się stanie,
jeśli nie będziesz kobietą.

A teraz śmigam na spotkanie z SiostrąEwą (Woydyłło) w gronie żeńskiej części WieśniakFamily.

<3

PS Ja ze wszechświatem za pan brat i on się bardzo postarał
i wczoraj na zakończenie kongresu podstawił mi w Torwarze
Jarząbka!
To już dobry kierunek - ta sama "extraklasa", ten sam pokój nawet, no ale jednak:
nie.

piątek, 13 maja 2016

Lato jest

gdy gorący zapach żelazka miesza się z zapachem jednodniowego siana.
Jeśli do tego jeszcze spadnie ciepły deszcz,
to możesz sobie później
wpuścić do salonu las i łąkę
i na leżaku kontemplować
swoje połączenie z marokańską siostrą Nejet,
która dwa życia temu przywiozła ci te szerokie, kolorowe spodnie,
które masz na sobie.
Przez chwilę dostrzeżesz tę oczywistość.
("Hey, who's worryin 'bout cha, babe?
When you whylin out, runnin 'round in these streets.")
Lecz po chwili przypomnisz sobie, że
już przecież masz skrzynkę z narzędziami marki Stanley
(PJII: "Stanley to jest Stanley. Narzędzia nie do zdarcia!").
I już.



Szkoda było opuszczać CrystalPalace w tak pięknym momencie.
Jednak dystans do własnych spraw zawsze w cenie i trzeba pozostać w ruchu.
To znaczy - wszystko już jest w ruchu i nie powstrzymasz.
Tak oto rozpoczęło się kilkunastodniowe tournée,
z którego wrócimy zupełnie inne i
całkiem same.

czwartek, 12 maja 2016

Got to be real

Komary są w tym roku ogromne i nieubłagane
ALE
Bros wypuścił nową linię zapachową.
W baumarkcie była.
Skuteczna, o dziwo.




W sumie już nie muszę chodzić na łąkę,
bo ona przyszła do mnie.
Ona i las wlali się na podwórko
i chcą też zaanektować salon.
Czy umiecie sobie wyobrazić te wieczorne koncerty znad bagna?
A poranne pobudeczki o 4-ej albo 5-ej, bo już tak jasno w statku kosmicznym?
Aha, yeah, baby! Czwarta rano! Już się robi jasno.
Szkoda, szkoda każdej chwili z sobą samą. Tyle tego jest, a ja
ze swojego stejtofmajndu już nie zbaczam,
żadną żoną nie będę,
a już na pewno nie czyjąś.
Niebezpiecznam, wiem.
Jest nas więcej.

Ale jeśli jednak chcę pospać chociaż do tej 7-ej,
mam pod ręką sprawdzony gadżet z roadtripu:


Holly też sobie kupił, BTW.
Dobrze zorganizowane Sweeties zrobiły na nim wrażenie.



Watch out for summer 2016!
It's out to get you.
You can't run.
You can't hide.

Powodzenia dziś! Wow!!!

PS Oni takie bajki nam opowiadają,
a potem to trzeba mozolnie odkręcać,
jeśli się nie chce zapić się na śmierć.
No, niektórzy chcą, wiem.

Nie daj się wymanewrować z siebie samego.

środa, 11 maja 2016

Ujjayi

Breathe in,
breathe out,
Koniczek.

Nasze sylwetki to żywa manifestacja naszego losu.
Krótką mamy datę przydatności.
Nic więc dziwnego, że chcą nas wycisnąć jak cytryny.


"Jakieś plany, pani O?
Bo już troszeczkę panią czas goni, pani O."

Być może już nawet dogonił.

Jeśli koncepcja zapraszania na świat potomstwa nie pasuje do twojej układanki,
to "w pewnym wieku" z każdym dniem coraz bardziej się od niej oddalasz.
Piasek w klepsydrze spada może i wolno,
ale nieubłaganie.



W magicznej krainie czarnoksiężników, baśni i cudów,
gdzie pali się wiedźmy i czarownice,
gdzie Jaś i Małgosia w klatce, a
kot w butach,
na wszelki wypadek niepokalanego poczęcia,
tak w razie czego,
wiem jednak,
o co chodzi z tym oddechem.

Nadejdzie ten dzień,
kiedy zmyję cały pasztet,
umyję okna,
kupię materace i obiję poduchy.
Wtedy do tych pokoi być może wprowadzą się klepsydry.
Może to jest ten brakujący element układanki?

Tymczasem jadę do tapicera po fotele,
do baumarktu po gwoździe,
do domu rzemiosła po
lustro.


Mów mi "Maria"

wtorek, 10 maja 2016

Zatracić się,

rozpłynąć
i nie zauważyć, że minęło 10 godzin?
Umiemy to, oj umiemy.

Jedz, gadaj, słuchaj, gotuj (ziemniaki, a jak?! Ja nie bigos, ja ziemniaki!), śpij
w Lemingradzie
do dźwięków jednej piosenki.


I zgrywaj zdjęcia z Puszczy:

 ABsioFoto

poniedziałek, 9 maja 2016

Szacunek.

Szacunek is the key, sis.
Do wszystkich,
w tym w szczególności
do siebie samej.

Co dzisiaj robisz?
Budujesz swój statek kosmiczny
or what?!

Zobaczcie, jaki widok z balkonu ma teraz aBsio:

Photo by aBsio vel Lisek


PS Dopiero o pòłnocy odkryłam te Tròjkowe audycje (#KoniczekVerpeilt - analogowy). Dziękuję!! 
Więcej pls w przyszłości linkòw muzycznych. 
Cudownie się słuchało w spaceshipie z gwiazdami.
2 utwòr na najnowszej płycie jest o artystce i muzyku jazzowym. Geniusz.
Ale muzycznie najbliżej mi do 4 utworu na HITnRUN.
Smile i enjoy było! Dzięki :-) :-) :-)

niedziela, 8 maja 2016

Family



Trzymaj się!
Ja bardzo, ale to bardzo rozumiem
i służę czym mogę -
chociażby pokojem z łazienką.
Może być na dłużej,
a view będzie na pewno lepszy, niż u Janusza.

Oh my...
Zaczynasz opowiadać,
a tu jedna po drugiej to samo.
Geez...
Tak mi przykro, ale wiem i zapewniam, że masz siłę.
Jestem z Tobą.
Pamiętaj, że (oprócz mnie) zawsze masz siebie,
więc nie zaniedbuj tej relacji.
My już wiemy, że wszystko będzie tak, jak ma być, jeśli tylko na to pozwolisz.

A jeśli nie pozwolisz, 
będzie pasztet,
ale to już każda sama musi zdecydować,
czy woli latać,
czy w kółko zmywać pasztet z podłogi.
Bo do latania długa, kręta droga nad przepaścią,
a ten pasztet w sumie taki znany i przytulny
(fluffy & cosy - moje słówko dla M2nd).

Do pozostałych PyjamaPartowiczek:
Sobota it is. Więcej w mailu. Atletce egzaminy przełożyli na sobotę i niepewne, czy dotrze.
Proszę przygotujcie się grzecznie i przeczytajcie dzisiejsze Wysokie,
a na Kongresie sobie pogadamy ze StarsząSiostrą.
Będzie tam.

Maszynistko, zobacz, jak tam jest przepięknie, w Kawkowie i okolicach.
Proponuję w sobotę wspólnie obejrzeć harmonogram na ten rok i coś wybrać.
Wszystkie inne Siostry most welcome.
Ale to się nam ułożyło! Niecałe dwa lata temu miałaś jechać, pamiętasz?
Nie ma przypadków.
 




 
I jeszcze to:
Holly się tym wszystkim wzruszył,
(nasz wyjazd/nasze rozmowy/nasza sytuacja polityczna i sytuacja kobiet w PL),
a ja na odchodne mu jeszcze opowiedziałam o NWNK,
więc miał odlot.
Wczoraj napisał pięknego maila o tytule:
"Mädchen aller Länder vereinigt Euch!",
a w treści linki do podręczników dla aktywistek politycznych!!!
Nie ma to, jak wsparcie od profesjonalisty.
Zostawił też dobrą bibułę.
Przez "przypadek" zabrał do pociągu.
Nie ma przypadków.


No to ślę wszystko, a każda i każdy niech weźmie tyle,
ile chce i może
na dzień dzisiejszy.

sobota, 7 maja 2016

No i kto tu ma problem

z płcią, seksem i dżenderem?

Pan,
Pani,
Pan


Być może musicie sobie pobrać to zdjęcie i powiększyć, ale
it's worth the effort!


Jakież to wnioski wysnuła Kuria Metropolitalna na okoliczność mojego dobrowolnego aktu apostazji?


Ale nic to!
Najważniejsze, że I'm Swayze, baby.

Peace y'all!
Być może w Kurii mówią nawet:
"Pozdro i pochwa!"
Holly już umie.

piątek, 6 maja 2016

W najpiękniejszym miejscu na ziemi

są:
bieżąca ciepła woda w kranie,
(już, nareszcie) schludna podłoga w kuchni,
kuchenka elektryczna z piekarnikiem,
już dwa prawdziwe prysznice,
kryształowe miski (zamiast popsutej plastikowej),
rozmaite garnki i patelnie,
przyprawy,
centralne ogrzewanie,
a nawet kieliszki do czerwonego wina!!!

Nie ma natomiast Janusza,
który przychodziłby pytać,
czy napalić w piecach.

Gut genug?

(A ja Mu może kupię tę kuchenkę gazową, aBsio
i podam przez Ciebie.
Podzielę się z Januszem.
W końcu niezwykle efektywnie u Niego pracowałam w biurze przed obecnym zjazdem.)




Tu zające do "Get lucky" wtedy. W tym roku znowu są.


A tam w lasach, w okolicy tej wieży jest Głęboczek.

PS U mnie po wyjściu z budynku i w ogóle przechadzając się
1. od frontu - kwitnące wiśnie przed pensjonatem;
2. od północy - niebawem aleja wiśniowa.
I to nie był mój pomysł, a sołtysa!
For real, bo tam droga gminna przebiega w wąwozie,
który ludzie zaczęli zasypywać śmieciami,
więc ja się delikatnie zdenerwowałam,
sprowadziłam pana z gminy,
po czym oni postanowili wyrównać ten wąwóz i zrobić aleję.
Ta nazwa ulicy nie jest od czapy, nie.
Jest mocno osadzona w realiach.


Gut genug?

czwartek, 5 maja 2016

"To jest ZdrowyWieśniak!

Steht da einfach mitten auf der Wiese und putzt sich die Zähne.
Aaaaa....
Wiese - Wi(e)śniak!
Na, endlich!"

Da steht er:

 Puszcza:





Ten czosnek niedźwiedzi.
 



A na drogę dla Aguśka to:



Nienienienie, Aguś, to nie jest żadna aluzja - no najwyżej dla mnie samej,
ale ja odrobiłam lekcje w wypasionej Toskanii.
Got it.
Co mi tam deszczowe dni w HorrorHausie Janusza?
Ja słońce mam w brzuchu.
Dziękuję po stokroć temu, który mnie tam wysłał!
I mean, po to słońce na Sri Lankę.

Po prostu bardzo lubię ten kawałek.
Viel Spaß tam i pięknej pogody w Was i wokół!