This is:
The Weeknd.
Ruszaj w Botanique i rób te zdjęcia!
Ja będę tu:
Zamieniłam swoje niegdyś ulubione zabawki na aparat i gary.
Jestem przekonana, że w tym szaleństwie jest metoda.
Dajcie mi jeszcze ze dwa lata.
Jak dotąd wszystko mi wychodziło,
więc uda się i to,
chociaż zabawki sobie z sentymentu wystawiłam:
Bardzo się cieszę ze zdjęć! Uwaga: zainstalowałam tego Whatsappa. Agussiek przez rok niestrudzenie mnie przekonywała i w końcu zwabiła mnie obietnicami. Okazało się, że nawet nasz murarz PanRysiek tam jest. Geez... Czekam zatem na wieści z Italii. Pamiętaj, że to działa tylko wtedy, kiedy mam WiFi albo jestem w Puszczy Białowieskiej, więc na razie nie oczekuj zbyt wiele.
Nazwa nieprzypadkowa. Działa błyskawicznie i lepiej niż ibuprofen.
Mam zapas na zimę, jakby któraś potrzebowała.
A tutaj jeszcze dowód na to, że jest zgodnie z zapowiedzią:
nasze angielskie motto na środku salonu.
Po prawej macie 'peace',
po lewej - wiadomo.
I tym optymistycznym akcentem
żegnam Was czule na dziś
i życzę bardzo owocnego,
pięknego dnia.
Jeszcze bardzo się ociąga,
jeszcze można się opalać,
ale w końcu kiedyś nadejdzie:
jesień.
Wszyscy będziemy coraz częstszymi gośćmi we własnych domach,
no ale może też i w cudzych
(#KusKusNaSpółę).
Dlatego rozpoczynam nowy cykl,
w którym odwiedzimy starych, dobrych znajomych ZdrowegoWieśniaka.
Dziś: Dziamgacze.
Pamiętacie ich?
Mnie jest trudno o nich zapomnieć, bo notorycznie dają o sobie znać zza płotu.
(Tu warto wspomnieć o słynnych sms'ach od J. z I:" Podejdź do płota.")
Proszę:
To jest Szila - przypomina mi tę mniejszą szczękę,
która wysuwała się z większej szczęki Obcego.
Natomiast Cosma zwana KosmosemKosmosem przypomina mi to:
Copyright by Holly.
Holly wyszedł w botanikę i robi dużo zdjęć.
To się bardzo chwali, dziarski przyjacielu!
Lubię dostawać od Was dużo zdjęć!
Podoba mi się chociażby taki angielski countryside, który okazał się podobny do naszych okolic.
Następna stacja: PoleZwierzykowskie. And gimme more of those pix, guys!
Statystyki pokazują, że w czasach recesji w pierwszej kolejności
rezygnujemy z wydatków na kulturę.
Kardynalny błąd!
Oszczędzać to sobie można na szlugach i wiadomo czym,
ale - mon dieu - nie możesz rezygnować z kontaktu ze sztuką,
bo to oznacza zombizm, a nie życie.
Zrób sobie eksperyment i przez rok odwiedzaj co najmniej jedno wydarzenie kulturalne miesięcznie,
przegadaj to z kimś albo spisz - jak ja w Leopoldzie -
a zobaczysz, jak Ci się umysł otworzy.
Sztuka robi wielką różnicę.
Przestawia dużo i porządkuje, co z kolei poprawia efektywność działania i myślenia.
Ja tam regularnie potrzebuję się podłączyć.
Dlatego też trzeciego dnia w końcu popłynęło, rozgromiło mi w głowie mury,
w półmroku sali koncertowej, niby natchniona Hildegarda, zapisałam trzy strony w notesie
i już wiedziałam, po co mi było to i tamto,
oraz co dalej.
No dobrze, wszechświat też pomógł i - jak zwykle - w zabawny sposób podsunął sygnały.
Wszechświat ma wybitne poczucie humoru,
żeby nie powiedzieć angielskie,
co nie, Sis?!
(Sis tam ciągle znajduje pieniądze na ulicach.
Zaraz jej się pewnie uzbiera te sześć zer.)
A w holu
BoskaSiostraCzęstochowska
jak zwykle
w punkt:
Nie zdążyłam przygotować wpisu o kalafiorach...
Po takiej ilości orkiestr symfonicznych miałam mózg, jakbym znów zdawała ustną maturę,
padłam jak worek kartofli,
przespałam 10 godzin
i zaraz znów wychodzę,
bo ten maraton przecina miasto
meandrami,
a tam tradycyjna muzyka chińska.
Nie
chcę Cię budzić, więc publicznie - niczym oświadczyny na koncercie
Madonny - składam Ci tu najserdeczniejsze życzenia, żebyś miała, jak tu
zajrzysz.
Sama dobrze wiesz, czego Ci życzę, i nie są to oświadczyny...
Hell, no!
Pięknego dnia,
śliczna, mądra, DziewczynoZtatuażem
o umyśle jak żyleta!!!
A to ze starszej edycji. Też był wtedy maraton i nawet biegł w nim pewien Wujek, a Koniczek potem wszystkich podjął zupą z dyni, którą przygotował razem z M1st. To było 3 lata świetlne temu, w innej galaktyce. Pamiętasz, Foxy???.
Maszynistka serwuje znakomitą szakszukę na śniadanie (w sąsiedztwie wykrojów).
Jeśli też dostąpicie zaproszenia na kolację ze śniadaniem, to koniecznie skorzystajcie!
I już jestem ciekawa, co będzie dziś w przerwie koncertowej.
Przyniosę deser, BTW.
Ale wcześniej widzimy się na Motion Trio.
Już PanMecenas wiedział, że życie nie jest łatwe, kiedy jest się dobrym samplem.
Dlatego też w tym roku
kroją,
piłują,
kleją,
miksują tego Vivaldiego na potęgę.
No cóż, dobrze to robią.