poniedziałek, 31 października 2016

Co słychać u...

Hrabiego?

Krótkie przypomnienie:
Hrabia to sześćdziesięcioletni mistrz asan spod GSu o wyrafinowanym guście literackim
i filozoficznym spojrzeniu na otaczającą nas rzeczywistość.
Singiel. Rowerzysta.


"Podobno ma pan ziemię do sprzedania?"
"Mam do sprzedania działkę.
Ziemia to jest planeta ludzi."

Pozostajemy w przyjacielskich kontaktach
opartych na wymianie bibuły.
Hrabia podjeżdża do CP rowerem z towarem na pace,
czasami mijamy się też na polu, bo on lubi jeździć do lasu.
Ostatnio podrzuciłam mu "W głębi kontinuum."
Coś długo nie oddaje, więc chyba jest gruba rozkmina.

Kto wie, może Hrabia będzie inicjatorem kółka literackiego pod sklepem?

Tymczasem na północy od CP:



Dobrego tygodnia Wam, subskrybentki i subskrybenci!
U Foxy i mnie teraz każdy tydzień jak tornado
i już się szykujemy na niedzielę i kolejne dni,
ale teraz chwila oddechu z MasterOfDisaster :-)
Już się zdążyłam popłakać ze śmiechu.
C ya wieczorem, Foxy!

niedziela, 30 października 2016

Dziady nad Dziadami (#FasolaDoŁóżka)



Wpis z cyklu: "Wieśniaku, skąd czerpiesz inspiracje dla swoich przepisów?"
Z biedy i dziadingu.

W wojewódzkim mieście O odbywają się teraz
Dziady Sarmackie.
ZdrowyWieśniak robi sobie
Dziady Plebejskie.

And it goes
a little something 
like this:

Bunkrujesz się pod pierzyną
i spędzasz tam dobę
regenerując się w półśnie,
bo nadal opcja na
it was not ideal
i musisz o siebie dbać.
No dobra,
kiedyś tam około szesnastej się wybudzasz
(patrz także wpis sprzed roku)
i wyruszasz w poszukiwaniu jedzenia.
Ostatni ryż zjedzony tydzień temu na PP,
kasza gryczana też, a jaglanej wczoraj zjadłaś cały garnek,
bo pół dnia też było dziadowane.
Szybki bilans:
fasola, ziemniaki, cebula, czosnek, brudna marchewka, jakieś zioła (akurat: natka, kolendra, wysuszony na wióry rozmaryn z parapetu), pomidory w słoiku od J.

Włączasz swoją nową ulubioną playlistę
P&P i
you go, girl!





Gotujesz fasolę i ziemniaki - w oddzielnych naczyniach.
W głębokiej patelni dusisz cebulkę, czosnek, marchewkę. Zalewasz pomidorami ze słoika, dodajesz zioła i przyprawy (suszona włoszczyzna, przyprawa do dziczyzny, papryka w proszku, sól, pieprz) oraz fasolę i ziemniaki. Wrzucasz liście laurowe.



Mieszasz w patelni.
Tańczysz mieszając.
You don't give a damn,
że za ogromnymi oknami
Waldek, Darek, Rębek w swoich ciągnikach.
Dla nich jesteś kosmitką,
więc masz tu inne prawa
na wiosce.

Masz to.
Wracasz pod pierzynę,
ale już wiesz, że zaraz się stamtąd wygrzebiesz i pojedziesz po
Wysokie!!!!!
Wysokie dopiero w sobotę wieczór - to dobitnie wymowny obraz stanu
Dziady nad Dziadami.


Ale jest dobrze.
Tego mi było trzeba
i teraz już w pełni mogę się cieszyć tym,
który niebawem zawita na dworcu PKP.
Antidotum na Dziady par excellence!

sobota, 29 października 2016

Home sweet home

Uginające się pod wichurą wierzby
i pijane radością młode koniki na polu Zwierzyka
zwiastowały perfekcyjny cocooning w statku kosmicznym.







Upojona wizją dwudobowej samotności w
nieziemskim CrystalPalace wypakowała wszystko z auta,
a grzywa jej szalała na wietrze
jak ta zielona konewka
przewalająca się na podjeździe.




  
Jeszcze tylko zamknąć bramę i drzwi,
zdjąć gumofilce,
podgrzać kaszkę i marsz w pierzynę
z widokiem na konie i stodołę.
Już miała wejść do kuchni,
kiedy uwagę jej przykuła sącząca się z salonu
smuga niepokoju.
Zdjąwszy kaszmirową pelerynę,
podążyła tam,
a atmosfera stawała się coraz gęstsza.







Z każdym krokiem słyszała to coraz wyraźniej,

aż w końcu,
za rogiem:


Kaszmir kaszmirem,
ale naiwni ci, którzy sądzą,
że dom na wsi to
idylla i ikebana w gumakach Hunter
za tysiąc zeta.


Jak bóg da,
to mam przed sobą tydzień bez większych wyjazdów.
Widziałaś, Foxy, że 6.11. przesądzony?
Nie ma sensu potem wracać, nie? Kolejne warsztaty są 9.11.
Także, YoJo!, zmiana planów i możemy się spotkać przed dziesiątym, a nie po.
Czyli definitywnie muszę odpalić Merola.

A jak Wiśniewski da,
to i styczeń/luty będą
on the road.
Na razie uczestniczki napisały 'petycję' do prezesa Wiśniewskiego,
że domagają się więcej zajęć z nami.
Piękne!

Oby Wiśniewski nie okazał się przesadnie nieubłagany.
Wiele wskazuje na to,
że cały ambaras stąd, że
brak Mu dobrej, kobiecej energii.
Wesprzyjmy prezesa, ladies!
(Myślą, uczynkiem i zaniedbaniem???)

piątek, 28 października 2016

She's strong but she's exhausted



Że dwa dni nie było wpisów, tak?
Well...
Dziady.
Dziading stosowany,
ale już jesteśmy za mBankiem,
więc
ufff....
i
melanż na dresówce
oraz
sówki ecru.


Dorosłość nie polega na tym,
że coraz sprawniej
udaje ci się udawać.

Wręcz przeciwnie, kochanie!



 
Życie było takie proste:
miałam męża,
Żonę i
Dziewczynę.
Aż pewnego dnia
zjadłam późne śniadanie
w Aioli.

Teraz jest jeszcze Bejb!


Już nie jest prosto,
ale jest pięknie.
OMG, jak jest pięknie!

"Mam dużo planów szyciowych.
I życiowych.
Na dole jest sklep.
Czynny do 23ej
i mają prażynki..."


"ZdrowyWieśniak w centrum Warszawy"
Rzucił się na kartofle, jak szczerbaty na suchary.

wtorek, 25 października 2016

Długa droga






- od Biegłej do Biegnącej sprintem.
Teraz Wy!
A ja - strasznie zmęczona tym rokiem.
Niech już będzie dla mnie gotowane!

poniedziałek, 24 października 2016

Venus as a boy

Show must go on.
Pierwsze, co zrobiłam po Waszym wyjeździe: zasnęłam na kanapie w salonie.
Tego było dużo i było to mocne.

Potem napisał Holly, a później zadzwoniła MS
i przegadałyśmy ten wieczór away.
Podsunęła kilka pomysłów
oraz nową Siostrę, która także.
Told ya, Foxy.
Tak właśnie będzie z CP.

To był rzeczywiście arcyciekawy tydzień z niezwykłą kulminacją,
która zmieni trajektorię życia kilku z nas.
#emocje
#WejdźNaSwojąŚcieżkę
#Kajzer&(^%Ty&*(^
#343Szmaty


To było nie-zwy-kłe, ladies!
Czyli czwartek night u Bejb.
Tak się ciesze, że mamy siebie!
Usmażyłam wczoraj więcej żurawiny do pasztetu z fasoli ;-)


PS Supermouse is back!
In the kitchen.

Pls, dajcie znać, czy dostałyście linka do dropboksa.





(At least one better thing to make on a Sunday evening: <3)

niedziela, 23 października 2016

More than diamonds, more than gold

"Remiza strażacka w I'ku", powiedziała ZdrowaśMario zamykając za sobą drzwi taksówki.
Gdy tam dotarła, na świeżo odnowionym parkiecie remizy
(dokładnie: świetlicy wiejskiej)
Pidżejowi już wtórowały
Foxy,
MaFu,
YoJo!
i Pocahontas.
Jules dojechała w sobotę. 

MS pozostaje w ścisłym kontakcie i kazała odsłuchać Bruce'a,
bo nie może być z nami, ale nadesłała:

My mamy głównie zdjęcia z Mikołajem, co nie?
To dlatego, że na wiosce nikt nie miał aparatu? #bieda 
I w ogóle: czy ja co roku szłam jako mysz?
 

"To jest dobry pomysł, żeby kupić taki wielki stół...
A ja mam taki mały. Co to o mnie mówi?"
Spox. Mój i tak nie zainaugurowany.


"Ryśka wzięliśmy, jak miał gdzieś miesiąc.
Andrzej ma problemy emocjonalne.
On i jego rodzeństwo zostali znalezieni w szopie."




"Ja na to: z koleżankami.
A moja mama: Nie lepiej być bez piżamy i z kolegą?"


"Ooo, włączę Tindera, zobaczę jacy faceci są w I'ku!"
 ???!!!
"Tylko nie wrzucaj mi go do koszyka."
What?!!

"Mogłybyśmy tak mieszkać w kobiecej komunie."

Techniczny/Mousebuster/Pocahontas




Nachtrag z godziny 8:43: jeszcze śpicie i nie wiecie, że mysz złapała się sama - wlazła do kosza z waflami i ją wyniosłam. Spodziewajmy się jej w biurze...

piątek, 21 października 2016

Kocham kochen

Napisał wczoraj Holly wraz z obietnicą gotowania dla mnie w CrystalPalace.
("Go shorty, it's your birthday..." - ale ani linijki dalej)
W to mi graj, honey! Kopytka z cieciorki, please.

Półtorej doby w ostrym reżimie czasowym nie mogło nie pozostawić śladów.




Zdrowotnie to nie jest the time of my life,
ale jestem już w CP,
wszystko udało się niebywale wspaniale,
posypały się kolejne zamówienia
i - szczerze mówiąc - śmiejemy się w głos.
Bardzo przydało się poddaszowe doświadczenie dwóch palników 
i dwóch talerzy, a staż w HorrorHausie Janusza też zrobił swoje.
O wszystkim już za kilka godzin.

Ja zaraz jadę na rynek po warzywa,
tymczasem teaser:



C ya ladies! O nic się nie martwcie, 
I got the goodies: 


 Tak, nie możemy się siebie nawzajem doczekać!

środa, 19 października 2016

Kocham Kobiety

Nic dodać,
nic ująć.

Dlatego dziś wśród wieżowców
włosy rozhuśtane
jak ten biały dym z Marlboro...

A jutro - w domkach fińskich,
a pojutrze - w CrystalPalace.


wtorek, 18 października 2016

Samotna kobieta




Wszystko się zupełnie nawarstwiło i znowu jest młyn:
opaska wokół domu (to te wykopy),
pranie tapicerek,
transport mebli
(bezcenna zgroza w oczach PJII:
"To jednak?! A ja myślałem, że się wszystko poukładało."
"Wręcz przeciwnie: centralnie się rozpierdoliło."
Też go to czeka, hehe...),
PJII: drzwi, ościeże i parapety,
naprawa rolet, co ją partacze zepsuli, jak przyjechali naprawiać,
montaż grzejników w God's Playground,
naprawa zmywarki,
zamawianie karniszy,
urządzanie pokoi dla Was,
w wolnym czasie - robienie hajsu,
w jeszcze wolniejszym w końcu -
drastyczne poszerzenie tożsamości zawodowej,
a to wymaga jednak spokoju,
o który teraz bardzo, bardzo ciężko,
bo też średnio 3 razy w tygodniu mam gości,
nie wliczając w to mojego wielbiciela Kacpra,
który zresztą też chce tu sobie robić dłuższe pobyty z noclegiem.

Kiedy już ogarnia mnie #desperation,
nie pozostaje nic innego,
jak zrobić sobie frytki z selera i ziemniaków.
O, np. w niedzielny poranek do Wyborczej.


Mam też Was na Spotifaju, a ukochany wiejski Rosomaczek
podsuwa mi tam różne pomysły -
ostatnio na przykład Tinę.
Nie minęły trzy godziny
i Rosomaczek już stała pod moimi drzwiami.

Nigdy nie miałam tak bujnego i szalonego życia towarzyskiego,
jak teraz na Wiosce.
Nigdy nie widziałyśmy się tak często, jak teraz,
kiedy Ty w Oxfordzie.
Nigdy nie byłam singielką,
bo przedtem
byłam dzieckiem.
Geez,
co za rozpierducha...

God bless ten Oxford, bejbe,
wiedziałaś, co robisz!
'Wsłuchaj się w siebie' par excellence.
Bardzo, bardzo na Ciebie czekamy w weekend.

Przyjedź!

poniedziałek, 17 października 2016

Dżbark


Kto był u mnie, no kto?


Nie serwuję gotowców, ale w ekstremalnych wypadkach oprócz
'Pani w tym pobędzie' i
'wsłuchaj się w siebie' działa jeszcze powyższa sentencja.
Może nawet najlepiej z nich wszystkich?

Przed nami arcyciekawy tydzień
i dużo ciekawsza jego kulminacja.

Szykujcie piżamki, ladies.

niedziela, 16 października 2016

Sitzecke Eiche brutal

Jak zapowiedziała, tak zrobiła,
a następny dzień cudownie obfitował w
sałatkę i rozmaite fuck up'y -
Kacper chociażby zrobił Sindbada na płycie gipskartonowej i jaskrawej kołdrze od HalliHalloHali.
TEJ pamiętnej kołdrze sylwestrowej.
Być może uratowała mu życie
albo przynajmniej mózg.
Geez...
Codziennie nowe wyzwania.


Tak, myślę, że Kacper z przyjemnością by tu zamieszkał.
Jestem na bieżąco z grą Mutants Genetics Gladiators.
Zawsze o tym marzyłam...

sobota, 15 października 2016

W komórce

Nikt nie powiedział im,
nie łaź ulicami po nocy,
Bo ich nerwy to pitbulle nietrzymane na wodzy i gryzą.
Mocno gryzą i gonią aż po horyzont.
Te bestie się strachem żywią, a karmi je telewizor.*



* Cytat stąd. Bardzo mi po drodze z tym mądrym chłopcem.

Podstawowa jednostka braku i bezkarnego dopierdolu.
Podstawowa komórka społeczna zbudowana na niewolniczej pracy armii niewidzialnych.
Koszmar chroniony konstytucją,
sakramentem,
ostatnim namaszczeniem kobiecej wolności przypieczętowany.
Żeby ktoś mógł tworzyć,
ktoś inny przy garach
ostro zapierdala.
Determinantą jest anatomia,
a nerwice, lęki, obsesje deponuj na dysku zewnętrznym:
zróbmy sobie dziecko, żeby nas trochę poniosło.
Zróbmy sobie haj wodami płodowymi,
pierwszymi ząbkami, pierwszym krokiem, pierwszym mama.
Szkoda tylko, że ‘pierwsze’ nie jest wielokrotnego użytku.
Powszednieje, dorasta, domaga się,
a przecież miało dawać!
I tak się spazmatycznie rzuca, aż w końcu
w zaawansowanym wieku samo sobie to życie z beznadziei i bezsensu poczęte usunie.

„Nie mów mi tego. To mnie blokuje.”
Służ mi na Służewie.
„Zawsze marzyłem o tym, żeby kogoś zgwałcić, ale nie zrobię tego.
Jak to mówią: tego się nie robi.”
„Może byś coś zerżnął, synu?”

Miałeś pan szczęście, panie Zdzisławie, żeś pan miał te obrazy
i tam wszystko wylał z siebie
czasami na fartuch bryzgając
jak zalewą po kiszonych.
Kto nie ma,
kto karmiony przez telewizor,
ten bezpośrednio i bez sublimacji.
Co za ironia, że z pana udziałem.
Generacja, którą żeś pan bez dotyku luzem puścił, będzie tą,
która pana zadźga.

Nie ostatnia zatem, lecz
egzemplaryczna.
Bo ci, co księżyc ukradli i kobiet nienawidzą,
to skąd niby się wzięli?
No, z księżyca nie spadli.
Chcecie zrozumieć, o co im chodzi, tym posępnym panom w purpurowych sukienkach,
co nam bełtem swojej  złości Beksińskim w społeczeństwie malują?

No to marsz, marsz, marsz do kina:
Ostatnia rodzina.

A później marsz po ścieżkę dźwiękową

PS
A ty,
ty nie łaź ulicami po nocy,
bo jestem pacyfistką,
ale niech mi dobry pan pomoże,
skrzywdzisz moją Siostrę –
gadasz ze mną.

Bardzo proszę.

piątek, 14 października 2016

Indigo child grown up

Od dzieciaka to miałem
i to dalej mam:
"Patrz babciu!"
Okrągłe mongolskie dziecko lekko otwiera zaciśniętą pięść.
Pięćdziesięcioletnia kobieta z trwałą ondulacją odrywa się od krojenia ciasta na makaron.
Okrzyk przerażenia:
"&^*%^ Oleńko, jak złapałaś tę mysz?"
"Normalnie, babciu. Pod kanapą siedziała." 

Myszy, węże, motyle,
Velikomis.







Müller feiert, no doubt about it.
Und wir haben ihm zum Abi dieses Buch mit allen seinen Liedtexten im Original und in deutscher Übersetzung geschenkt. 
Do you recall?
Voll der Fund!

Them there eyes:
attracting honeys like a magnet
<3