środa, 30 listopada 2016

#art

W sztuce nowoczesnej i współczesnej sam artefakt często gra mniejszą rolę, niż np.
czas, miejsce, kontekst, w którym jest wystawiany.
A co tam się działo ostatnio, na tym placu?
Dorzuć popkulturę, baby. 
Jakie masz skojarzenia z tymi lampami, bo ja takie:




Good enough?
Ale wytłumacz sobie sam -
na podstawie tego co masz w sobie.
A masz np. Purple Rain.
Pogrzeb tam,
zatrzymaj się, napisz tweeta, może się zaśmiej,
feel the atmosphere.

Mój #Purple z soboty:


By Jolanta Niedziela-Chudzik

Keep on,
nie przestawaj fotografować tej sztuki.
Ktoś się bardzo z tego cieszy.

wtorek, 29 listopada 2016

"Willkommen im Entwicklungsland Deutschland"

W łazience na piętrze, robiąc makijaż, omawiałam z LaMammą plan dnia -
zaraz miała przyjechać SiostraSkrzypaczka
(najprawdziwsza siostra Margo, uczy LaMammę gry na fortepianie).
"Darf ich auch zu euch ins Bad?"
"Ääääää, O, aber ich bin nackt..."
"Dann erst recht!"
I już zajrzała do nas głowa O.
To jest właśnie KrólGagatków. Pseudo nie bez powodu.
"Nur in Unterwäsche. Das ist ja gar nichts..."
Buddystyczne podejście do cielesności.
Nie katolickie!!!



Niedzielny cyberatak na niemieckie routery trochę zaingerował w blogową rutynę i korespondencję, wybaczcie.

PS Foxy, dziś nocuję u SiostrySkrzypaczki w Wuppertalu!!
Muzycy mają tam teraz drugie mieszkanie.

niedziela, 27 listopada 2016

Move On, Koniczek



Nie zawsze udawało mi się żyć według zasady,
że imprezę opuszczasz wtedy,
kiedy jest najlepiej.
Raz nawet tak przeciągnęłam strunę,
że prawie zwariowałam.

Dlatego teraz,
kiedy jest bezgranicznie fantastycznie,
i tylko chciałoby się grzać te stópki przed kominkiem,
trzeba wyjść ze strefy komfortu.




Czy można wyjść bardziej ze swojej strefy komfortu,
niż wsiąść o 2.10 do busa pod zamkiem,
tylko po to, żeby o 7.50
znaleźć się w
Dortmundzie??



The Keeper of the Keys

PS Karma niemieckiej prowincji: wernisaż był tuż obok Alei Gelsenkirchen, ŻonoMoja.
Ale o tym innym razem.

sobota, 26 listopada 2016

Artystka i muzyk jazzowy

"Warren puszcza najcudniejsze jazzowe kawałki z winyli.
Potem pewnie tańce i totalny surrealizm do późna."

Znak od losu przyszedł od nowo poznanej Artystki za pośrednictwem Messengera.
Właśnie miałam zamawiać bilet na sobotę, a tu masz:
wernisaż Artystki w wojewódzkim mieście O w sobotni wieczór.
Totalny surrealizm przeciągam do rana i mam kolejną zarwaną noc:
o drugiej - z wernisażu - prosto na busa do prowincjonalnego miasta O,
o 6:10 samolot z Gdańska
i już około ósmej będę w
arcyprowincjonalnym mieście
Dortmund.
Godzina w pociągu przez koncentryczne kręgi brzydoty,
branczyk u KrólaGagatków,
wsiadam w furę i ruszam.
Called all my lovelies,
got
all the eesha's waitin' on me.


Wow!
A więc puściłeś,
skoczyłeś i
rzeczy zadziały się same -
tak, jak jest dla Ciebie najlepiej, apparently.
Przepiękna akcja! Cudowna.
Gratuluję, cieszę się, całuję.
To o kilka lat szybciej, niż ja.
Teraz trzymaj kurs,
chociaż stąd i tak nie ma powrotu.
Będzie wspaniale.
Jesteś bardzo piękny.
Don't you ever forget!
Ja Ciebie też.

piątek, 25 listopada 2016

Wiara w biznesie

Jako odnosząca sukcesy kobieta biznesu dostałam wczoraj zaproszenie na konferencję
Wiara w Biznesie,
w której wezmą udział Prezes NBP oraz 5 wiceministrów.
Ich niedopatrzenie,
że zrobiłam Rudi Raus z międzynarodowej organizacji przestępczej
(Komisja PANA wywołana do tablicy -
na sto pro panowie mają skitrany tłusty hajs pod purpurowymi sukienkami).

I teraz nie wiem,
bo konferencja jest 9ego grudnia - zupełnie jak koncert bluźnierczego Taco,
a mam już bilet.
I co, mam im odpisać,
że dziękuję i
że
pozdro i
pochwa???


A tak poza tym to jest znak od losu i lecę w niedzielę rano, ale o tym jutro.
Tymczasem domagam się zdjęć znad morza.

czwartek, 24 listopada 2016

Puść!

I jeszcze to:
nie bój się,
nie patrz w dół,
skacz.
Lecisz.
Nigdzie nie spadasz, a lecisz
i wszystko dzieje się samo -
tak, jak jest dla Ciebie najlepiej.
Nie racjonalizuj,
daj się nieść (the hardest part, wiem),
przyjmuj,
niech to przez Ciebie przepłynie,
nie bój się, nie bój się, nie bój się!
Jestem obok.
<3

Teraz albo skaczesz, albo na zawsze stoisz nad przepaścią.

Good morning, sunshine!
It's going to be a beautiful day.



Viel Spaß w ten weekend.
Przełomowy.

środa, 23 listopada 2016

Długie jesienne wieczory

są zdecydowanie za krótkie.
Nie ogarniam nas wszystkich tak, jakbym chciała.

godz. 20:50, YoJo! "Wywołana do tablicy. Możesz gadać?"
godz. 21:52 ZW "Tak! Zagapiłam się w ogień i zapomniałam, że SMS przyszedł."

Miał być Ares,
przyszła Hestia, choć
o mały włos by jej nie było.

 
Jesienny CP jest nieziemski niczym szczecińska filharmonia, do której bardzo chcę trafić.
Najchętniej na PomysłowegoRadzimira.



Jest nas coraz więcej i ciągle zgłaszają się do mnie nowe.
Robię, co mogę, ale nawet Kali ma ograniczoną ilość rąk.

Siostro, gdy najdą Cię wątpliwości, włącz to:




I dbaj o siebie!
No cóż, pięknie się urządziłyśmy w tym życiu.
Jak dobrze, że siebie mamy!

Ty Mars,
ja Hestia

wtorek, 22 listopada 2016

Tryna catch me ridin' dirty



and I be like:


Niewiarygodne, co Foxy?!
Wystawiłam Merola ze stodoły. Mam go w garażu.
Rozważałam nawet, żeby nim pojechać do Holly'ego, ale jednak nie, bo potem od razu z tego Strasburga na Taco lecę.
I nie, nie wiem kiedy ruszam i jak. W sobotę może?
Czekam na jakiś znak od losu.
YoJo! Taco z nami 9 grudnia? Talk to me, Bejb. Nie słychać Cię ostatnio.
Chyba namiętnie szyjesz te przepaski biodrowe na Karaiby...
Aaa, i szykuje się wigilijne P&P u Julii. Niebawem więcej w mailu, ale już się cieszcie!
MaFu wolne wzięła nawet.
<3 <3 <3, my girls!

* Zdjęcie stąd: http://deser.gazeta.pl/deser/51,111858,20847243.html?i=3

poniedziałek, 21 listopada 2016

Zwarte szeregi

Podstawowa jednostka kobiecej energii twórczej:
W-K-U-R-W!
And it’s contagious.

I albo walisz z grubej rury,
albo one tam zostaną,
w tej wspólnocie różowej ch&*^%zny
i piekielnych kręgów kinderbali.
The floor is yours, baby.
Puść tam bełta,
zamiast ją pozmywać.

Socjalizuj wiejską dziewczynkę na chłopca,
wywieź do Niemiec
i masz to:


Że co? Że nogi złączyć?
You gotta be fucking kidding me!

Daj jej podrosnąć,
wrócić na wioskę
i masz dynamit
żonglujący maczetami.

I mimo że wtedy słuchała w kółko Man in the mirror
dziwiąc się, że w teledysku Wałęsa,
to jej hymnem jest raczej PiosenkaPikusia: 
 


Dedykuję Foxy, z której jestem bardzo dumna i
której bardzo, bardzo dziękuję,
że możemy to robić razem,
bo samej byłoby cholernie ciężko.

niedziela, 20 listopada 2016

Ready to go

Koksować w loftach


Denaturat przy Wiśle



A nawet kuskus na spółę*



* To są cytaty bądź parafrazy z Taco.
Absolutnie nie przypisuję sobie złotych myśli cudownego chłopca.

sobota, 19 listopada 2016

Tina

Po dziesiątce przy Hożej,
po Namaste
i upiornym noclegu w Oleńce
WarriorPrincess do pałacu wróciła wycieńczona.
Noc była ciemna,
w Uniszkach jeszcze księżyc wisiał nad moczarami,
a pod CrsytalPalace zakradał się mróz.
Nakarmiwszy bestie zdjęła zbroję
i niedbale, gdzie popadnie porozrzucała te części,
no bo: spać!
Tylko że później przyjechali panowie i zalali pałac.
"Zrób lodowisko" jeszcze napisał Holly,
a zabawa w repryzę 343Szmat wymagała swobodnych ruchów.
Teraz, kiedy wszystko pod kontrolą - ach, jak my lubimy to słowo -
WarriorPrincess krząta się po kątach,
wręcz biega wte i wewte, jak ten ..... bumerang,
a tu - części pogubione, rdza się wżarła,
bo panowie rozpierduchę zrobili.
No, nic już nie pasuje.
Zbroi z tego nie będzie
i co teraz?



Siły zbrojne w wojewódzkim mieście O zwarły swoje szeregi w SalonieSowy,
no ale
panie, z czym do gości?
Więc my już zupełnie bez żelastwa i
now we're talking!

Szkoda, że J przyszła tak późno,
ale za to jak dobrze, że byłyśmy my!!!
Mimo, że najpierw szlag mnie trafiał, to w końcu okazało się, że to ma sens.
To co, będzie coś z tego w sensie 3M? Jak było dalej?
Talk to me baby, mimo że dziś HalliHalloHala u Ciebie, wiem.

PS Trochę inaczej, a jednak tak samo.
Jak w lustrzanym odbiciu. 

piątek, 18 listopada 2016

"Szukam cię po shot barach..."

Przyznaję, że Rada Sołecka Wioski działa nieco wolniej od Zygfryda, ale my też już tuż tuż.
Budżet sołecki co prawda zatwierdzony i pójdzie na drogi,
ale w kwestiach funduszy projektowych dopiero działamy.
Wczoraj zaproponowałam aż pięć działań dywersyjnych i - szczerze mówiąc - nie wiem, czy któreś z nich wygra z biesiadą, festynem, świątecznymi paczkami pełnymi #SmakSzajsu czy strojami dla naszej nowej drużyny piłkarskiej, no ale trzeba próbować.
Priorytety: młodzi i kobiety.
Tym bardziej, że na większą skalę jest prawdziwy szał!
Kto ma polubione Wysokie, ta/ten wie, że
już i do WujaszkaSiergieja dotarła świadomość,
że nadszedł CzasKobiet.
Wysokie dostały od Google'a gruby grant na stworzenie platformy europejskiej,
a my oczywiście chcemy tam być.
#WirDenkenHeavy

Jeśli zaś o Szczecin chodzi, to może lepiej przypilnuj, żeby PanProf nie skończył tak:



To i przy okazji sam tak nie skończysz... ;-)
Jesteś tam?
Bardzo lubię to miasto.
Peace i cała reszta

czwartek, 17 listopada 2016

Pocket full of Kryptonite

"Der Junggeselle spricht keine Fremdsprache,
war nie im Ausland..." ist mein absoluter Lieblingstext in diesem Film.
Danke Holly!

http://www.arte.tv/guide/de/066308-000-A/noch-ist-polen-nicht-verloren

Bei LeParisien in Frankreich muss der Link funktionieren.
Keine Ahnung, ob auch bei LeLegnicien in Brux...

I musiał mi LeParisien aż z Francji napisać, co u nas mają w kioskach.
Mieli w O. Mam! Thx, man.


Piszcie do mnie dalej, piękni mężczyźni, bo jak sami widzicie,
mnie teraz nie w głowie te wszystkie nowinki.

Ja chwilowo brodzę przez życie w gumofilcach -
ewentualnie boso,
jak hydraulicy mnie odwiedzą.
Dzięki Wam mam świetne selekcję i przekrój. 

I - tak myślałam, że WujekJózek to spoko gość z fajnym poczuciem humoru.
Pasowałby do nas.
Dzięki, W!

Dobrze, że jesteście!

środa, 16 listopada 2016

Zen, zen on

Ten moment, kiedy możesz przestać zachodzić w głowę, dlaczego od lutego regularnie śni ci się, że w pokojach CrystalPalace stoi woda.
Od dziś śpisz spokojnie i dziękujesz za to panom hydraulikom.
Strugi wody spływają po ścianach i z żyrandola, sypialnia i łazienka zalane,
a ty prowadzisz monolog ze swoim wewnętrznym Organkiem:
"ja jestem spokojny, nerwy mam ze stali."
Na północy konie Zwierzyka chodzą w slow motion,
a w pokoju gościnnym
kap, kap, kap
z otworu wentylacyjnego w suficie do miski na podłodze.



"Prezes się boi do pani zadzwonić."
"Mnie się boi? Przecież ja Pikuś jestem.
Niech się ten prezes nie boi,
bo strach jest bardzo złym doradcą."

Uroki własnego domu.
Zaprawdę powiadam Wam,
że to nie jest zabawa dla każdego.

Zobaczmy zatem, czym dziś zaskoczy nas stolarz.
Stay tuned,
this is



Mówcie mi ZENek.





Dziś WujekJózek in da house. Viel Spaß, to na pewno będzie bardzo ciekawe!
Każdy ma takiego WujkaJózka, na jakiego zasługuje, obviously...
<3

wtorek, 15 listopada 2016

O pożądaniu


Nigdy nie ukrywałam, że lubię sobie robić takie mainstream'owe prasóweczki z rana.
Świat staje się taki prosty, kiedy zajmujesz się zagadnieniami o tytułach
"Przedmiot pożądania" czy "Zanim kupisz torebkę".


Jeśli jednak jedno jest drugim i kosztuje 10 kafli,
to przedmiotem pożądania i pierwszej potrzeby
może okazać się sprawnie działający mózg.

Again.
 



PS Spokojnie, to jest tost bezglut. #SmakSzajsu.

poniedziałek, 14 listopada 2016

Karma to podstawa

"Eben nicht in zig Jahren, sondern jetzt, Olly!
Ihr müsst das jetzt tun, ihr müsst den Regierungswechsel hinkriegen.
Du siehst doch, was passiert."
"Ich muss jetzt erstmal essen und chillen,
sonst krieg' ich den Regierungswechsel nie hin..."


Nauczyciel pojawia się, kiedy uczeń jest gotowy.
Nauczycielka pojawiła się akurat wtedy, gdy uczennica - w toalecie obiektu szkoleniowo-sportowego Torwar - już już miała oddać się zaawansowanej formie praktyk wewnętrznej emigracji i BeczalniaToGo. Uczennica została jednak w sali, a dwie godziny później - z plikiem wizytówek - wyszła już jako wersja siebie 2.0. Świadkinią wszystkiego była Margo - obecna także podczas przypieczętowania tejże przemiany pierwszą edycją kultowej już, założycielskiej PyjamaParty.
Pół roku później, kiedy powód tamtych praktyk rozpłynął się w czasoprzestrzeni, uczennica w pełni zintegrowała swoją nową rolę na piątym piętrze pewnej kamienicy przy ulicy Hożej (hasło: "do dziesiątki").
Nauczycielka odwiedziła teraz uczennicę w jej wiejskich progach, a wszystko toczy się bardzo naturalnie. Zupełnie inaczej, niż wtedy w kwietniu.


Dziś, kiedy uczennica będzie odwoziła nauczycielkę na przystanek autobusowy w O, nad Polską pojawi się superksiężyc. Nie zapomnijcie!
Możemy zastosować zbiorową praktykę duchową, którą wymyśliła mała MS, kiedy jej starsza siostra była w Rajchu. Wtedy na wiosce były dwa aparaty telefoniczne: u Gintra (poniemieckiego sołtysa) i w szkole. Żeby pozostać w kontakcie, siostry umawiały się, że o ustalonej listownie godzinie będą patrzyły w gwiazdy. (To było straszne, Sis, już nigdy więcej nie chcę takich mąk!)
Tak więc dzisiaj o 16:30 TheFam spotyka się na księżycu.
See U there.


A kiedy już mowa o gwiazdach, nie sposób nie podziękować nauczycielowi w kraciastej marynarce i życzyć Mu udanego tygodnia. On także pojawił się just in time.
Spotkanie z Józkiem... #duma 
Trzymam kciuki i bardzo się cieszę.

niedziela, 13 listopada 2016

OMG!

LeParisien bardzo aktywnie dołączył do WieśniakFam, co mnie bardzo cieszy i niejednokrotnie bawi do łez, no bo gdzie Wioska, a gdzie Paryż? Cudowny komizm sytuacyjny z tego czasami wychodzi.
Dziś niedzielny wpis gościnny prosto z francuskiej prowincji:
Le nécessaire du petit pretre, czyli Zestaw Małego Księdza, sprzedawany w latach 20tych przez dom towarowy Le Bon Marché.



Jest to zdecydowanie masthew, jakim nie wzgardziłabym jako ośmioletnia ultraska katolicka.
Coś na miarę katolickiego tamagotchi, czyli aplikacji do duchowej adopcji dziecka poczętego.
Patrz: Bractwo Małych Stópek.
No kidding!
Abso-f*&ing-lutely no kidding!

Wpis ze szczególną dedykacją dla MS.
Bawiłybyśmy się...
Pozdro i pochwa, Sis!
This time for real.

sobota, 12 listopada 2016

Koniczek w dom

(opcjonalnie: Wieśniak in da house)
sparował się nie tylko z urządzeniem TP Link,
ale także z kocem i kanapą,
gdzie wdzięcznie odbierał Wasze wiadomości.


LeParisien dowodzi, że Filip Springer miałby co robić także w Pikardii.



"Kluski szałwiowo-miętowe o 22:42?
F*&(ck yeah!",
napisał MMM przed 23ą,
a ja Mu jeszcze w czwartek, w Drobinie, na krześle przy mopach pisałam, jak to się robi.



I Was też już nie będę dłużej trzymała w niepewności.
Spieszcie czym prędzej na rynki i do sklepów, bo jest to pyszne, a jak zrobicie więcej,
to i przy niedzieli się posilicie.
Przepis (na trzy osoby) wyszedł on the road z tęsknoty za kokonem, bo nocleg miałam w salonie.

5 dużych ziemniaków,
ok. 5 łyżek mąki ziemniaczanej,
1 kg dyni (dyni hokkaido nie trzeba obierać!),
słodka gruszka,
miękki owoc khaki (teraz jest sezon, są niedrogie, możecie robić też dżemy),
mała czerwona cebula, ząbek czosnku,
garść orzechów włoskich,
dobra rukola (czyli nie taka z Lidla, która pachnie kiszonką dla świń),
suszone pomidory,
olej kokosowy, sól, pieprz, ewentualnie: Wasza ulubiona mieszanka przypraw.
You go!

Gotujecie ziemniaki w solonej wodzie.
Kiedy są bardzo miękkie, dodajecie mąkę ziemniaczaną i np. 1 łyżkę tej mieszanki przypraw albo jakiegoś świeżego zioła. Fajnie te kopytka wtedy wyglądają, jak mają zielony deseń.
Rozgniatacie widelcem, mieszacie, aż zrobi się zbita masa.
Wykładacie na posypaną mąką ziemniaczaną powierzchnię.
Formujecie długie węże z ciasta i kroicie na kopytka.
Wrzucacie do wrzątku, wyjmujecie, gdy wypłyną na powierzchnię.
Tak ugotowane kopytka można już podać z sosem, o którym zaraz,
albo można je podsmażyć na oleju kokosowym,
co ja osobiście czynię bez umiaru.



Sos: na głębokiej patelni podgrzewacie olej kokosowy (2 łyżki) i podsmażacie kostki cebuli i rozgnieciony czosnek. Dodajecie pokrojoną w kostki dynię i smażycie mieszając. Po 5ciu minutach zmniejszacie ogień do połowy i przykrywacie patelnię. Dynia powinna już puścić sok.
Kiedy będzie już w miarę miękka (po ok. 15tu minutach), dodajecie pokrojone w kostkę suszone pomidory, khaki i gruszkę. Mieszacie. Niech to się pogotuje w niskiej temperaturze. Kiedy masa będzie dość jednolita, doprawcie ją. Polejcie sosem kluski i całość posypcie zmielonymi orzechami i pokrojoną drobno rukolą.
 

Podajemy z kiszoną kapustą! You know me...
(MMM jada ją już tylko ze świeżą miętą. Fusion pełną gębą.)

Taki sos możemy teraz zrobić w dużych ilościach i zawekować na zimę.

Tymczasem ja bezwzględnie muszę podładować akumulatory, zanim przyjdzie mi dźwigać te dynie,
bo w przyszłym tygodniu właśnie to danie będzie grane na grubą skalę kilkudziesięciu osób.
Tyle że z kaszą zamiast klusek.
Do usłyszenia lada dzień. Wszystko Ci opowiem, Agussiek.

piątek, 11 listopada 2016

World Fuckup day (Füchse sind gar keine Rudeltiere...)

This is Drobin calling,
wir cruisen heavy...
seit Stunden, seit Tagen, seit Jahr'n.



Wszechświat jakoś musiał odreagować ten nowy nine eleven.
Szaleńczo więc zawirował


i zupełnie, ale to zupełnie niespodziewanie wypluł i uziemił nas na całą dobę w regionalnym centrum przeróbstwa martwych zwierząt.
The Let’s make Poland cool again tour znalazło swoje intermezzo tu:


Cekiniarstwo, celebryctwo i blichtr na miarę naszego kraju.
Wanna z kolumnadą hautnah und live erleben!
Drogi LeParisien, jak widzisz, ja nie muszę czytać tej książki (i tak przeczytałam). Ty w wymuskanym Paryżu zaglądasz tam jak do Życia Seksualnego Dzikich Bronisława, podczas gdy my się w tym taplamy na co dzień.


Wnętrze Karczmy Oleńka buchało ciepłem i schizofrenicznym koktajlem ze skomasowanego, zjełczałego testosteronu i kurczęcego estrogenu. W sąsiednich pokojach osowiały lektor flegmatycznie odczytywał listy dialogowe filmów fabularnych. Ściany dudniły rosyjskim popem. WiFi i tak nie działało, więc ZW postanowiła włączyć tryb samolotowy: ultraskuteczne stopery do uszu i wewnętrzna emigracja. Now!
   
Poranek powitał nas słońcem wschodzącym nad szosą nr 10. Tuż za oknem pękate ciężarówki pełne soi i penicyliny zmierzały ku obozom masowej produkcji kurcząt i indyków.
Well, w końcu, it’s Drobin, baby!
„E.T. do domu”, powiedziała ZW wznosząc palec wskazujący ku popękanym złączeniom płyty gips-kartonowej, a podziurawiona firanka polipropylenowa delikatnie zadrżała w przeciągu. Po drugiej stronie łóżka, z jedynego a znajdującego się 150 cm nad podłogą kontaktu zwisał telefon na przykrótkim kablu. Cząsteczki kurzu wirowały w smudze porannego światła i osiadały na odrapanych meblach ze sklejki.
Późny romantyzm Polski neoliberalnej.

Na szczęście ZW miała w bagażniku swój kombajn,
a obok Oleńki jest Biedak,
więc
rock, rock on:
 

Ein Fuchs muss tun,
was ein Fuchs tun muss:
Luxus
und Ruhm
und rulen 
bis zum Schluss!

Niemand kann uns stoppen,
wir werden weiter rocken.
 



With a
big, special shout out
to
Beginner!
Welcome back, babies!

* Cytaty: Absolute Beginner, z albumu Bambule

wtorek, 8 listopada 2016

The Horse, the Medium & the Buddhist

Odkręcając spiralę z bezwzględną szczerością kończysz z mdłościami w cieście na kopytka.
Goddammit, czy w tym połamanym kraju jest jakaś, która nie???






Więcej niebawem.
Przepis mam na myśli.

"Bosko się z tobą pracuje. Namaste."
I vis à vis...
(A vice versa mBanku zaraz z przyjemnością japońską herbatę z rybnym aromatem wypiję.
Bis gleich! Dużo mam do podziału, oj dużo.)