wtorek, 28 lutego 2017

"Fuck looking cute,

I'm strictly Timb boots."
Tyle chłopcy z Mobb Deep
i tyle ja na dziś w oczekiwaniu na 8.3. z nami wszystkimi,
bo wpis właściwy na dzisiaj utknął w autoryzacji.

Ladies, please zajrzyjcie tutaj, do planu rocznego, bo są zmiany.
Szczególnie: marzec, kwiecień, wrzesień (Kongres w Poznaniu!).

Mam dla Was ten słodki oryginał:




Z największymi hugs'ami dla Foxy!!!

niedziela, 26 lutego 2017

Mężczyźni/What's so fucking funny?

Co dziś bierzesz, skarbie?


 


Gołda, 
koko,
cukier,
Chrystus,
poker,
pussy,
dziecko,
ból?

Prosto w krew, serce i sedno,
wszystko jedno...

A może konsolidujesz wszystko w wielki pakiet pod tytułem "miłość"?


A inni się Ciebie boją.

Cudownej niedzieli
bez znieczulenia,
drodzy moi.

3 pierwsze zdjęcia by YoJo!/Peace & Pussy Collective

piątek, 24 lutego 2017

Just another birthday bounce

Ten moment,
kiedy w ciągu tygodnia zarobiłaś na spłatę karty
i rozwalasz słabe koko po całym Merolu:





Dopilnujemy, żeby się nie zwarzyła ta śmietanka
TVNu,
gdyż
w tym mieście nikt już nie tańczy,
w tym mieście tango to frykas,
a że
panowie owocowi chcą 
bananem mango dotykać
wiemy nie od dziś.
Special guest BoskiMaliniak dziś w Pustelni i jadą chłopcy na Kredytową: 
MMM, El Niño i BoskiMaliniak, a A M2nd chyba jeszcze nic nie wie, a może też będzie chciał?
Kolega Daniela Drumza za dekami.

(Odnośnie koncertu - nie mogę tego pozostawić bez komentarza!
Panie, panowie, co za scena -
jakiś fuckup to był i dali tam barok.
Geez, wszystko, tylko nie barok!!
Muzyka barokowa to jest istny soundtrack do waterboardingu,
założę się, że w Guantanamo na zmianę z Nergalem puszczają.
W związku z tym moja korespondencja z MMM przedstawiała się następująco:
"...jadę do sądu."
"Tu ch*)&we fleciki zamiast perkusji, k&^*%!"
"J^&*%any rekord."
Taco na dobre wszedł do naszego słownika.
Słowniczek małżeński, jakby nie patrzeć -
LinguoTechnologia.)

czwartek, 23 lutego 2017

Muzycy

No dobrze,
dzielę się SiostrąSkrzypaczką:



Oprócz tego bonus: dziś o 13:04 w radiu WDR 3 retransmisja koncertu z 28.01.2017, w którym na instrumentach perkusyjnych gra Holi (w odróżnieniu od Holly'ego):

info o koncercie tu
//www1.wdr.de/orchester-und-chor/funkhausorchester/konzerte/herzen-schaetze-102.html

link do radia tu
http://www1.wdr.de/radio/wdr3/index.html 

Holly był.
Ja się spóźniłam o jeden dzień.

środa, 22 lutego 2017

Performatywność języka

is the name of the game.

Papierówka by MOK:
Mariusz Sieniewicz uczy pisać w Spichlerzu,
tuż przy Alei Gelsenkirchen.
Tam prawie wszystko odbywa się tuż przy Alei Gelsenkirchen,
you know.

No i tak,
the groove is definitely working.
To jest mój typ wrażliwości plus rozwinięte umiejętności interpersonalne,
lekkość prowadzenia zajęć, szybki procesor,
trafne spostrzeżenia, być może wręcz nieludzki stopień oczytania.
O to chodzi.
U mnie stymulacja intelektualna zawsze nad kaloryfer,
więc z Pidżejem widzę się dopiero w przyszłym tygodniu.

Wypożyczyłam sobie "Czwarte niebo" i "Żydówek nie obsługujemy".
Nie kojarzę, żebyś coś z tego czytała.
Masz może w domu? Słyszałaś o tym pisarzu?

Szczerze mówiąc, wątpię, żeby mi w Polsce ktoś zaakceptował mój multilingualny
stream of consciousness,
ale sam pan Mariusz powiedział,
że trzeba być gotowym umrzeć za styl,
więc zobaczymy, co powie na mój steez.

Tymczasem jest już środa.
Damn!
Za szybko.


PS Masz coś?
Ja tydzień temu w niedzielę wpadłam w trans niczym Baal Szem Tow z Podola,
zapisałam, zapomniałam, a dziś jest jak znalazł.
To może za tydzień na Papierówce przeczytam.
Jak mam spokój, to dużo tego powstaje, ale niestety nie mam teraz spokoju,
bo mam naprawdę tłusty hajs.
I to jest właśnie ten dylemat,
tylko że tę kartę chcę spłacić,
a potem to się zobaczy.
Więc:

wtorek, 21 lutego 2017

Exactly what you asked for

Mróz zamieniał się w BłotoWciąga,
PaniBiegła jechała Merolem do miasta:
- informatyk (skrzynka mailowa again and again);
- księgowa (zrezygnować z tego VATu czy nie?);
- sklep zoologiczny Sierściuch (15 kg dla Bulusiów) i
od razu elektronik O'da, bo słabo naprawił;
- poczta;
- biblioteka w zamku;
- zatankować Merola, bo dziś Papierówka w wojewódzkim mieście O.
Nas akurat prawił,
jak to from Nasty to Nas to Escobar,
kiedy zadzwoniły ulubienice PaniBiegłej z ósmego przy Solidarności:
"Dzień dobry, pani tłumacz, tu ósmy wydział karny,
mamy ENkę, ale, pani tłumacz, na jutro..."
Pani tłumacz - długowłose uosobienie tegoż oksymoronu - uśmiechnęła się tylko pod nosem,
no bo co ma nie zdążyć?
A ENki to loads of fun.
And I mean it.
Od dzieciaka to miałem i to dalej mam,
że najbardziej w karnym lubię robić i
nawet te draft reporty, te coroczne przemowy Draghi'ego ani nawet tony Waszych poprawek
mnie tak nie jarały,
jak chłopaki, co na wiosnę z szuflad powychodzili, i sobie rozrabiają around the globe.
A to agent agenta gdzieś wykończy,
a potem go na lotnisku złapią, mimo że miał milion paszportów,
a to kolega przywiąże kierowcę TIRa do drzewa i odjedzie z całym ładunkiem
pomidorów,
a to podsłuch jakiś trzeba transkrybować.
No, po prostu telenowela live.
Więc trzeba się było zdecydować.
 


big pimpin'
she be spendin' the g's...

...na spłatę karty kredytowej.


A jutro, specjalnie dla Aguśka, o tych książkach, ich autorze i Papierówce,
bo tam dziś będziemy alle zusammen - i On i Fox i ja i pewnie jeszcze inne z Półkowniczek,
które to już jutro, a temat intrygujący:
Stare panny i panny młode.
Cóż ja, niegdysiejsza PodstarzałaPannaMłoda, mogę na ten temat powiedzieć,
oprócz tego,
że tutaj czas biegnie wstecz,
a jedną od drugiej często dzieli arcynudna, zarzygana noc w jakimś kurniku
albo innej Sali Działkowicza?

poniedziałek, 20 lutego 2017

Anya



Późny sierpień był już całkiem chłodny.
Siedzieliśmy w atelier, na dole. Przynieśliśmy wino, a Ona - tony sałaty i warzyw. Zupełnie nie pamiętam, o czym była ta długa rozmowa. Wiem tylko, że na chwilę zostałyśmy same i Jej powiedziałam, a Ona powiedziała mnie i ja myślałam, że za chwilę będzie po wszystkim, ale tak się w ogóle, ale to w ogóle nie stało. Jako że było nam we troje tak dobrze, Ona zapowiedziała się do nowego domu, żeby skończyć tam swoją pierwszą powieść. Za rok.

Miesiące ciągnęły się jak smoła, a jednak zaskoczyło mnie, że to JUŻ i Ona tam będzie, jak wrócę z Litwy. Widziałyśmy się może w sumie czwarty raz, ale you can always tell when the groove is working or not, więc powiedziałam, że być może przez cały Jej pobyt nie będę się do niej odzywała, po czym poszłam dziadować w statku kosmicznym. A że it did work, to Ona w zupełności rozumiała i przez dwa dni rzeczywiście prawie się do siebie nie odzywałyśmy – ba – prawie się nie widziałyśmy w tym przepastnym Królestwie Kiszonej Kapusty. I tym się cechuje prawdziwa bliskość, że wszystko jest perfectly fine i możesz sobie być, kim chcesz i nikt cię za to nie gnoi. I ten wczesny sierpień był zimny like a hell of m*(&&*%er, więc postanowiłam nauczyć się robić zupę rybną. Od trzeciego dnia Jej pobytu wspólnie przyrządzałyśmy posiłki, a Ona opowiadała o powieściach feministycznych, jakie te sytuacje przywodziły jej na myśl. To ja Ją uczyłam, gdyż Ona nie gotuje. Kroiłam te ryby rozbebeszone, głowy odcinając, a także ogony. Ona kroiła pory i ziemniaki i mówiła o Toni. Oczywiście, że przeczytała wszystko, w tym tę najnowszą. Może i trzy godziny tak w tej kuchni zabawiłyśmy tego dnia, aż każda poszła do siebie, a niebo runęło burzą. A gdy cztery dni później Ona wymieniła się z Agusskiem i Mo, powiedziała, że to będzie scena końcowa Jej książki – to wielogodzinne gotowanie, bo książkę ukończyła w programie Scrivener, który to program także mnie poleca. Za dwa tygodnie przyszła Toni wraz z Ingeborg, a przed Bożym Narodzeniem także Książka – w postaci elektronicznej na razie. Ani jednej ani drugiej nie mogłam ruszyć wtedy, a gdy teraz skończyłam Toni, to zamknęłam także tamtą przepastną księgę i krąg się perfekcyjnie zamknął, bo tam były wszystkie odpowiedzi, jak w lustrze. Teraz mogę się zabrać za Książkę, a wiem, że i ona lustrem mi będzie, bo to wszystko nie bez przyczyny.
Pisałam już, że Jej pradziadek był stąd i sto lat temu wybudował kościół w I’ku?




sobota, 18 lutego 2017

Kocur

Na mój widok Pidżej ma uśmiech jak milion dolarów
(albo jak Sindbad)
i bardzo to w Nim lubię.
Ostatnio, po przerwie zimowej, spojrzał na nas i powiedział:
"A teraz będziemy się bawić tak,
jakby jutro miał być koniec świata,
a my wszyscy mielibyśmy zostać zbawieni."

Tak, tak, jeśli o godzinie 20-tej
you see świetlica wiejska so packed,
to znaczy, że jest wtorek albo piątek i występuje tam Pidżej.
Ja niestety występuję tam bardzo rzadko.
Taki czas.

"O, a czytałaś Mistrza i Małgorzatę??!"
"Tak. Nie raz."
I niebawem przeczytam kolejny raz,
bo jest nowiuteńkie tłumaczenie.
Nie dość, że trochę slangu przemycili, to jest dużo aluzji muzycznych,
a Korowiow w kraciastych porciętach nazywa się teraz Korowiew.

Tymczasem jest sobota. Co za tydzień!
Zielony groch zamoczony, kapusta na kimchi posolona,
jeszcze tu rach-ciach trochę ogarnę i jadę po Słucham/Gadam
i robimy ten brancz.
Plizz, kup mi Wyborczą.

A że ulubionych chłopaków z szuflad powyciągałam, to będą słuchani - z wybitną dedykacją dla Holly'ego, który wczoraj był na koncercie Justi&Holly2.
Ach, szkoda, że nas tam nie było.

piątek, 17 lutego 2017

Una mattina/Krautheim

Dla Ciebie, W. 
Może też Ci się będzie tak dobrze do tego pracowało, jak mnie.



"Co słychać?"
"A, omlet smażę.
Na wiosce jestem."
"Na wiosce?
To nie w pracy?"
"W pracy?"
"No, czy tłumaczysz?"
"Aaaa, w pracy to ja mogę być zawsze
i mogę nie być."

Pisząc wpis o Michaelu Claytonie nie myślałam,
że za dwa dni zgłosi się klient na miarę prototypu.
Wieloryb międzynarodowej finansjery and all.

W takich okolicznościach,
gdy zagadnienie ambitne a fascynujące,
a termin szalenie krótki,
najpierw bezwzględnie trzeba zadbać o siebie,
bo w innym wypadku niechybnie się na sobie zemszczę.
Been there, done that.
Auto-zemsta big style!

I nawet jeśli miałabym wstać o piątej,
to swoje dwie godziny ze sobą muszę mieć
i proszę się do mnie nie odzywać,
a już na pewno przed południem do mnie nie przychodzić,
bo
od dzieciaka to miałem i to dalej mam.
Innymi słowy:


 Dzięki, Holly. Du hast es erfasst.



 Jest już całkiem ciepło.
Jakieś - 1.
U Was tam jakieś tropikalne temperatury, już słyszałam.


Tu jeszcze opcja na patrz trochę szerzej:


Na poddaszu, w pokoju "U Ani" przewalał się MMM,
więc ja Mu to:


A On mi to, zdolna bestia:


A ciasteczka od HalliHalloHali podałam na talerzykach
z bawarskiej manufaktury Krautheim.
Nomen omen,
bo dziś kapustę będę kisić.
From CrystalPalace to Krautheim,
cóż za degradacja. 

czwartek, 16 lutego 2017

"Du willst Wein, Lady?

Du willst Dinner, Lady?
Wie wär's mit China-Imbiss,
à la Beginner, Baby?"

"Das wär's jetzt!"
"Was? Sex by the fire at night?"
"Neee, strawberries, champagne on ice."

Realizm magiczny w polsko-niemieckim wydaniu
- gdzieś w styczniu, na moście, z widokiem na nocną panoramę D'dorfu.

W tym roku z okazji Walentynek nie zafundowałam sobie opery o przemocy wobec kobiet,
w związku z czym 15 lutego rano było naprawdę spoko.
O 6:30 widok ze statku kosmicznego jest taki:


W tym roku moja niezawodna intuicja podsunęła mi Toni Morrison.
Realizm magiczny w północnoamerykańskim wydaniu.

Nie odbiega to w niczym od tamtej opery,
ale za to - po całym tym roku - ja odbiegam.

Toni jest mistrzynią niewypowiedzianego.
Jeszcze nie poznałam drugiej autorki, która z taką lekkością
potrafiłaby przelać na papier niezawodną intuicję.
Toni za pomocą całkiem skromnej ilości wyselekcjonowanych słów przedstawia didaskalia do przejścia na drugą stronę lustra jednocześnie serwując tego przejścia esencję.
Jeden wielki metapoziom pisarstwa.
Genialna!
Ciekawe, czy też regularnie siedzi w kącie.
Bo jak inaczej mieć dostęp do tego?

Odnośnie niezawodnej intuicji mam do powiedzenia tyle:
of course I can always tell.
And it did work, didn't it?
And it's perfectly fine
if it scared the shit out of you.

Każdy ma prawo być sobą.

PS Prawie mi telefon wpadł do wanny,
kiedy zobaczyłam, że nawet PanProf jest wtajemniczony w nasze tajniackie pozdrowienie.
Piękne!
Niczym MisterMinister rozbawił mnie do łez!

wtorek, 14 lutego 2017

REALiTi

Kto nowy, ten/ta czasami pyta, skąd ten dom and everything.
Well,
poza tym, że niesamowity wszechświat, to
ZW jest takim Michaelem Claytonem tłumaczeniosfery.
Zleciliście tłumaczenie skomplikowanego pozwu studentom, żeby zaoszczędzić?
Robicie wypasiony program w tv na zagranicznej licencji
i myśleliście, że sobie chałupniczo sami podłubiecie w umowach?
Be my guest!
Poprawię Wam to,
przeoram do góry nogami -
może być i w ciągu jednej nocy,
z tym że zgarnę poczwórną stawkę.
Aight?!

Jestem baaardzo dobra w tym, co robię.

Shout out to my girls,
that pay they rent on time oraz
piszących wnioski, szyjących, organizujących warsztaty fotograficzne
i dostarczających dokumenty do warszwskich kanc, a nawet publikujących w ogòlnopolskiej prasie!
Rock, rock on.
("Idę tańczyć" - hit wieczoru!)

Ja dbam o hajs/love balance i na dwa dni się wyłączam.
Następnie zlecę budowę szafy wnękowej w łączniku.
I chyba pomaluję kolejne ściany.

poniedziałek, 13 lutego 2017

Home

to stan umysłu.
Wiemy to, mamy to.
Przez ostatnie  kilkanaście dni nieprzerwanie byłam home,
mimo że fizycznie w różnych miejscach.

Teraz, w CP, odkryłam to:



Nasz hymn i teledysk do tego, co właśnie dzieje się w całej Polsce,
a o czym media jeszcze nie wiedzą.
Równoległa rzeczywistość.
Nieustannie się zastanawiam, ile z tego ujawnić,
a ile pozostawić nam, tak żeby się po prostu działo.
Podbudowa teoretyczna, cele i metody -
bezpieczne na moim dysku.
Najważniejsze są przecież efekty.
Widać je na każdym kroku, a nawet jeśli nie,
to w oka mgnieniu potrafimy je uruchomić.

Patrz trochę szerzej, parz trochę szerzej! 
Podczas gdy my kontynuujemy nieparzenie kawy.

niedziela, 12 lutego 2017

Poetry

- No i o czym był ten film?
- Był o tym, jak poeta widzi świat. Że jeśli coś mu chodzi po głowie, to wszędzie to widzi i słyszy.
Był o tym, jak postrzegamy naszą tożsamość. On określał siebie jako kierowcę autobusu, mimo że poeta dużo trafniej określiłoby jego sposób funkcjonowania. Kierowca autobusu jako archetyp nie niesie ze sobą tak wielu konotacji, w tym także konotacji w odniesieniu do stylu życia, światopoglądu, postrzegania czasu i przestrzeni, stosunku do przyrody czy pieniędzy.
Był - jakże bardzo był - o fasadowości relacji międzyludzkich i o tym, że nawet bycie poetą nie uchroni nas od lęku przed prawdziwą bliskością z drugim człowiekiem.
Nawet jeśli jest to człowiek, obok którego się budzimy.
Był o kalkach w relacjach męsko-damskich, o tych sztampowych wyjściach do kina, na kolację, do baru, tych wyświechtanych słowach i pocałunkach.
O tym, że to nie ten pakiet zachowań świadczy o jakości relacji.
Był o tym, że często łatwiej nam prowadzić rozmowę z obcym, asymetrycznym rozmówcą - dzieckiem czy obcokrajowcem, niż z najbliższą nam osobą.
Był o ludziach żyjących obok siebie jak wyspy,
a Akon w rękawiczkach ani razu nie zaśpiewał, że
I just had sex.
Był o pustce, smutku, wzajemnym braku zainteresowania, przeraźliwej otchłani lęku, szukaniu i nadawaniu sensu oraz o niemożliwości bycia dla siebie całym światem.
I chyba, a prawie na pewno, był o traumie i o tym, że ona powoduje powyższe.

To jeden z takich związków, o których one mawiają
super i świetny
i od milionów lat jestem szczęśliwą żoną.
Jak ja jestem, ..., szczęśliwa.
It's true!
A ten nowotwór to genetycznie.

A przecież można i tak:



Soulmate wynalazł!
Chceck her out on Spotify.
Niesamowita jest. 

sobota, 11 lutego 2017

The lonely island

W kuchni w CP czekała na mnie nowiutka wyspa.
J. z I. dla mnie zrobił w podziękowaniu za Drezno.

 
Mam więc gdzie kroić
fruits and vegetables and potatoes -
w końcu
it's the freakin' weekend, baby....

Ten weekend i ten księżyc są wybitnie dla Ciebie,
Bejb.
 
 
Bardzo Ci gratuluję i bardzo się cieszę.



Jak kochać, to Pana,
jak pić, to szampana.
I koniecznie w futrze z czerwonych nutrii.
Tutaj KrólWieśniaków jest studnią bez dna
i niewyczerpanym źródłem inspiracji.

Już tęsknię do nas na Pomoście.
Jak dobrze, że za dwa tygodnie wyciągam
the big old hoops
and
once we get going, 
we rolling,
we'll cha-cha 'til the morning. 

Zatem pozdro dla WielkomiejskiejWenus
w futrze
w Zapokanem!


Play on playaz

piątek, 10 lutego 2017

20/Początek w Lwie

Fox: "Koniczek rocks!"
Koniczek: "Też tak sądzę."

Więcej na ten temat kiedyś tam,
tymczasem:



Widzimy się na Początku.

Czarna Madonna

czwartek, 9 lutego 2017

Train the trainers

(And don't miss the train again.)

O godzinie 10:30 szybkim krokiem wpadły na patelnię,
gdzie mężczyzna w czapce i z transparentem na plecach prawił:
"Nie zasługujemy na zbawienie, Boże.
Zasługujemy na potępienie, Boże.
Nasze grzechy..."
Równie szybko oddaliły się od mizantropicznej papki
i - przewracając oczyma - skonstatowały cicho, lecz nie bez śmiechu:
"Potępienie, my ass. Zasługujesz na porządny orgazm, chłopcze."
"..., chodź z nami potańczyć na 3M."
Welcome home, Koniczek.
Tu jest Polska. Hier wird das gesprochen.


W KryjówcePolinu, w pięciominutowym takcie przybywało kobiet, świec i gwaru.
Osiem godzin wytężonej pracy i marzysz już tylko o spacerze do YoJo! -
przez mróz i żeby nikt się już do ciebie nie odzywał.
I już, już wychodzisz, ale podchodzi do Ciebie SiostraSexCoach:
"Nie wiem o co chodzi, O, ale tak mnie do ciebie coś ciągnie.
Mogę cię tam odwiedzić w tym I'ku?"
"Pewnie. Przyjedź za tydzień, będą Słucham/Gadam i Fox."
Pół roku temu byś poszła płakać w kącie,
a teraz tylko zadajesz sobie pytanie,
kto komu będzie nauczycielką.



 
Anyway,
kontynuacja u YoJo!,
po to tylko żeby wziąć taksówkę i:
"Ale mi pani psychologią pojechała. Pani jest psychologiem?"
"Nie. Jestem kulturoznawczynią z bogatym doświadczeniem życiowym i przyciągam kobiety, które potrzebują wsparcia. Miałam dziś szkolenie z psycholożkami o tym, jak tego wsparcia udzielać."
"Szkoda, że wczoraj pani nie wiozłam. Albo przedwczoraj!"
"???"
"Aaa, rozstałam się z facetem."
"I jak się pani z tym czuje?"
"Z każdym dniem coraz lepiej."
Tamka.
Most Świętokrzyski.
Targowa i:
"Nigdy tego nikomu nie mówiłam. Pani jest pierwszą osobą, której to powiem:..."
Oh, damn!
No tak.
Standard w tym kraju.
O czym było przez całe przedpołudnie?
Geez, o czym było przez 34 lata?
...
"Ale z pani zarąbista babka. Rzeczywiście pani przyciąga te kobiety. To ja jeszcze jedną koleżankę przyprowadzę. I jeszcze inną."

This is how we do it.
YoJo! to à propos drugiej karty!
Think about it.
I to wcale nie jest łatwe.

Welcome home, Koniczek.
Odpoczniesz sobie w innym życiu.


Europäischer Akzent an diesem Morgen:
In der Straßenbahn, vom EU-Eulen-Raum lesend hatte ich eine Blume auf dem Schoß.
Eingepackt in dieses Papier.
Der Google translator rules, mal wieder.
Und diesmal Tram nicht
verpassy.

środa, 8 lutego 2017

Lubuskie

jest po drugiej stronie Odry,
ale moja Prof ma tam biuro, więc
się bywa w Lubuskim gdzieś od 2001 roku.
I się bardzo lubi.
Szczególnie Ośno Lubuskie, Kostrzyn nad Odrą z tysiącami żurawi na rozlewiskach,
Gorzów i Łagów oraz Park Narodowy "Ujście Warty".



Ktoś z Ulubionych też promuje region, jak widzę,
więc powodzenia i bawcie się dobrze - tańczący z winkami.
<3

BTW, od 23 do 26 marca odbędzie się tu kongres
"Grenzen im Fluss",
program tu: http://www.polenforschung.de/

Może to będzie dla Was interesujące?
Można się jeszcze zapisywać.
Program jest bardzo bogaty, m.in.
"Die ukrainische Minderheit als internationales Sicherheitsproblem"
i "Ertragsteuern als Beitrag zur Entgrenzung im innerstaatlichen Rechtssystem sowie im EU-Raum"
(pod Sektion 16) u arcymądrego i przezabawnego profesora Kuderta - uniwersyteckiego gwiazdora międzynarodowych podatków i hipnotyzującego ekonomisty, który potrafi wyjaśnić wszystko
nawet kulturoznawczyniom, dzięki czemu one potem mogą zakładać firmy i te międzynarodowe VATy płacić bądź ich nie płacić oraz odbierać telefony z urzędów skarbowych: "czy pani w latach 2011-2013 uzyskała przychody w Belgii? Mamy tu taką informację z Belgii. Czy odprowadziła pani podatek dochodowy? Prosimy o oświadczenie."
No oczywiście, że odprowadziłam.
No tak, będę na tym kongresie.  

Więcej tego typu informacji znajdziesz tu: 

https://www.pol-int.org/pl/wydarzenia

P&P,
PPP

PS Ale jak to, o północy jeszcze trwają przygotowania?
Proszę bezwzględnie i bezwarunkowo o siebie dbać!
 

Feels sooo good to be home:
w intelekcie w końcu.

wtorek, 7 lutego 2017

Gaga!

Yo girl,
pamiętasz, jak mówiłam, że chcę na warsztaty do dr hab. (sic!) Dziurosz?
Jest być może coś lepszego:
warsztaty GaGa według Ohada Naharina.
14-16 kwietnia
Are you with me?
MMM, Fox, YoJo? 

Check it out here:



Szczegóły na facjacie.

Tymczasem u Was podobno minus dziesięć, a ja w cienkim płaszczyku za kilka godzin z Centralnego do Relaksu sobie podskoczę - po co mi ten pociąg, skoro Ciebie nie ma na stacji - żeby chwilę później za mBankiem pić tę rybią herbę, a potem w cieniu Parlamentu Europejskiego dalsze kwestie omawiać i w Pustelni jeszcze - na sto pro - do rana słuchać/gadać, następnie rano róże kupować,
żeby w środę:
nów.
A w piątek:
keep on w wojewódzkim mieście O.
Tytuł: Początek.

Nam to przypadło
i to jest takie niepojęte.

poniedziałek, 6 lutego 2017

How shit happens


To w mojej dystertacji,
tymczasem, zastanawiamy się
how change happens,
żeby móc tę zmianę wdrożyć.

Jak?
Well, ciągle ktoś do ciebie przyjeżdża na wioskę,
a i ty życie masz w walizce średnio co miesiąc.
Potem jak Kama:
słucham/gadam.

"E tam, słuchać każdy może."
 "Ale nie każdy to robi."

Potem myślisz, piszesz.
Myślisz dużo.
Wygląda na to, że nie robisz nic i że
"przełaziłaś",
ale ty dalej myślisz.
Hannah Arendt się kłania...
Potem część realizujesz - sama i z innymi,
a część ci się realizuje zupełnie sama.
Spada ot tak z wszechświata.
Trzecia karta wymiata and all.
A czasami też coś tam publicznie przedstawisz,

 
żeby narobić szumu,
po czym wszystko od początku.
Czyli od środy.

Kluczowa sprawa:




dobra karma.
Plus barłóg intelektualny.
"Kto jest w twojej rodzinie na Spotify?"
"MMM, Wu, Fox, MS, Art i ja. Ale widzę tylko Rosomaczka i Fox."
Dlaczego nie widzę innych? Ktoś się na tym zna?


znad Odry
Eure Feldperle

sobota, 4 lutego 2017

Art an der Grenze


Wszechświat się bardzo postarał:
najpierw spóźnił się mój samolot z D'dorfu,
potem na Teglu spóźnił się autobus,
więc o minutę się spóźniłam na pociąg na Hauptbahnhofie
i już wiedziałam, że coś będzie.
No.
I na peronie poznałam tę mega Siostrę z Białorusi,
a ona mi zajęła miejsce przy stoliku w pociągu do FFO i już.
Geez,
mieszka w Dreźnie i prowadzi z mężem rodzinne przedsiębiorstwo mięsne.
...
200 osób zatrudniają i teraz sami chcą zabijać zwierzęta.
To jest ten moment, kiedy zastanawiasz się,
kto tu jest nauczycielem, a kto uczniem.
Anyway,
rozumiemy się raczej bez słów,
mimo że Ona bardzo ładnie mówi po polsku i po niemiecku,
zatem mój pomysł:
TheProsecutor'sSon, Fox, M2nd, Sarah, Art & me + NowaSiostra
w Białorusi.
This summer.
W tamtym roku nie wyszło,
a w tym roku wszystko zmierza dokładnie tam.
From Frisco to Belarus.

Ten tydzień był zupełnie zaczarowany.
Za kilka dni się widzimy, a wszystkie zupełnie inne.

Tymczasem rozbijam się po Berlinie.
Mamy we cztery nasz studencki revival.
YoJo! i Fox, już bardzo do Was tęsknię.
Szczególnie do YoJo!
Nieludzko długo się nie widziałyśmy :-*



 


Der neue Max Richter ist raus, Babe!
Du hast ihn auf Spotify.

piątek, 3 lutego 2017

Jak polityka łączy się ze sztuką


Zjeżdżasz z głównej drogi.
Jest zakaz, ale nie obejmuje on
ciągników i pojazdów zmierzających do wyrzutni rakiet.



Jedziesz przez pola,
ani śladu wyrzutni.
Jedziesz,
jedziesz.
Skręcasz w lewo.
OMG!
Prawie orgazm.




Tadao Andō.


Do 1990 roku NATO miało tutaj wyrzutnię rakiet.
Dzisiaj teren należy do kompleksu Hombroich.
Ku konsternacji Wjr. nie ma śladu po rakietach. 
W dawnych barakach urządzono pracownie dla artystów,
a w głównym gmachu wystawiane są dzieła sztuki z kolekcji
Langen Foundation. 



Ogromne przeszklenia i przyroda wlewa się do środka.
"Fast wie bei Koniczek zuhause."
Ż'ska Foundation coraz bliżej.
Uznaliśmy, że to musi być jednak szybciej, niż za 50 lat
i teraz sobie robimy drobne notatki.
20 ha już jest, jakby co,
a miejsce na odjechaną galerię
à la Tadao Andō też:
Check out my gravel pit
Remember?



Hey, Hon', Twoje nieprzyzwoite pozdrowienie 
cieszy się wielkim powodzeniem u Holly'ego.






Było cudownie, ale
ein Fuchs muss tun, was ein Fuchs tun muss:
Luxus und Ruhm und rulen bis zum Schluss.
Dlatego dziś śpię na granicy polsko-niemieckiej.