piątek, 30 czerwca 2017

Hey boy





....
....
....
Wracam na raty. Jutro rano powinnam już być na Wiosce i niebawem z pewnością popłyną bardziej treściwe wpisy.
Wczoraj, na moje pozdrowienie około-obiadowe z Mediolanu
 

AleMężczyzna odpisał, że
"no to nie jest byle garmażerka"
i to już mnie wprawiło w bardzo dobry nastrój i antycypację
bardziej ryzykownych przedsięwzięć,
ale po obiedzie prawie upuściłam telefon...

To prognoza raczej dzikiej nocy.

No to czym mnie dzisiaj zaskoczycie, chłopcy?
Go ahead!

czwartek, 29 czerwca 2017

Nagie nogi w szpilkach

Deszczu szum,
nie wiem jak ty,
ja się wody nie boję...* 


W Mediolanie też czasami wieje wiatr,
a nawet są burze,
nie mówiąc już o
białym winie na kieliszki,
a że
powiedzieli mi, żebym wsiadła w tramwaj...


...to co miałam zrobić?


* Taco, "Wiatr"

środa, 28 czerwca 2017

Śniadanie u Tiffany'ego

Foxy powiedziała, że oni wszyscy są zadośćuczynieniem za cały tamten rok,
a w szczególności za wydarzenia późnowiosenne i wczesnoletnie.








Grunt to umieć przyjmować i zrozumieć, że dobra wcale nie trzeba się bać.
Kto wie, być może to było w tym wszystkim najtrudniejsze?

Dyplom szkoły rolniczej,
ale profesura na 
wyższej szkole hardcore'u

wtorek, 27 czerwca 2017

Letting yourself go

 
To nie jest tak, że nie mam Wam nic do powiedzenia.
Wręcz przeciwnie.
Po prostu tak zabalowałam, że nie mam kiedy.
Wczoraj jakoś z Kolonii, przez D'dorf i Neuss, przemieściłam się do Mediolanu,
gdzie LadyPasztet o 23-ej w odpowiedzi na to zdjęcie
 

napisała, że "jak każda burżujska feministka".






Ja wiem, że chciałam Wam napisać o tym news'ie, ale organizatorki nie były tak łaskawe, żeby mnie poinformować o tym, co działo się na gali w Polityce.
Czekam cierpliwie i dam znać, jak tylko będę coś wiedziała.
Wiemy tyle: i Lady i Wieśniak są wśród 10 na 120.
I to tak naprawdę wystarczy i jest cudowne!
Dlatego - dajcie trochę pożyć dziewczynie...

sobota, 24 czerwca 2017

T.O.N.Y.

A T.O.N.Y. na to:



Ale niestety tylko po cichu, tak w sobie i tylko do siebie,
żeby - OMGess - nic się nie wydało!

Dziś o 20-tej koncert.

piątek, 23 czerwca 2017

Szmatrix

Jadę obnosić swoje kostropate, smagane wiatrem i metrowymi pokrzywami łydki po placach i bulwarach zachodniej Europy. Depilacja laserowa my ass...
Jadę więc obnosić je do krainy smalcem hajsu płynącej,
gdzie już nie raz i nie dwa razy czort cyrograf pod nos mi podsuwał.
Dzisiaj możemy pogadać o partnerskiej umowie na równych zasadach.
I coś mi się wydaje, że pogadamy, oj pogadamy, a po moim powrocie w lipcu już nic nie będzie takie samo. Ot, takie małe déjà vu po roku.


Dawać mi tu te diamenty,
tego szampana do śniadania!
Puszczam się i wcale nie jest powiedziane, że wrócę...



"Kids were laughing
in my classes..." - to materiał na całkiem osobną opowieść.

czwartek, 22 czerwca 2017

Żyj jak rolnik

Zima była bardzo ostra,
więc paliłam w kominku,
aż cegły pospadały z komina.
Wiecie o tym nie od dziś.

Fakt, kawa w porannym słońcu tutaj


zaspokoiłaby żądze Cristòbala ("bardziej ryzykowne przedsięwzięcia"), ale nie ma co. Trzeba to było naprawić. Ryszek wstępnie obejrzał komin już w styczniu, po czym słuch o nim zaginął i przez kilka miesięcy był delikatny problem, aż MMM wynalazł Rycerza. Rycerz ów zamiast na koniu przyjechał na maszynie a nazwie FERASIN Hendlers i operuje na wysięgniku, co zresztą już widzieliście we wtorek. Oprócz komina naprawił też okna w biurach, tak że nie ma już szpar, przez które mogłyby wchodzić myszy. Luksus na miarę Wieśniaka... Ponadto przeprowadza eksmisję klanów kawczych spod dachu, które to klany w tym roku przegoniły szpaki, które z kolei urzędowały sobie w ociepleniu dachowym w 2016 roku. To były zaciekłe walki tej wiosny, bo szpaki próbowały odbić tę twierdzę. To jest dom. To nie są żarty.





Ale, ale... jest już czwartek, a to oznacza, że kolację jem nad Wisłą z Peace & Pussy'ankami - jest nawet jedna nowa - ale winko przed północą to już piję z Aguśkiem i Jolą w Pustelni. Jolą, która jest autorką mojej studenckiej ksywki Demon Seksu.
Bo żyj jak rolnik,
ale kochaj
like there's no tomorrow!
Love or lust?
Po co wybierać?




Dobrej drogi!


PS I, wbrew pozorom, pomimo że
nosi rury i szpilki,
on kupuje jej drinki,
ja wcale nie palę w kominku z Cristòbalem.

wtorek, 20 czerwca 2017

Versprochen ist versprochen,

und deshalb jetzt die Fotos,
aber - nur damit Du es weisst - es war ein Hammertag.
Aufstehen um 5 - einfach so, ohne Wecker.
Kurz nach 6 dann Kaffee hier - auch nur just for the f§(&k of it:



 
dann Frühstück im Garten,
dann das:
 



dann fürs Gericht übersetzt,
dann Feuerlöscher zur Wartung gebracht (sic!),
dann Lunch hier:

 
(in your face einfach alle)
dann Stadt und Einkauf - ähnlich wie Du,
dann schwimmen,
dann die Kleinen:
 

um 21 Uhr dann mehrere Liter Holunderblütensaft eingemacht, damit Du endlich
strawberries, champagne on ice bekommst,
und zwar also Hugo.



 
Ich hatte meinen Teil ja schon im Januar.
And it went
a little
something
like this:



Bus dann!

poniedziałek, 19 czerwca 2017

niedziela, 18 czerwca 2017

Podsumowanko

Zaraz koniec pierwszego półrocza,
przesilenie słońca i w ogóle,
więc zróbmy sobie małe podsumowanko.
Co my tu mamy?
Było zapętlone PółroczeEdwarda z całą jego dezorientacją i niemym krzykiem,
był CzasSowy w trawie, w smole, w trasie i z kartą kredytową,
a teraz jest Rok Koguta.
Dlatego motto funduje nam AfroamerykańskiKurnikarz ("Like I like my chicken"):

I need that poom-poom right now!

Can't help it.
Won't help it.
#KobietyPoTrzydziestce


piątek, 16 czerwca 2017

From sleep




"Pobyt na tej pustyni estetyki i dobrego smaku, wśród przepisów Siostry Anastazji, wśród książeczek o żołnierzach wyklętych i błękitno-różowych albumów do wklejania zdjęć niemowlaków, a nawet - bezkształtnych grud kryształu z podobiznami Papieża, który pozostał człowiekiem czy Matki Boskiej znowu doprowadził mnie do delirium i po południu musiałam to odespać prawie czterogodzinnym snem. Następuje to, czego się obawiałam i muszę sobie bardzo starannie dozować Twoją powieść..."


 


czwartek, 15 czerwca 2017

- Ooooo...

- Słucham Cię.
- Czy możesz włączyć Shakirę i powiedzieć ile ziemniaków?
- Oczywiście, kochanie:




Tak się składa, że dwie Siostry są teraz w Chorwacji.
Moje drogie, obyście miały dużo cebuli do krojenia,
ale z tym olejem samochodowym to bym nie przesadzała.


- Ziemniaki cztery.

środa, 14 czerwca 2017

Życie Koniczka






Grunt to zachować balans,
harmonię,
równowagę.

Ale podjara z własnej twórczości jest przeogromna - zaprawdę, powiadam Wam.
Kosołapkin Pictures rośnie w oczach.
Dziś kolejne spotkania.

wtorek, 13 czerwca 2017

K

W niedzielę zrezygnowałam z Mazolewskiego w Parku Henrykowskim, żeby spotkać się z KobietąKosmosu na Kabatach. Nie znałyśmy się, to było nasze pierwsze spotkanie, a o KobiecieKosmosu wiem od YoJo, która robi im stronę.
O 16:35 rozsiadłam się w hinduskiej restauracji Moon blisko ostatniej stacji metra i czekałam.
Przyszły we dwie - KobietaKosmosu "K" i Jej czteroletnia córka.
Usiadły, a wtedy Malutka: "Ciociu, ja cię znam. Mamoooo, ja chcę siedzieć obok cioci."
- Tak, znasz panią?
"No, może z jakiegoś innego życia" - powiedziała K patrząc na mnie porozumiewawczo.
Po kilkunastu minutach poszły do łazienki, a tam:
- Mamo, nie mów o niej pani!
Ja ją już spotkałam, to jest ciocia.
Mów o niej siostra!

Po spotkaniu pojechałam na drugą stronę miasta do Parku Picassa,
gdzie w blasku świec i kilku gwiazd słuchałam Garbarka i Gurtu leżąc na nieodzownym kocyku.
Kilka godzin później księżyc zwisał z komina elektrociepłowni,
a to, że taksówkarz wypożyczał swoją gitarę basową do
tramwaj, autobus, metro i znowu,
to już zupełnie inna historia.

 #NauczycielkaPrzychodziKiedyUczeńJestGotowy

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Sublimacja na szczeblu państwowym

- Ale dlaczego tak krótko?
Nie chcesz zostać do niedzieli? Albo weź późniejszy pociąg.
- Nie wiem, Aguś, ale intuicja każe mi jechać tym o 13:45.

Kilka godzin później mijałam Rio de Świebodzineiro, kiedy na Facjacie ukazała mi się najpierw najpiękniejsza, boska brukselska bokserka PaniFuria na wyjeździe, a następnie - znajoma z Berlina, która oznajmiła, że wyrusza na Krakowskie. Miały tam być też KobietyKongresu, więc już się nie zastanawiałam, a tylko spojrzałam na czerwoną, ostrzegawczą okładkę Planktonu.

- To chyba dołączę do Was ok. 20-tej.
- Mam nadzieję, że się znajdziemy w tłumie.


Gdy o 20-tej stałam pod Bristolem otoczona policjantami pilnującymi blokady dalszej części Krakowskiego Przedmieścia, znajoma napisała, ze jest pod Zygmuntem i że "wynoszą ludzi."
Hm.
"A pani to - że tak powiem - skąd się urwała? Tu jest tak co miesiąc" - powiedział pan, u którego chciałam zasięgnąć informacji. No cóż. Pani się urwała z mazurskiej wsi i od lat niezmiennie nie ogląda wiadomości, a teraz już nawet nie czyta polskiej prasy, bo nie odpowiadają Jej jakość ani etyka zawodowa w polskim dziennikarstwie. Pani co najwyżej wejdzie sobie na WiśniTwittera i poddaje się tej selekcji.
I co? I słusznie.
Dzięki temu całkiem trzeźwo i obiektywnie podeszłam do przemowy MalutkiegoCzłowieczka, który jawi mi się jako obłąkaniec napędzany przez jakieś przeogromne poczucie winy. To jest niebezpieczny człowiek - zdecydowanie. Jednocześnie jednak miałam okazję wyrobić sobie własne zdanie na temat wydarzeń wokół tej miesięcznicy i na temat ludzi tam zgromadzonych. Podejrzewam, że Wy, podobnie jak ja, na fejsbuniu macie bańkę, która sugeruje, że wraca PRL, że władza jest wroga wobec ludzi, że "nas" aresztuje itp. Otóż ode mnie tego nie usłyszycie.
Fakt, koleżanki, które widziały zatrzymanie Frasyniuka i Siedleckiej, były po drugiej stronie Krakowskiego. Ja stałam od strony Bristolu i tam był spokój. Towarzystwo było wymieszane, a ja czułam się tam bardzo bezpiecznie. Inna sprawa, że Miasto Stołeczne oddelegowało chyba śmietankę, no naprawdę crème de la crème stołecznej policji i czystą przyjemnością było przebywanie na barykadach z tymi pięknymi, uśmiechającymi się do mnie panami. Może to rzeczywiście wpłynęło na atmosferę zgromadzenia, kto wie... w każdym razie mam swoje spostrzeżenia i są one bardzo pozytywne.


I wiecie co?
Kto/co tak naprawdę nadaje rangę tym miesięcznicom? Czyż nie te wrogie reakcje na tę grupę modlących się ludzi? Tak, jest to świat zupełnie mi obcy. Tak, koncepcja zamachu oraz tworzenie quasi sekty wokół tej teorii spiskowej są absurdalne i groteskowe. Ale co by było, gdybyśmy tę grupę potraktowali tak, jak traktujemy np. wyznawców UFO? Co się stanie, kiedy zaczniemy ignorować miesięcznice i wypełnione jadem przemówienia Kaczyńskiego? Mam wrażenie, że negatywne reakcje są paliwem dla tych ludzi i że oni robią to w wielkiej nadziei na taką właśnie odpowiedź - zupełnie jak ta wicfigura Korwin-Mikke, która funkcjonuje wyłącznie na zasadzie prowokacji.
A co, jeśli podejdziemy do "ludu Smoleńskiego" i zaczniemy go przytulać zamiast obrażać?
Jestem zwolenniczką bojkotu Kaczyńskiego w mediach i to jest jeden z powodów mojej niechęci do polskiego dziennikarstwa. Uważam, że samo w sobie generuje atmosferę, z której później z taką pogardą i takim patosem zdaje relację. Oczywiście, należy bezwzględnie przestrzegać prawa i merytorycznie rozliczać rząd i władzę z jego łamania. To jest odrębna kwestia.
Odnoszę jednak wrażenie, że tak jak jedni sublimują w Chrystusa, tak inni - w PiS.
Jednak nie jesteśmy już w PRLu. Nadal mamy demokrację, a Polska jest w najważniejszych światowych strukturach i niektóre z nich nadal stanowią poważną barierę przed zsunięciem się w totalitaryzm. Dlatego sądzę, że w pierwszej kolejności należy korzystać z narzędzi, jakie dają nam państwo prawa i społeczeństwo obywatelskie zamiast marnotrawić energię i czas na prowokacje.
I nie, organizowanie blokady w miejscu, gdzie się nie zgłosiło zgromadzenia, nie jest czynem bohaterskim, a reakcja policji mieści się w ramach przyznanych jej kompetencji, a nawet obowiązków. Sorry. Nie dam się wrobić w tę narrację. To mi się wydaje wysoce niedojrzałe, jakby żywcem wzięte z buntu nastolatka. Czuję naprawdę spory niesmak w związku z tą sytuacją.
I jeszcze jedno. To marnotrawstwo pieniędzy publicznych na gigantyczne ilości funkcjonariuszy nie byłoby konieczne, gdyby nikt z "obozu wolnościowego" się nie interesował tymi miesięcznicami i gdybyśmy po prostu dali tym ludziom się tam modlić. Think about it.
Mnie tam więcej nie zobaczycie.
Nie jaram się męką człowieka, którego kiedyś ukrzyżowali.
Nie jaram się MałymCzłowieczkiem na drabinie.
Uśmiecham się do tysięcy kibiców idących w moją stronę z narodowego.
Czytam Naomi Wolf i Shakti Mari Malan.
Obmyślam fundację.
No i kocham, wiadomo.
To najlepsze lekarstwo na cały ten szit.



A że nie ma w mieście Bejb, to nawet nie przyszło mi do głowy chodzić po mieście z kimś innym, więc słucham Jej ulubionej piosenki i jem falafele z Beirutu pod kolumną, z widokiem na narodowy:






Chociaż, ściśle rzecz biorąc, to dojeżdżam do Iławy jakimś cudownym, wygodnym pociągiem.
O 13-tej przyjeżdża Rycerz i chcę się jeszcze wyspać przed tą wizytą.

sobota, 10 czerwca 2017

"Es trifft sich gut,

dass Du eindeutig die Pussy-Expertin bist und ich der Friedens-Experte"
Zitatende.
Zitat by Holly.

Der Friedensexperte wird sicherlich sehr viel Gefallen an dem gemeinsamen deutsch-polnischen Schulbuch finden, das wir gestern mit dem Viadrinapreis geehrt haben.
Przewodniczącym komisji ds. tego podręcznika jest profesor Robert Traba z Olsztyna, co cieszy mnie tym bardziej.




 
Jest też kolejny, przełomowy, najcudowniejszy news, ale poczekam, aż będzie oficjalnie w mediach - a będzie to dokładnie 26 czerwca. Jeszcze chwilę musicie poczekać. Zdradzę tylko tyle:
sponsorem tego newsa jest MłodyMężczyzna na występach gościnnych w Strasburgu i w czerni.
Wielkie dzięki dla Niego! 
Naprawdę, PPP, tony miłości dla Ciebie za tamten dzień! 

Tymczasem jest sobota, a ja
jadę ekspresem do Warszawy.
Rada na drogę od PrzykładnejŻony i WzorowejPaniDomu:


Nie wiem jak Wy, ale ja mam się dosko!