czwartek, 31 sierpnia 2017

The times, they are ...

Tak, czasy się zmieniają.
Nic nie trwa wiecznie - nawet frytki u Scooby Doo.
Cywilizacja, globalizacja wtargnęły w nasze wieśniacze życia i tak oto Scooby Doo przestał prowadzić bar w Paradizie, bo podjął pracę w Auchan, a na kempingu Szuwarek w Kątnie sprzedają Aperol Spritz i Prosecco!



Geez...
Prosecco na pomoście.
No jak mogłabym nie pójść z duchem czasu?
 


powyżej i poniżej: copyright by PrettyBoy


And he was like:



And I was like:
- Chcesz wykupić czipsy w GSie?!
Let's ride, pretty boy.


#InterculturalCommunication
#Wieśniak
#ChampagneCampaign
#ŚlicznyChłopiec
#NapojeDlaKażdego


You can find me in da club,
bottle full of bub'...
Klub "Szuwarek"

środa, 30 sierpnia 2017

Agi

To musiało być w 2013 roku.
Sabat Czarownic Doroty Wróblewskiej przy Freta.
Ja trochę onieśmielona towarzystwem z żurnali.
Stałam przy barze, podeszła Agi:
- Cześć, jestem Agi Jensen.

Rok później kupiłam sobie sweter z tym nazwiskiem - taki cały poszarpany,
jakby dorwał się do niego świętej pamięci Kosołapkin.
I to wszystko, bo były inny priorytety:
bloczki, beton, love.

Teraz, kiedy - nie bez przygód -
zaczęłam hulać na facjacie i piszę czasami do Agi,
kiedy bloczki, beton, love w obfitości,
a nawet tworzą piękny dom, zajrzałam na stronę Agi,
a tam była wyprzedaż i chciałam się z Wami podzielić,
bo Ona ma też fajne, nieoczywiste rzeczy dla mężczyzn.

 
Na przykład taki oto unisex-kardigan:












Namaste
copyright by AleMężczyzna 
aka PrettyBoy 
aka ZeSwoimSprzętemZaPanBrat

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Total Package

Nie, nie ma tak łatwo.
Nikt nie jest czarno-biały.
Dlatego nie oddałam wszystkich garsonek i
mam nawet jakieś garnitury,



co nie przeszkadza mi - po spotkaniu w Olsztynie - wyskoczyć z garnituru prosto do Szeląga:

 
  Liście żółkną, a Punia nadal w tym porcie.


Buty na zmianę, ma się rozumieć,
a że siedzenia w Fordzie podgrzewane, to można wracać w samym stroju. 
To już nikogo nie dziwi.



Mam to na piśmie!
Na trzech przepięknych kartkach czerpanego papieru.
W szafce przy łóżku.
Dziękuję za to!

niedziela, 27 sierpnia 2017

Postcards from paradise

Obudziłam się!
Sobota rozpoczęła się znakomicie.
Właśnie piłam kawę w porannym słońcu,
kiedy:
"Chciałabym Ci tylko powiedzieć, że chyba w życiu nie widziałam ładniejszych łydek, co zresztą widać na zdjęciu...mogłam powiedzieć wcześniej, ale wydawało mi się, że to może być źle odebrane - nie wiem czemu."

Ach!
Ja też tylu rzeczy nie powiedziałam, bo bałam się, że będą źle odebrane.
I czasami chyba są, ale w większości przypadków jednak nie, więc teraz będę to robić i już.

Później było już tylko lepiej.
Spakowałam jedzenie, hummus do słoika, bibułę, ręcznik, aparat i poszłam nad Głęboczek:


 Ty mówisz malicieux, a Luis Fonsi - malicia con delicadeza.

Było jeszcze dość wcześnie, więc światło za domem było obłędne,
a i Zwierzyk ogrodził kolejne pole:


Później szłam boso - jak ostatnio.
Przed bagnem rosną jeżyny.
Zerwałam.
Ten nadmorski odcinek był już bardzo upalny.



To był kolejny dzień, który sobie przemilczałam.
Skończyłam też kolejną książkę, która mi dużo wyjaśniła,
więc czoło mam zupełnie gładkie.
Po pierwszym pływaniu,
po drugim śniadaniu,
napisałam do Was kartkę:



Droga Rodzino!

W tym roku Głęboczek jest szmaragdowy i dość chłodny.
Bardzo rzadko są wędkarze.
Ważki są czarno-turkusowe, jak nigdy dotąd, a ostatnio weszła na mnie jaszczurka.
Dostałam tak dużo, że rozumiem, iż można się pod tym załamać czy też zostać wbitym w glebę.
Doskonale to rozumiem.
Przestałam uciekać. OMGess, a Wy tu jesteście!
Bardzo dziękuję, że nie uciekliście w drugą stronę.
Bez Was to wszystko nie miałoby sensu!

Wasza oddana SiostraKoniczek



PS A propos dziękowania: wyobraźmy sobie, że dziś obudziliśmy się tylko z tym za co wczoraj wieczorem podziękowaliśmy.
Ała?!



Dla wszystkich obudzonych.
No to pięknego życia!

sobota, 26 sierpnia 2017

piątek, 25 sierpnia 2017

Zdanie-tornado

"Podszedłem do ciebie, bo pomyślałem, że jesteś artystką."

NajwyższaKapłankaKosmosu niemalże już na wejściu opowiedziała mi o książce "Droga artysty" autorstwa Julii Cameron. Zamówiłam gdy tylko dziewczynki usiadły do Kosmosów.

Nie wiem jak Wam, ale mnie od dziecka dawano wyraźne sygnały, że artysta to bodajże
najgorszy sort człowieka.
Naprawiaj samochody,
pracuj w prokuraturze,
hoduj świnie, ale
NA BOGA
artystą to ty nie będziesz!
Damn...
Dlatego później bardzo starałam się, aby nikt nie zauważył, że nie ma, że nie będziesz.
Za późno.
Szło mi znakomicie.
Byłam bizneswoman.
Nosiłam garsonki i szpilki.
Rano zmuszałam się do wstawania, żeby jeździć do sądów i tam odgrywać spektakl.
Że co? Że już prawie żadnego jedzenia nie toleruję? "Twarda laska" - mówili.
Pracowałam dla PE i już miałam uderzać do Interpolu, bo wydawało mi się, że lubię złych chłopców.
Do tak zwanych złych chłopców bardzo mnie ciągnęło...
No i wystarczyła chwila nieuwagi,
wystarczyło że raz, jeden, jedyny raz nie założyłam maski w płynie od Diora,
a ktoś podszedł i to wszystko rozszyfrował.
Swój swego zawsze rozpozna.



Wywaliłam później tego Diora,
bo on nie zmieni faktu że ja MAM dziesiątki blizn na twarzy.
Mam też o wiele za dużą bliznę na brzuchu po tym jak mi się zawalił świat,
rozstępy od tego, że o wiele za szybko dorosłam,
a także bardzo kostropate łydki,
bo mam - tak, naprawdę - za grubą skórę.
I co?
I choć mówi to bardzo dużo o mnie,
to jednak nie mówi to zupełnie nic o mojej wartości.
Jest dokładnie taka jak Twoja:
bezkresna.

czwartek, 24 sierpnia 2017

Wielka Mysz w Lwie

To nie mogło się udać.
W końcu ja lubię milczeć w towarzystwie błyskotliwych mężczyzn.
Ale zanim się nie udało,
to Włoch miał Golden Retrievera o imieniu
Olly
i ogromne rododendrony w ogrodzie swojej willi,
a na podjeździe - bardzo brzydki samochód w kształcie żaby,
którym jeździł Jego osiemnastoletni brat.
"Ale brzydki samochód" - powiedziałam czternastoletnia ja do Homegirl.
Spojrzała na mnie spod byka i z nieukrywaną pogardą w głosie fuknęła:
"To jest Porsche!"

Rodzice Włocha robili w modzie.
W centrum MiastaMilionerów wybudowali kamienicę,
a na kutej bramie jak wół stało
Ollyhof.
Coś jak Zagroda Olly'ego.

Kiedy teraz w czerwcu z przystanku odebrał mnie KrólGagatków,
wyjechaliśmy prosto na tę kamienicę,
a mnie przypomniał się ten napis.

Włoch jest bodajże jedyną osobą z tamtego życia,
której nie wywaliłam z Facjaty.
Jedyną osobą z tamtego życia, z którą utrzymuję bliski kontakt, jest Holly.
To wiecie.
No i we wtorek coś tam napisałam do Włocha,
a zdarza mi się to średnio raz na siedem lat.
I w tej chwili już wiedziałam.
Całe życie mi mignęło jak film.

W środę rano AleMężczyzna napisał,
że w Suwałkach poznał w końcu DziewczynęTancerza,
o której mi ciągle opowiadał:
Tancerz i Dziewczyna to, tamto,
On Jej pokazuje Polskę, a Ona mieszka w Berlinie.
Gdybym rok temu nie podjęła
NajtrudniejszejDecyzjiŻycia,
AleMężczyzna prawdopodobnie nie poznałby Tancerza.

Tancerz jest z WWA.
DziewczynaTancerza jest z MiastaMilionerów.
Chodziła ze mną do szkoły
i przyjaźniła się z Homegirl,
kiedy ja straciłam z Nią kontakt.
Tak, oczywiście, że znam DziewczynęTancerza.

Tego dowiedziałam się wczoraj,
po czym prawie zwymiotowałam.
Standard u mnie, kiedy się bardzo denerwuję.

Koniec.
Dogonili mnie.
Przestaję uciekać.
LeParisien ostatnio powiedział, że ja mam kilka żyć.
I właśnie zaczęłam je integrować w jedno.
W swoje życie.

O tym była ta niedziela, rozumiecie?

Bardzo się cieszę, że przez cały tydzień jestem tu sama.



Dziękuję za te koniczki!!!!
Jak widać, pomogły.

środa, 23 sierpnia 2017

22

22 sierpnia 2015 roku
Siedzę w Pustelni i nic nie rozumiem, ale dostrzegam wielkie zmiany.
Nie umiem powstrzymać swojego rozpadu, w ogóle brak mi sprawczości, więc spisuję co się dzieje i za co jestem bardzo wdzięczna osobie, którą poznałam trzy miesiące wcześniej. The Eigenbrötler I am, oczywiście nikomu nie pokazuję. W życiu! Mogę sobie co najwyżej pomyśleć, a tamta osoba może się tylko domyślać. Go ahead, domyślaj się.
Chowam w czeluściach komputera.
Sprawdzone zaawansowane techniki unikania bólu przestały działać.
Geez...
Jak żyć?
Dużo się trzęsę i dużo śpię.

22 sierpnia 2017 roku
Wracam od dentystki z Iławy, mam spuchniętą wargę.
Pewnie tak czują się te panie z użądlonymi, ponętnymi ustami.
Otwieram skrzynkę mailową:
"12 podziękowań dla Ciebie"
Nie mogę uwierzyć.
Gdybym nie miała spuchniętej wargi, to bym się bardzo szeroko uśmiechała,
a tak tylko wyglądam jak Meg Ryan świeżo po chirurgu.

Wszechświat aka WielkaMysz jest bezbłędny!

Piękne!
Po prostu piękne!
Tego mi było trzeba.
Dziękuję.

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Całkowite zaćmienie



No cóż, uwielbiam towarzystwo błyskotliwych, inteligentnych, oczytanych, wrażliwych mężczyzn, przy których, odstawiając do kąta wszystkie te zdobycze intelektu, można milczeć.
Co zrobisz?
AleMężczyzna aka LeCockSportif powiedział:
"Bardzo mi odpowiada ten sposób bycia i to poczucie humoru.
Swój chłop!"
Widzisz, LeParisien, może i masz tę wielkomiejską krew, za którą nasze komary dają się zabić,
ale pewnych rzeczy nie ukryjesz.
Twój Wewnętrzny Wieśniak wyłazi na powierzchnię like a hell of a motherf&*%$%er.
Już trudno. Deal with it.
Bardzo dziękuję za tę wizytę, no ale to już wszystko wiesz ;-)





"Czy ten miód też jest z gówna, tak jak ta kawa, o której mówił mi Maciej?"
Tak!
Miód spadziowy to Kopi Luwak wśród miodów. 
(Shouts out to HolHol!)

Tymczasem, zupełnie niepostrzeżenie rozpoczął się kolejny tydzień.
W dniu zaćmienia słońca, już za kilka godzin przyjeżdża do mnie NajwyższaKapłankaKosmosu.
Zobaczymy co dalej.
A tu jeszcze kilka impresji z Gim-Bazy:





LeParisien aka Max oraz
JO2 w pelerynie z Puszczy Białowieskiej i czapce Zioma
#Zachwyt



Magiczne to było - pływanie tam wtedy z Wami.

niedziela, 20 sierpnia 2017

Wypożyczalnia łabędzi








Miałyśmy być we cztery, ale w ostatniej chwili YoJo wymiksowała się i poleciała oglądać zaćmienie słońca w Kanadzie!
Nie rozumiem.
W czym, ja się pytam, Gim-Baza Jo2 jest niby gorsza od Kanady?!


Hi Max!
Specjalnie dla Ciebie, dziś wpis już o 7.30 i nawet zaraz się do Ciebie odezwę.
Tymczasem pozdrawiam z góry, spodziewaj się mnie około 9-tej.
Kawa lada moment.
Pa!