(I to wcale nie tylko jako komentarz do naszej nowej rzeczywistości, w której ewentualnie trzeba będzie zejść do podziemia.)
Kurostwo domowe, kotlety i wypieki.
Tak, brzmi jak kiepski żart, ale temu właśnie aBsio i ZW poświęciły sobotę, która była bardzo lazy z racji tego, że rozpoczęła się o 2-ej rano bezglutenową pizzą wegańską.
To uwarunkowało resztę dnia.
Także feministki lubią dobrze zjeść, a że nie mają zamiaru tracić resztek młodości i rozumu w korpo, żeby mieć na fancy restauracje,
to same robią fancy obiady.
Co to jest i jak to zrobić, pytacie?
Kotlety z kaszy jaglanej:
pół szklanki kaszy jaglanej,
pół szklanki bulionu,
ząbek czosnku,
pół cebuli (pokrojonej w kosteczkę - MMM, nie w grube pajdy!),
garść natki pietruszki,
jedna starta marchewka (w robocie kuchennym najwygodniej, p.w.),
dwie łyżki siemienia lnianego,
sól, pieprz, zioła prowansalskie, czarnuszka.
Ugotować kaszę razem z czosnkiem, bulionem, siemieniem lnianym.
Do ugotowanej kaszy dodać wszystkie inne składniki, wymieszać i uformować kulki.
Usmażyć te kulki. Niektórzy robią to w czapce (już nie będę zdradzać, kto), inni w rękawiczkach - bo tłuszcz pryska.
Dynia duszona:
dynia (ile tam chcecie),
cebula,
2 ząbki czosnku,
pół szklanki bulionu,
tymianek, oliwa, sól, pieprz.
Najpierw przez minutę smażyć czosnek i cebulę, następnie przez ok. 5 minut smażyć je razem z dynią (mieszając), potem zalać bulionem, przykryć i na małym ogniu dusić, aż dynia będzie miękka.
Surówka:
1 marchewka (starta obieraczką),
duża garść natki pietruszki,
1 cebula cukrowa (kostki),
1 papryka,
2 małe rzepy,
czarnuszka,
sól, pieprz, olej z pestek dyni.
Jakoś to wszystko pokroić i wymieszać.
Voilà!
Ja się wcale nie dziwię, że Wy mężczyźni chcecie mieć żony.
My też chcemy!
W ramach naszej ostatniej feministycznej wieczerzy przed tym, o czym teraz już wiemy, że nastąpiło, wyjątkowo miałyśmy deser - bezglutenowe brownie ze spec-mieszanki z Rossmanna.
aBsio zrobiła w wersji wegańskiej - siemię lniane i 1 banan zamiast mąki oraz olej kokosowy zamiast masła.
Ciężko stwierdzić, czy będzie dramat, farsa, tragikomedia czy kabaret, ale trzeba zacząć działać.
Wypisuję się z jednego KK i zapisuję do innego.
To postanowione!
A poza tym mamy jeszcze co najmniej jednego człowieka w Brukseli i metę pod Kolonią, w której zresztą będziemy się mościć od 12.11.