A następnie LeParisien zabrał nas też do Brudnego warzywniaka i niemalże na nadgniły pomost.
Tyle że à la parisienne.
W Owczarni Królewskiej, jakieś 70 km za miastem, trwały targi produktów regionalnych, które odwiedziliśmy z największą radością. Wiedzieliście na przykład, jak wyglądają merynosy? Bo ja nie.
We Francji i w Belgii mogę jeść narkotyki i nic się nie dzieje.
To niewiarygodne, jeśli pomyśleć, co w Szwajcarii spowodowała przyprawa na bazie mąki, którą posypali mi frytki. To podobno kwestia przygotowania ciasta na zakwasie. Whatever. Dla tych bagietek rozważam kupno mieszkania w Paryżu...
* Wszystkie zdjęcia oprócz 1 i 2: MistycznyFotograf. On potrafi.
Nie polecam narkotyków w Germanii ,mozna po nich umrzeć .
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, ale te we Francji są całkiem spoko.
OdpowiedzUsuńTo bagietki i croissanty... Żyję.