poniedziałek, 6 listopada 2017

Grown-up fairy tale

- Paralyzed toes?
Doctors would say it's lack of Magnesium.
But what do they know...
- Yeah, what the hell do they know??!

Life of a woman in her thirties is soooo delicious...
 








Zdjęcia są z Vitra Design Museum.
Ostatnie piętro Vitra Haus jest urządzone w stylu Alicji z krainy czarów.

niedziela, 5 listopada 2017

Nicht alles Gold was glänzt

Prawie jak w Oleńce,
ale wcale nie gorzej.




Mija rok od tamtych urodzin,
od dnia spędzonego przy ulicy Hożej,
od naszych wartsztatów pod tytułem
"I want to make Poland cool again"
i tego koszmarnego noclegu w Oleńce,
która tydzień później spłonęła.

Kiedy mam chwilę spokoju i siadam w hotelu,
ogarnia mnie bardzo podobne uczucie:
poczucie braku zakotwiczenia.
Kto jak kto,
ale ja doskonale wiem, że
all that glitter is not gold...

Chociaż...
Na urodziny Pianistka podarowała mi kultową szwajcarską obieraczkę do ziemniaków.
Pozłacaną 24-karatowym złotem.
Yeah! That's my girl.
W sumie, już tylko tego mi brakowało.


Szwajcarskie motto na życie:
Kartofle obieram TYLKO obieraczką pozłacaną 24-karatowym złotem.
Przechowuję wyłącznie w kryształach.

P&P

sobota, 4 listopada 2017

What has become of me???

Nie poznaję siebie.
Brodzę przez berneńską rzeczywistość jak w smole.
Głównie skupiam się na tym, żeby nie wpaść pod samochód ani do rzeki.
Wysokie góry i ja - to dość nowa przygoda.
Ja jestem z nizin i mam lęk wysokości.
Góry poznałam jakieś 10 lat temu,
a i tak tylko dlatego, że miała być tylko Jura Krakowsko-Częstochowska.
MMM tak sprawnie się mną zajął,
że tydzień później dobrowolnie weszłam na Giewont.
Ale Interlaken z widokiem na Mönch, Jungfrau i Eiger to już całkiem inna liga.
Samo patrzenie na te szczyty jest dla mnie wyzwaniem i podjęłam decyzję, że bez Ciebie, MotownLover, nie będę tam właziła ani wjeżdżała.
Jungfraujoch nie Velikomis,
a bez Ciebie to bez sensu!







To miejsce mnie paraliżuje.
Nie potrafię podejmować decyzji.
Nie potrafię się ubrać.
Nie poznaję siebie.

"Ol, miłości"


Foto: Anna Maziuk 

Obraz: Marc Chagall



Mam, Jo.
Tony.
Dziękuję Wam za ten dzień!

piątek, 3 listopada 2017

The Power of Design

Na dworcu SBB/dworcu francuskim w Bazylei wsiadasz w tramwaj nr 8 do Weil am Rhein Bahnhof i jedziesz do końca. Wysiadasz już w Niemczech, idziesz w lewo. Jakieś 1,5 km dalej jest to miejsce:
 
 

Vitra Design Museum
Weil am Rhein

Teren muzealny - tzw. Vitra Campus - to wiele hektarów z budynkami autorstwa takich architektów jak
Zaha Hadid (remiza strażacka, czyli Jej pierwszy projekt ever - OMGess!)
Tadao Ando
Richard Buckminster Fuller
Frank Gehry czy
Álvaro Siza.
Same hale produkcyjne są powalające, a jedną z nich zaprojektował Gehry:


Tak, tam mieści się produkcja, ale są też ogromny, przepiękny showroom,
magazyn z meblami archiwalnymi,
sale konferencyjne czy przestrzenie wystawowe.
Ogromna, być może nawet najważniejsza część jest dostępna bezpłatnie - to chociażby ten wielopiętrowy showroom autorstwa biura Herzog & de Meuron. Tu można spędzić kilka godzin przewalając się po meblach, schodach i tarasie. To właśnie na widok tego budynku moje wieśniacze serce wpadło w taki popłoch:


Wcale nie trzeba kupować biletu na wystawy.
Wystarczy spacer po tym terenie. Architektura jest tam wpleciona w sposób perfekcyjny!
Kolory nieba, winnic czy jesiennych liści są jej istotną częścią składową. I to jest właśnie tak poruszające. Na kampusie jest dużo kącików, gdzie można urządzić sobie piknik - oczywiście na dizajnerskich meblach. Można też odpocząć i posilić się w dwóch lokalach, ale wcale nie trzeba. Ja zjadłam tam zupę i sałatkę (i pewnie po tym byłam chora), ale miałam też swoją herbatę i ciasto z dyni od MotownLovera. Chodzi właśnie o to, że ta przestrzeń jest otwarta i ogólnodostępna. Każdy może cieszyć się tym pięknem za darmo. Jest na przykład wielka zjeżdżalnia:


Jesus Christ, co Oni tam zrobili!!!

To jest tylko część moich zdjęć,
ale wczoraj byłam już w Kunstmuseum,
gdzie życie przepięknie dopełniło zdjęcie, które przedwczoraj przesłała mi Fox.
Macie je na stronie głównej bloga, po prawej stronie.
Czarno-białe z kozami.

Ale o tym innym razem, bo teraz to ja już krążę pomiędzy sklepem Lumas, sklepem Leica a fundacją Beyeler. Was zostawiam ze zdjęciami z magazynu Vitry i z wystawy poświęconej Eamesom. Słonik, stolik z krzesełkami i warsztat są ich. Tak samo Lounge Chair, wiadomo. Wspominałam może, że dwa lata temu na strychu szopy w Wiosce znalazłam części mebli do złudzenia przypominające elementy Lounge Chair? Nie? Tak właśnie było, a J. przyznał, że dostał kiedyś takie dwa krzesła od pracodawcy z zastrzeżeniem, że to coś bardzo wyjątkowego. Powiedział mi, że nie odda. No i spoko. Tyle, że te elementy nadal tam leżą w szopie wśród myszy. A co, jeśli to oryginały?
W latach 90-tych w MieścieMilionerów wszystko było możliwe...
podobnie teraz w B.

To be continued

czwartek, 2 listopada 2017

"Instagram, ciuchy, alko..."

A Ty o czym myślisz w takim dniu,
jak rodzinne, ciepłe święto zmarłych?
Święto, kiedy rodacy i rodaczki jeżdżą na groby najbliższych,
których nie odwiedzali za życia?
Święto nieprzerobionych krzywd,
święto nieodpuszczenia,
święto jeżdżenia po powierzchni traum rodzinnych
jak po zamarzniętej tafli sadzawki.
Święto zmarłych, hell yeah!
Bo żywych to my nie potrafimy uczcić ani świętować.
Z żywymi to co najwyżej najbeczka przed telewizorem,
co nie?
Żywym to się mówi
spierdalaj,
nie mam czasu na takie bzdury.
Prawdziwa relacja to dopiero z trupem.
Wszystkich świętych,
wszystkich trupów,
wszystkich papieży.
Polska kocha ich wszystkich.
My pomnik przewieziemy z Francji
na nasze złomowisko trupów i krzyży!
Płacz.
Odgrzewane kotlety i wódka.
Znicze z melodyjką.
Ból.
Tapir.
Szpilki w listopadowym błocie.
Emocje.
Chodźmy na cmentarz na randkę!

Instagram, ciuchy, alko...

Byłam wczoraj w niesamowitym miejscu,
w którym najpierw popłakałam się,
a potem - już grubo - prawie zwymiotowałam.

Chyba 50 wpisów z tego zrobię,
bo tak dużo mam zdjęć i w ogóle,
ale ze względu na fakt, że wróciłam chora,
i resztę wczorajszego dnia spędziłam w łóżku,
na dziś tylko to:


Nie urodziłem się w Poznaniu,
ale i tak wiem, że najlepsze rzeczy,
najlepsze rzeczy są za darmo... 
 
*cytaty z Małych Miast: Za darmo

środa, 1 listopada 2017

O czym jest La Grande Bellezza?

"Have some absofuckinglutely great time over there!" -
przeczytałam w sms'ie zaraz po wejściu do pokoju.




Być może tak będzie.
Raczej na pewno.
Chociaż przez dłuższą chwilę dominowało
dojmujące poczucie bezsensu ludzkiej krzątaniny,
ale wieczorem usiadłam w kuchni z nastolatkiem -
po Jego występie w akademii muzycznej -
i wszystko wróciło na właściwe tory.

- Zjadłam Kartoffelsalat z Coop.
- Good German

W takich momentach wiem, że to jest to...


To be continued