czwartek, 2 listopada 2017

"Instagram, ciuchy, alko..."

A Ty o czym myślisz w takim dniu,
jak rodzinne, ciepłe święto zmarłych?
Święto, kiedy rodacy i rodaczki jeżdżą na groby najbliższych,
których nie odwiedzali za życia?
Święto nieprzerobionych krzywd,
święto nieodpuszczenia,
święto jeżdżenia po powierzchni traum rodzinnych
jak po zamarzniętej tafli sadzawki.
Święto zmarłych, hell yeah!
Bo żywych to my nie potrafimy uczcić ani świętować.
Z żywymi to co najwyżej najbeczka przed telewizorem,
co nie?
Żywym to się mówi
spierdalaj,
nie mam czasu na takie bzdury.
Prawdziwa relacja to dopiero z trupem.
Wszystkich świętych,
wszystkich trupów,
wszystkich papieży.
Polska kocha ich wszystkich.
My pomnik przewieziemy z Francji
na nasze złomowisko trupów i krzyży!
Płacz.
Odgrzewane kotlety i wódka.
Znicze z melodyjką.
Ból.
Tapir.
Szpilki w listopadowym błocie.
Emocje.
Chodźmy na cmentarz na randkę!

Instagram, ciuchy, alko...

Byłam wczoraj w niesamowitym miejscu,
w którym najpierw popłakałam się,
a potem - już grubo - prawie zwymiotowałam.

Chyba 50 wpisów z tego zrobię,
bo tak dużo mam zdjęć i w ogóle,
ale ze względu na fakt, że wróciłam chora,
i resztę wczorajszego dnia spędziłam w łóżku,
na dziś tylko to:


Nie urodziłem się w Poznaniu,
ale i tak wiem, że najlepsze rzeczy,
najlepsze rzeczy są za darmo... 
 
*cytaty z Małych Miast: Za darmo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz