Tak się składa, że ostatnio dużo czasu spędzam poza domem -
a to w świetlicy, a to w Kamienicy Naujackiej czy Spichlerzu.
Korki w drodze powrotnej są bardziej uciążliwe niż w Warszawie,
co jest znakomitą okazją do ćwiczenia ZEN.
I kiedy już wracam wieczorem do CP pamiętając,
że zostawiłam tam górę brudnych naczyń, bo zmywarka znowu strajkuje,
to jestem w stanie rozpłynąć się z radości, że
1. MałaMi wszystko pozmywała, a nawet
2. wpuściła do CP J. z I. który dostarczył karton jabłek "od Putina"
(sms od sołtysa: "Zapraszam po jabłka. Skrzynka na dom. Najlepiej dziś.").
Tak, tak, Agussiek. Zamówiłam tę zmywarkę, którą mi znaleźliście w sierpniu.
Stoi w łączniku, ale nie mam czasu zadzwonić po Złotouchego, żeby mi ją zamontował.
Tym bardziej nie mam ochoty mieć Złotouchego w domu, albowiem
po całym dniu poza CP nie w głowie mi zmywarka.
Jak mówi nasza Siostra Karo:
"Najpierw przyjemność,
potem praca,"
Kto ma, ten ma.
Kto nie ma, ten sam sobie winien.
And then you lose it.
Then it flows right to you.
Then it flows right to you.
Dobra zmywarka jak wino: potrzebuje czasu ;)
OdpowiedzUsuńAle jak już ją podłączysz, to będzie szał czystych naczyń.
Grüße aus Karlsruhe!
Dobry mężczyzna jak zmywarka - potrzebuje jeszcze więcej...
OdpowiedzUsuńPozdro z CP <3