poniedziałek, 29 maja 2017

Szczyt

Skończyłam czytać Narzeczonego Beaty i pobiegłam depilować łydki,
bo MałaMi już wszystko wyprasowała.
Co za gość!
Rudnicki wydał Niekochaną już w 1937 roku!
Kilka generacji później, a sytuacja jest nadal beznadziejna.
Stop playing 'round with all them clowns and the wankstas,
a okazuje się, że w piaskownicy nie ma już nikogo.
WielkiNieobecny sieje spustoszenie w społeczeństwie, które staje się coraz bardziej niemiłe.
Stroi dąsy i fochy, bo mama obiecała rurki z kremem po kościele, ale potem nie kupiła.
Równolegle do tych skamielin męskiego rozwoju emocjonalnego postępuje emancypacja kobiet.
One nie chcą już nikogo niańczyć i na nikogo się oglądać, a on jest coraz bardziej osamotniony.
Biedny. Ze swoją twarzą dzidziusia i zamiłowaniem do nastoletnich użytkowniczek Twittera kończy jako prezydent, ale szczytuje w Brukseli, gdzie mu się jego własne żarty czkawką odbijają.
No chyba, że to jeszcze nie szczyt żenady, PanieDzidziusiu...

Tyle na szczycie.
Tymczasem na Górce:





PS Tak, wszyscy jesteśmy ofiarami patriarchatu, tyle że na różne sposoby.
WielkiNieobecny vel WiecznyDzidziuś to druga strona medalu, na którego awersie widnieje kobieta o spętanej seksualności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz