- Ale dlaczego tak krótko?
Nie chcesz zostać do niedzieli? Albo weź późniejszy pociąg.
- Nie wiem, Aguś, ale intuicja każe mi jechać tym o 13:45.
Kilka
godzin później mijałam Rio de Świebodzineiro, kiedy na Facjacie ukazała
mi się najpierw najpiękniejsza, boska brukselska bokserka PaniFuria na
wyjeździe, a następnie - znajoma z Berlina, która oznajmiła, że wyrusza
na Krakowskie. Miały tam być też KobietyKongresu, więc już się nie
zastanawiałam, a tylko spojrzałam na czerwoną, ostrzegawczą okładkę
Planktonu.
- To chyba dołączę do Was ok. 20-tej.
- Mam nadzieję, że się znajdziemy w tłumie.
Gdy
o 20-tej stałam pod Bristolem otoczona policjantami pilnującymi blokady
dalszej części Krakowskiego Przedmieścia, znajoma napisała, ze jest pod
Zygmuntem i że "wynoszą ludzi."
Hm.
"A pani to - że tak
powiem - skąd się urwała? Tu jest tak co miesiąc" - powiedział pan, u
którego chciałam zasięgnąć informacji. No cóż. Pani się urwała z
mazurskiej wsi i od lat niezmiennie nie ogląda wiadomości, a teraz już
nawet nie czyta polskiej prasy, bo nie odpowiadają Jej jakość ani etyka
zawodowa w polskim dziennikarstwie. Pani co najwyżej wejdzie sobie na
WiśniTwittera i poddaje się tej selekcji.
I co? I słusznie.
Dzięki
temu całkiem trzeźwo i obiektywnie podeszłam do przemowy
MalutkiegoCzłowieczka, który jawi mi się jako obłąkaniec napędzany przez
jakieś przeogromne poczucie winy. To jest niebezpieczny człowiek -
zdecydowanie. Jednocześnie jednak miałam okazję wyrobić sobie własne
zdanie na temat wydarzeń wokół tej miesięcznicy i na temat ludzi tam
zgromadzonych. Podejrzewam, że Wy, podobnie jak ja, na fejsbuniu macie
bańkę, która sugeruje, że wraca PRL, że władza jest wroga wobec ludzi,
że "nas" aresztuje itp. Otóż ode mnie tego nie usłyszycie.
Fakt,
koleżanki, które widziały zatrzymanie Frasyniuka i Siedleckiej, były po
drugiej stronie Krakowskiego. Ja stałam od strony Bristolu i tam był
spokój. Towarzystwo było wymieszane, a ja czułam się tam bardzo
bezpiecznie. Inna sprawa, że Miasto Stołeczne oddelegowało chyba
śmietankę, no naprawdę crème de la crème stołecznej policji i czystą
przyjemnością było przebywanie na barykadach z tymi pięknymi,
uśmiechającymi się do mnie panami. Może to rzeczywiście wpłynęło na
atmosferę zgromadzenia, kto wie... w każdym razie mam swoje
spostrzeżenia i są one bardzo pozytywne.
I wiecie co?
Kto/co
tak naprawdę nadaje rangę tym miesięcznicom? Czyż nie te wrogie reakcje
na tę grupę modlących się ludzi? Tak, jest to świat zupełnie mi obcy.
Tak, koncepcja zamachu oraz tworzenie quasi sekty wokół tej teorii
spiskowej są absurdalne i groteskowe. Ale co by było, gdybyśmy tę grupę
potraktowali tak, jak traktujemy np. wyznawców UFO? Co się stanie, kiedy
zaczniemy ignorować miesięcznice i wypełnione jadem przemówienia
Kaczyńskiego? Mam wrażenie, że negatywne reakcje są paliwem dla tych
ludzi i że oni robią to w wielkiej nadziei na taką właśnie odpowiedź -
zupełnie jak ta wicfigura Korwin-Mikke, która funkcjonuje wyłącznie na
zasadzie prowokacji.
A co, jeśli podejdziemy do "ludu Smoleńskiego" i zaczniemy go przytulać zamiast obrażać?
Jestem
zwolenniczką bojkotu Kaczyńskiego w mediach i to jest jeden z powodów
mojej niechęci do polskiego dziennikarstwa. Uważam, że samo w sobie
generuje atmosferę, z której później z taką pogardą i takim patosem
zdaje relację. Oczywiście, należy bezwzględnie przestrzegać prawa i
merytorycznie rozliczać rząd i władzę z jego łamania. To jest odrębna
kwestia.
Odnoszę jednak wrażenie, że tak jak jedni sublimują w Chrystusa, tak inni - w PiS.
Jednak nie jesteśmy już w PRLu. Nadal mamy demokrację, a Polska jest w najważniejszych światowych strukturach i niektóre z nich nadal stanowią poważną barierę przed zsunięciem się w totalitaryzm. Dlatego sądzę, że w pierwszej kolejności należy korzystać z narzędzi, jakie dają nam państwo prawa i społeczeństwo obywatelskie zamiast marnotrawić energię i czas na prowokacje.
I nie, organizowanie blokady w miejscu, gdzie się nie zgłosiło zgromadzenia, nie jest czynem bohaterskim, a reakcja policji mieści się w ramach przyznanych jej kompetencji, a nawet obowiązków. Sorry. Nie dam się wrobić w tę narrację. To mi się wydaje wysoce niedojrzałe, jakby żywcem wzięte z buntu nastolatka. Czuję naprawdę spory niesmak w związku z tą sytuacją.
I jeszcze jedno. To marnotrawstwo pieniędzy publicznych na gigantyczne ilości funkcjonariuszy nie byłoby konieczne, gdyby nikt z "obozu wolnościowego" się nie interesował tymi miesięcznicami i gdybyśmy po prostu dali tym ludziom się tam modlić. Think about it.
Mnie tam więcej nie zobaczycie.
Nie jaram się męką człowieka, którego kiedyś ukrzyżowali.
Nie jaram się MałymCzłowieczkiem na drabinie.
Uśmiecham się do tysięcy kibiców idących w moją stronę z narodowego.
Czytam Naomi Wolf i Shakti Mari Malan.
Obmyślam fundację.
No i kocham, wiadomo.
To najlepsze lekarstwo na cały ten szit.
A że nie ma w mieście Bejb, to nawet nie przyszło mi do głowy chodzić po mieście z kimś innym, więc słucham Jej ulubionej piosenki i jem falafele z Beirutu pod kolumną, z widokiem na narodowy:
Chociaż, ściśle rzecz biorąc, to dojeżdżam do Iławy jakimś cudownym, wygodnym pociągiem.
O 13-tej przyjeżdża Rycerz i chcę się jeszcze wyspać przed tą wizytą.
A wiesz, że w tej prasie, której nie czytasz, którą ja też czytam rzadko, ale którą współtworzę,choć zupełnie innymi treściami, dokładnie to, co napisałaś powyżej można czasem przeczytać? Za rzadko pewnie, ale to się tam pojawia. Let them be, let them live, love them. To ostatnie jest najtrudniejsze, szczególnie, jeśli zaznałaś od nich krzywdy. To moje wyzwanie na nieco innym polu. Let them be, ale nie daj się im krzywdzić. Peace from zielona Prizba <3
OdpowiedzUsuńNo właśnie nic mi o tym nie wiadomo. Chyba nawet już Tygodnik Powszechny wchodzi we wrogą narrację. Ludzie dają się podpuszczać i poddają się manipulacji. Jeśli znajdziesz jakiś artykuł w "naszym" nurcie, to proszę podeślij.
OdpowiedzUsuń