czwartek, 22 czerwca 2017

Żyj jak rolnik

Zima była bardzo ostra,
więc paliłam w kominku,
aż cegły pospadały z komina.
Wiecie o tym nie od dziś.

Fakt, kawa w porannym słońcu tutaj


zaspokoiłaby żądze Cristòbala ("bardziej ryzykowne przedsięwzięcia"), ale nie ma co. Trzeba to było naprawić. Ryszek wstępnie obejrzał komin już w styczniu, po czym słuch o nim zaginął i przez kilka miesięcy był delikatny problem, aż MMM wynalazł Rycerza. Rycerz ów zamiast na koniu przyjechał na maszynie a nazwie FERASIN Hendlers i operuje na wysięgniku, co zresztą już widzieliście we wtorek. Oprócz komina naprawił też okna w biurach, tak że nie ma już szpar, przez które mogłyby wchodzić myszy. Luksus na miarę Wieśniaka... Ponadto przeprowadza eksmisję klanów kawczych spod dachu, które to klany w tym roku przegoniły szpaki, które z kolei urzędowały sobie w ociepleniu dachowym w 2016 roku. To były zaciekłe walki tej wiosny, bo szpaki próbowały odbić tę twierdzę. To jest dom. To nie są żarty.





Ale, ale... jest już czwartek, a to oznacza, że kolację jem nad Wisłą z Peace & Pussy'ankami - jest nawet jedna nowa - ale winko przed północą to już piję z Aguśkiem i Jolą w Pustelni. Jolą, która jest autorką mojej studenckiej ksywki Demon Seksu.
Bo żyj jak rolnik,
ale kochaj
like there's no tomorrow!
Love or lust?
Po co wybierać?




Dobrej drogi!


PS I, wbrew pozorom, pomimo że
nosi rury i szpilki,
on kupuje jej drinki,
ja wcale nie palę w kominku z Cristòbalem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz