wtorek, 6 czerwca 2017

"W" jak...

Wolność.
Waglewscy.
Wibratory.

Niedziela rozpoczęła i zapowiadała się nader upalnie.
Wystawiłam króliczka na taras, a tym samym - kępy mniszka lekarskiego na pastwę króliczka, i zaczęłam kroić melona. W Kulturalnej trwał wykład o wpływie jedzenia na naszą seksualność, na który to wykład YoJo właśnie nie zdążała, a ja wcale nie zamierzałam zdążyć. Sok z melona spływał po moim prawym nadgarstku. Miałam już wyprasowaną suknię w barwach CWKSu i spakowane New Yorkery, kiedy nastoletni sąsiad z napisem LEGIA na plecach koszulki zatrzasnął za sobą bramkę. Godzinę później - z kwiatem peoni we włosach - ja także powitałam słońce na ulicach pennerskiego Grochowa. What a beautiful f*&$#ing day! Zmierzałam w kierunku Pałacu Kultury, gdzie odbywała się promocja trzeciego numeru feministyczno-erotycznego pisma Grl's Room i gdzie YoJo zajęła już miejsce w oczekiwaniu na rozmowę o tym, jak rozmawiać o seksualności w związku.

Chciałam zrobić dla Was zdjęcie z tego wydarzenia, ale pan na stoisku z gadżetami tak mnie zaaferował, że zapomniałam - uruchomił sprzęt, kazał dotykać, co wywołało błogi uśmiech na mojej twarzy, co z kolei zasugerowało panu, że jestem w temacie, na co ja, że owszem, i to jak, ale zabawki to jednak nie dla mnie, bo ja wolę człowieka. Dobry mężczyzna jak dobre wino jak dobra zmywarka. Czy komuś kiedykolwiek wibrator pozmywał naczynia??? No właśnie. I reszty roboty też nie zrobi.
Trust me. Believe me. It's for your own protection.
Ale jeśli któraś jest ciekawa tych sklepów, to proszę, mam ulotki, bo pan powiedział, że mają też ładną bieliznę, a tego nigdy za wiele.


Pan z KinkyWinky był kiedyś w Wysokich.

W związku z powyższym, z gadżetów mam tylko świecę roślinną, której wosk wybitnie dobrze nadaje się do masażu, co twórczyni świecy zresztą zademonstrowała na naszych dłoniach. Pożegnała nas porozumiewawczym spojrzeniem i słowami: "I proszę się bardzo dużo dotykać!"
You bet!
 

Z Pałacu podążyłyśmy w kierunku Krakowskiego, gdzie odbywał się Piknik Wolności, na którym jednak nie można było się posilić, w związku z czym wstąpiłyśmy do wąsacza na kartofle pod kolor stylówy:



Tutaj Cię zabierzemy, Aguś, jeśli przyjedziesz 22 czerwca. 
Suka Biłgorajska i Fidel Płocka będą grane. 
Potem Wisła.

Cristóbal nie przyszedł na koncert, bo jego klub Lech Poznań też grał tego wieczoru, przy czym "jego" należy rozumieć jak najbardziej dosłownie, co niezmiennie wprowadza mnie w osłupienie.


Waglewscy zagrali fenomenalnie - metafizycznie wręcz w tych deszczu strugach, po czym
nastąpiła lekka obsuwa i Mazolewski ze swoją trupą zagrał tylko kilka kawałków, gdyż zbliżali się Legioniści z racami 
i policja wszystkim kazała się zwijać. 
Około drugiej w nocy Veli siedział już na swoim stanowisku na antresoli z widokiem na północ.
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz