piątek, 11 września 2015

"To the ladies in the house, be proud of yours."



Ścieżka dźwiękowa do tego weekendu.
Będzie nas dużo, bardzo dużo ;-)

Czwartek w samo południe. Dzwoni telefon. Sołtys: "Cześć! Masz dziś wolne popołudnie?"
- "Nie. Jadę zaraz do Warszawy na Kongres Kobiet. Czemu pytasz?"
- "Aaaa, rada sołecka musi podjąć decyzje w sprawie dożynek. To co, na wszystko się zgadzasz?"
- "No, na wszystko oprócz mordobicia."
- "To niestety ostatnio było..."
- "Wiem!"

#ZaburzeniaSchizofrenoidalne

Tymczasem w Warszawie:


 (aBsio, nasza kolacja z tego, co było w ogrodzie:
sałata: pomidorki koktajlowe, pół czerwonej cebuli, sałata, oliwa, ocet balsamiczny, sól, pieprz
danie główne: ziemniaki, 2 ząbki czosnku, czerwona cebula: smażyć przez 5 minut na oliwie; zalać bulionem i białym winem; dodać pokrojony mangold, posiekaną bazylię i czarnuszkę i dusić przez ok. 10 minut; dodać pokrojone gruszki i dusić jeszcze 2 minuty, przyprawić solą i pieprzem)
Dziś wieczorem jednak nie Hanna Banaszak, lecz Górecki i Kilar w Operze Narodowej.
Agussiek wynalazała. Kilar - uwielbiam przecież.
("You got the, Roots crew with the sound of course.")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz