wtorek, 13 października 2015

"Czy te grzyby nie wychodzą ci już uszami??!"

No, nie.
Cały trik polega na tym, żeby w pełni wykorzystać to, co się ma w danej chwili.
Przyjdzie jeszcze czas na inne rzeczy.
Zawsze przychodzi. Nie martwcie się.

I dlatego kolejna wariacja na temat grzybów.
Są ich jakieś miliony. J. jeździ codziennie mydelniczką na dwie zmiany do lasu.
Te zdjęcia są sprzed kilkunastu dni. Jak wiadomo, ja teraz w Pustelni i tutaj już rzeczywiście nie jem grzybów.

Wczoraj na południu Polski spadł śnieg, także nie wiem, co mnie dziś czeka w I'ku. Zaraz wyruszam - muzycy z Kolonii dziś przyjeżdżają ;-)


Risotto z borowikami

ryż do risotto,
ok 10 dużych grzybów,
duża czerwona cebula,
dwa ząbki czosnku,
natka pietruszki,
5 łyżek oliwy, sól, pieprz, garść suszonych warzyw (można kupić, można też dostać od cioci ze St. Jabłonek), 300 ml bulionu, 100 ml białego wina.

Ryż ugotować zgodnie z opisem na opakowaniu (przy użyciu tych 300 ml bulionu zamiast wody).
Meanwhile przyrządzić grzyby: wlać oliwę na patelnię i od razu (na zimną oliwę) wycisnąć czosnek i dodać pokrojoną w kostkę cebulę. Smażyć przez minutę i dodać pokrojone grzyby. Smażyć (mieszając) przez ok. 5 minut, potem przykryć i dusić (zmniejszyć ogień do połowy). Po ok. 10-ciu minutach zalać winem i zredukować sos. Doprawić przyprawami, dodać posiekaną natkę.
Dodać ryż i wymieszać.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz