niedziela, 25 października 2015

"I never sleep, cause sleep..."

Eee, sami wiecie, co dalej.
"Do Znu-dze-nia!"*





Keep it real, baby und bleib auf dem Teppich.
Skacz sobie po tych muzeach, prowadź te kulturalne konwersacje o sztuce and all, ale nie wyrzekaj się swojej proweniencji:
tłustych bitów.
Tłustych, jak frytki z majonezem u Bobby'ego przy PKiNie!

("A głośniki buczą, lekkie przeciążenie [...],
czyli głośnik nie jest mocny,
a Ty nic nie mówisz, jak Ireneusz Krosny."*)









"A bit jest po to, żeby bujać, w każdym razie...*"
I dlatego prosto od Rydet pojechałam tam, gdzie rok temu nie mogłam być (a szkoda!), bo ledwo mnie było widać spod kroplówki.

Sama nie wiem, jak do tego doszło, ale podczas gdy Mecenas M. majstrowała przy playlistach ZdrowegoWieśniaka na laptopie blond Kuchena, ZW i blond Kuchen poszli w pogo na parkiecie.
Później te nuty im się trochę rozjechały i kiedy kolega z Korytarza zaczął stanowczo domagać się "Ona tańczy dla mnie", wiedziałam, że nadszedł mój czas.
Czas introwertyka.
Cóż, perełki nie mogą się trafiać co roku.
Taka już ich natura.

Gotta live.
Pociesz się tym, że w drodze powrotnej zawsze możesz sobie włączyć Nasa.
Again.
Do znu-dze-nia!

Peace, babies. 
Będzie dobrze.

* Polskie cytaty: SmarkiSmark

2 komentarze:

  1. Będzie! Przecież już jest!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to wiem, ale pewna BardzoWażnaOsoba w to nie wierzy i dlatego zapewniam od czasu do czasu.

    OdpowiedzUsuń