piątek, 5 sierpnia 2016

"Słucham, sklep.

Tak, mąż jest. Proszę", pani za ladą przekazała słuchawkę mężowi i spojrzała pytającym wzrokiem.
"Czipsy, dwa opakowania borówek i rumianek. I jakieś papierosy."
Przed sklepem nastoletni chłopiec bez koszulki przy użyciu słupa telekomunikacyjnego otwierał butelkę oranżady. "To zajadę po ciebie po 19-ej", rzucił do kolegi z wąsem.
Mijając zgraję umorusanych przedszkolaków pani O wsiadła do samochodu, którym uprzednio zgrabnie zatarasowała wjazd na posesję dzierżawcy.
Stąd na Beczalnię jest tylko kilkaset metrów, ale Roots'ów warto włączyć na każdą okazję:



Jako że Beczalnia to go, pani O zabawiła tylko kilkadziesiąt minut w jeziorze, po czym w te pędy wróciła do CP: "Honey, I'm home und ich habe deine Zigaretten."

 
Ich weiß nicht, ob Sie es wussten, ale jest tu takie cudowne, tajemne miejsce, z którego widać LasekMajewskiej i łąkę:






Ja zupełnie nie jestem w formie, Aguś. 
Socjofobia, analfabetyzm społeczny, ciche godziny w najdoskonalszej postaci.
In fact, jak kroplówki potrzebuję jeziora, żeby się wprowadzić na jakieś obroty.
Zobaczymy, jak to sobie ułożymy z rozjechaną jak żaba panią O.
No, do poniedziałku może się nawet ogarnę. You never know.
To jest szalony kalejdoskop.
Że też ja coś takiego... eeee.... to jest zupełnie nowy teren dla mnie.
I tu pomocna jest bardziej doświadczona Anja.

2 komentarze:

  1. Damy radę :)
    Pamiętaj o właściwościach przytulania, czerwonego wina i gadania :))
    (A jakby co, to wsiądziemy z M. w corsę i ruszymy w Mazury zostawiając Ci ciszę, spokój i przestrzeń :))

    OdpowiedzUsuń
  2. I'm in! Przytulanie poproszę!
    Gadać się wygadałam i koniec z tym.
    Boję się nadużywać uprzejmości czerwonego wina, bo - jak powszechnie wiadomo - z czipsów się nie wygrzebałam do dziś, po tym, jak mi je w Aldiku pokazali w 90-ym... Nie chcę myśleć, gdzie będę za kolejne 26 lat, jeśli teraz popłynę z czerwonym winem... mistrzyni asan, TańczącaZwinkami pod "Słucham, sklep".

    OdpowiedzUsuń