niedziela, 25 września 2016

Kochana Jo!

Nie zdążyłam przygotować wpisu o kalafiorach...
Po takiej ilości orkiestr symfonicznych miałam mózg,
jakbym znów zdawała ustną maturę,
padłam jak worek kartofli,
przespałam 10 godzin
i zaraz znów wychodzę,
bo ten maraton przecina miasto
meandrami,
a tam tradycyjna muzyka chińska.
Nie chcę Cię budzić, więc publicznie - niczym oświadczyny na koncercie Madonny - składam Ci tu najserdeczniejsze życzenia, żebyś miała, jak tu zajrzysz.
Sama dobrze wiesz, czego Ci życzę, i nie są to oświadczyny...
Hell, no!

Pięknego dnia,
śliczna, mądra, DziewczynoZtatuażem
o umyśle jak żyleta!!!

A to ze starszej edycji. Też był wtedy maraton i nawet biegł w nim pewien Wujek,
a Koniczek potem wszystkich podjął zupą z dyni, którą przygotował razem z M1st. 
To było 3 lata świetlne temu, w innej galaktyce. 
Pamiętasz, Foxy???.
 

3 komentarze:

  1. Pamiętam, a ty pamiętasz, gdzie mnie wtedy poniosło?
    Cudowności Jo! Docierają tym kanałem wieści, że dziś świętujesz - zatem pięknego dnia życzę!
    A Ty Droga Sówko ustaliłaś już z ciemnookim z mego rodu, kiedy mnie odwiedzicie?
    Pozdrowienia dla Was wszystkich!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to się stało, że dopiero teraz nadrabiam blogaska?

    Dziękuję za najlepsze życzenia! I wszystko! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Szlajałaś się po mieście targając atrybuty:
    "wóda, szampan, bibułka"!
    Przecież Cię znamy, Bejb!!!! Jak domniemam, nie bez powodu mieszkasz tuż obok Mazowieckiej i Kredytowej.
    Ja też dziękuję za wszystko. Szczególnie za tę rozmowę w czwartek. Zaczęłam działać :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń