Nie zdążyłam przygotować wpisu o kalafiorach...
Po takiej ilości orkiestr symfonicznych miałam mózg,
jakbym znów zdawała ustną maturę,
padłam jak worek kartofli,
przespałam 10 godzin
i zaraz znów wychodzę,
bo ten maraton przecina miasto
meandrami,
a tam tradycyjna muzyka chińska.
Nie
chcę Cię budzić, więc publicznie - niczym oświadczyny na koncercie
Madonny - składam Ci tu najserdeczniejsze życzenia, żebyś miała, jak tu
zajrzysz.
Sama dobrze wiesz, czego Ci życzę, i nie są to oświadczyny...
Hell, no!
Pięknego dnia,
śliczna, mądra, DziewczynoZtatuażem
o umyśle jak żyleta!!!
A to ze starszej edycji. Też był wtedy maraton i nawet biegł w nim pewien Wujek,
a Koniczek potem wszystkich podjął zupą z dyni, którą przygotował razem z M1st.
To było 3 lata świetlne temu, w innej galaktyce.
Pamiętasz, Foxy???.
Pamiętam, a ty pamiętasz, gdzie mnie wtedy poniosło?
OdpowiedzUsuńCudowności Jo! Docierają tym kanałem wieści, że dziś świętujesz - zatem pięknego dnia życzę!
A Ty Droga Sówko ustaliłaś już z ciemnookim z mego rodu, kiedy mnie odwiedzicie?
Pozdrowienia dla Was wszystkich!
Jak to się stało, że dopiero teraz nadrabiam blogaska?
OdpowiedzUsuńDziękuję za najlepsze życzenia! I wszystko! <3
Szlajałaś się po mieście targając atrybuty:
OdpowiedzUsuń"wóda, szampan, bibułka"!
Przecież Cię znamy, Bejb!!!! Jak domniemam, nie bez powodu mieszkasz tuż obok Mazowieckiej i Kredytowej.
Ja też dziękuję za wszystko. Szczególnie za tę rozmowę w czwartek. Zaczęłam działać :-) :-) :-)