Zdaje się, że tankujące wódę dzieciaki zupełnie nie zrozumiały,
że szlugi są tragicznie demodé,
a wołgi co najwyżej w wersji papierowej,
o czym skądinąd doskonale wiedzą blagierki modowe.
Co innego kalafior.
Maszynistka już u zarania naszego litewskiego roadtripu domagała się przepisu na sałatkę,
więc proszę.
Możesz dziś zrobić i przynieść na Fightclub, Bejb.
Ugotuj kalafior, dodaj
1 kwaśne jabłko (drobne kawałki),
1 czerwoną cebule,
garść prażonego sezamu,
świeże zioła (tu akurat bazylia i chyba tymianek),
oliwa, sól, pieprz, ocet balsamiczny albo sok z cytryny.
There you go, girl.
I jeszcze taka reminiscencja pierwszego lipca.
Cóż to był za dzień - rano zbieranie kwiatów dla HalliHalloHali, po
południu KrólWieśniaków podczas znoszenia tobołów na trzyetapowe tournee, a wieczorem już gorący wieczór z Tobą, a chłopaki odkryli
MiamiWars.
Wieczorem już zupełnie inna stylówa oraz
"dla mnie była każda muzyka w orkiestrze".
#SchizofreniaKonicza
I dziś podobnie, tyle że dziś krwawnik zbieram zamiast kwiatów.
Spokojnie, pokażę Wam później.
(Na Fightclub przyniosę zioło, Foxy.
I mean, krwawnik tenże. Pyszny jest.)
A KrólWieśniaków grał to:
MMM włączył.
C ya 2nite, ladies!
PS A propos roadtripu - ktoś tu miał ksywkę Thelma za czasów studenckich, right?
I jeszcze: termin PyjamaParty zatwierdzony. Let's go!
Niebawem szczegółowe instrukcje.
Dzięki za przepis. Dodaj do Karmy, żeby się nie zgubił.
OdpowiedzUsuńDzisiaj wpadnę niestety tylko na chwilę o 17, przywitam się, pokręcę i będę lecieć. Do zo!
Ajt. Dziś jest ważne to spotkanie. Zobaczysz sama. Foxy niestety właśnie napisała, że Jej nie będzie :-( Inne sprawy wyszły. Za to w pt widzę się z Margo.
OdpowiedzUsuń