poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Proza

Co do zasady, w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych występowaliśmy jako trójca,
a za import-export HipHopu odpowiadałam ja,
przypadkowo urodzona w ciele ślicznej dziewczynki,
z tym że wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam.
Zanim poróżniła nas kobieta,
w wakacje na Mazury przyjeżdżał nie mój KuzynZwielkiegoMiasta
i tak sobie marzyliśmy, że kiedyś będzie więcej, niż tyle, co na bilet,
i w ogóle, że jakieś swoje życie będziemy mieli, a w mieście spadnie bezrobocie. 

KuzynZwielkiegoMiasta miał bardzo męski głos,
palił trawę i
też nosił baggy,
bo niby czuł klimat, 
wiesz.
Był taaaakim twardzielem
from the blok,
ale
wszyscy tak bardzo do siebie tęskniliśmy,
internetu nie mieliśmy, a telefon kosztował dwa złote za minutę,
więc i on zaczął do mnie pisać listy do Niemiec.
No i wszystko się wydało.
Twardziel from the blok był być może najbardziej wrażliwy z nas wszystkich.

Znalazłam ostatnio taki list,
ale też czytałam Twoje Czwarte Niebo, Mariuszu,
i tak popadłam w tamtą atmosferę smolistej beznadziei,
że nie byłam w stanie dokończyć.
Zupełnie tak, jak kiedyś nie mogłam słuchać tamtej piosenki The Streets.
To jest właśnie mój wyznacznik wysokiej jakości.
To taki mój komplement, że nie skończyłam.

Fox, która wertowałaś wtedy Świat Wiedzy,
YoJo!,
jeśli nie macie czasu na całość, to chociaż ten kawałek od 2:05 włączcie i ...
do znu-dze-nia!
 


A poza tym pisałam pracę domową na Papierówkę i świetnie się przy tym bawiłam.
Meble w kuchni skończyłam.
Kartofle zjadłam.
Dziś w łączniku będę miała mega szafę i jeszcze większą szafkę na buty.
#Proza
życia i nie tylko
from Krautheim
with <3
ChocolateThai

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz