piątek, 11 sierpnia 2017

Koniczek w mieście: I'k szuka: nazwy fundacji

W nocy pękały krokwie.
Błyskawice przeszywały zachodnie niebo, kiedy my popijaliśmy poranną kawę. Odliczyłam jakieś pół minuty do pioruna, a ten trwał drugie tyle. Ciekawe, co z tego będzie. Nastała ciemność. Przez wieś przeszła epicka ulewa, aż przeciekły komin i dwa okna połaciowe. Wystawiłam worki z makulaturą i plastikami. MałaMi nie ma czasu, więc przyszło mi odkurzać i zmywać podłogi, a na kuchence gotowała się kasza. Wegański twarożek à la tzatziki chłodził się w lodówce i jeszcze tylko poszłam po świeży tymianek i wielkiego pomidora. Damn! Kasza się rozgotowała. Rozkojarzona trochę byłam. O, jakiś samochód na drodze. Goście. "Dzień dobry", "Dzień dobry", "To może od razu obejrzymy, bo znowu idą takie chmury". Kaczyński, Trump, Stieglitz, Jimek, Piotrowski i warsztaty jazzowe w Chodzieży. "Ale są niejadalne" - powiedział AleMężczyzna wskazując na usmażone przez siebie placki. "Kasza mi się rozgotowała" - na to ja. Były jeszcze pieczone warzywa i ten twarożek. Pierwsze poszły placki - raz, dwa i nie było. Kasza tak samo. Zostało sporo twarożku, bo i porcja była niebotyczna, a warzyw tylko troszkę. A, jeszcze mrożona herbata z moim syropem z kwiatów czarnego bzu. "W takim razie czekamy na szczegółowy kosztorys wykończenia nieruchomości. Proszę założyć fundację, a my z radością będziemy panią wspierali. Do widzenia."


Za chwilę rozległo się szczekanie Bulusiów.
Przed bramę pensjonatu podjechała trenerka. Konno.


"Jedziemy popływaaaaaać?" - i zasnął.
Co miałam zrobić z tą całą adrenaliną?
Usiadłam w fotelu i się popłakałam.

Bo gdzie chrzciny WnuczkiWiśniewskich, a gdzie własna fundacja z takimi darczyńcami i takim funduszem założycielskim???
W życiu bym sobie tego nie wymyśliła.


Zupełnie mnie rozczula ta dziewczynka.
Tego dnia, w tych białych rajstopkach, wpakowała się w pokrzywy pod stodołą, 
którą codziennie widzę z okna spaceshipu.


Christian Scott helping me trough the day...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz