sobota, 18 marca 2017

O kobietach i miśkach

Pianistka już w grudniu bardzo polecała muzeum zabawek, więc w czwartek poszłam.
I od razu stop.
Zastanówmy się przez chwilę nad ideą i istotą zabawek.
Instytucja zabawki zakłada, że osoba, która się nią bawi (najczęściej dziecko) ma przede wszystkim czas, żeby to robić. Nie musi pracować w polu czy kopalni złota, nie musi bawić młodszego rodzeństwa. Ma czas wolny, którego istnienie zakłada podział pracy i – bardzo często – jakąś formę wyzysku, na przykład małżeństwo albo życie w rodzinie. 
Dziecko jako odrębny etap rozwoju człowieka zostało „odkryte” dopiero w dziewiętnastym wieku. Wcześniej uważano, że jest to po prostu miniaturowy dorosły, co widać chociażby po ówczesnych ubraniach dla dzieci – malutkich wersjach poważnych strojów.
Ogromną rolę w zbadaniu i opisaniu etapów rozwoju dziecka odegrał szwajcarski psycholog Jean Piaget, więc tym bardziej warto zapoznać się ze światem zabawek małych Szwajcarek i Szwajcarów.
Kolejnym istotnym pryzmatem, przez który możemy spojrzeć na zabawkę, są środki materialne. Im bardziej zaawansowana zabawka, tym większych środków wymaga. Zabawki wystawiane w muzeum w Bazylei są wybitnie mieszczańskim wytworem. Po pierwsze, są właśnie tak bardzo zaawansowane i kosztowne, że mogły się znaleźć tylko w mieszczańskim domu. Po drugie, przedstawiają życie mieszczaństwa w miniaturze.
Właśnie to czyni to muzeum tak interesującym pod względem kulturoznawczym!
Jeśli chcemy się dowiedzieć czegoś o danym społeczeństwie, 
warto sprawdzić, czym i w co bawią się jego dzieci.
Zatem, przyjrzyjmy się eksponatom.



Życie codzienne, tak zwana zabawa w dom oraz
kobiety/dziewczynki i miśki jako klub niewidzialnej ręki pomagający w niekończących się obowiązkach domowych.
W mieszczańskim domu mężczyzna pozostaje wielkim nieobecnym.
W mieszczańskim domu kobiecie towarzyszy misiek!

Wobec tego nie dziwi już fakt, że nawet na oddziale położniczym na świat przychodzą miśki:



Nasuwa się pytanie, kto się bawił tymi zabawkami.
Czy były do tylko/głównie dziewczynki?
Na to wskazywałaby ponadprzeciętna reprezentacja figur płci żeńskiej.

 
Zresztą, przyjrzyjmy się tym figurom.
Jest to doskonały przekrój stereotypowych ról kobiecych zgodnie z podziałem na poszczególne etapy życia.


1.     Dziewczynka: nieokiełznana buszująca w zbożu – grzeszne przyjemności stosownie do wieku: gluteina


 2.     Nastolatka: sublimująca pożądanie prawdziwych grzesznych przyjemności w ubrania, buty, dbanie o ciało

 
3.     Młoda kobieta na wydaniu: kusząca a wiecznie niedostępna.
Z założenia.

 
4.     Matka: pozamiatane

5.     Babka: pogrzebane

 
6.     Nasza ulubiona: tancerka, muza, modelka, frywolna ladacznica!
Żyje poza nawiasami społeczeństwa.
W skrócie: żyje.

Konkluzja?
Nie dziwi. Zajrzyj do Das Unbehagen in der Kultur Freuda:
im mniej wolno ci być Szóstką, tym bardziej rekompensujesz:
jedzenie,
zakupy,
kuszenie,
dzieci.

Zatem, co o seksualności Zachodu mówi jego rozbuchana konsumpcja?

#histeria
Do wszystkich Szóstek out there:
jeśli Ty także – niczym mieszczka – masz w domu miśka
zamiast mężczyzny,
szukaj ratunku u bootyman’a:



I pytanie za 100 punktów:
Z jakich zamierzchłych czasów jest domek?
Jest z 1998 roku.

Noch Fragen?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz