sobota, 23 września 2017

Les eaux de mars

Czym w Brazylii marzec, tym u nas wrzesień.



Idę na całość i sztancuję confetti w kształcie koniczków,
które później fruwają po Atelier Rykkjo.




To była niecała doba w WWA.
Zdarza mi się tak robić, kiedy mi na kimś bardzo zależy.
Szybka akcja, a ja już w innej przestrzeni wariantów:
Zbawix jakiś taki odrapany i obleśny,
a jedzenie w Qchni Artystycznej zupełnie bez smaku.
Cudownie było wieczorem, w Crystal Palace, zjeść wafle z hummusem Zawadczanki i pomidorem ze szklarni. #SimplePleasures

Aguś, znowu pomyślałam o naszym powiedzeniu: "Oczywiście, że smaczne. To nie Warszawa!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz