czwartek, 14 września 2017

Ryk

Był poniedziałek. Wieczór, dokładnie rzecz biorąc.
W całym CP deszcz bębnił o szyby niczym perkusista Jet Jaguar w bębny na Wacken 2017.
Zmęczona po zbiórce podpisów właśnie napisałam do LeParisiena, że idę spać, kiedy na poddaszu rozległ się szalony krzyk:
- Nieeeeeee!!!!!!
- Oh, goddammit! - pomyślałam, sądząc, że znowu coś przecieka.
Po wąskich schodach na antresolę zbiegł atletyczny AleMężczyzna.
Za nim leciał szerszeń...
No tak. Ta fobia.
- Szkoda, że nie ma już LeParisiena - z sentymentem pomyślałam o Jego solidarnej postawie w wyłapywaniu tych poczciwych stworzeń.
- Olgaaaaa, łap tego szerszeniaaaaa - i pobiegł do spaceshipu.
Dobra. Złapałam. Wyniosłam.



Kiedy już zamykałam komputer, zadzwonił telefon.
Nieznany numer o godzinie 21:45 - brzmiało ciekawie.
- Dobry wieczór, mówi Agnieszka Graff. Czy mogę rozmawiać z Agnieszką Żmijewską?
- Dobry wie-eee-czór...Agnieszka Graff? TA Agnieszka Graff?
- Tak, ta. Tłumaczę właśnie tekst Agnieszki Żmijewskiej i mam pytanie odnośnie ostatniego zdania.
- To niesamowite, że Pani się do mnie dodzwoniła, bo właśnie dziś rano o Pani myślałam i chciałam się z Panią skontaktować!  To naprawdę niezwykłe...
Ale przykro mi, to pomyłka.
Ja nie mam na imię Agnieszka i też nie zlecałam tłumaczenia żadnego tekstu.
- To nie pani tekst o Czarnym Proteście? Tłumaczymy na język angielski do publikacji.
- Aaaa tak, to mój.
- Świetny tekst! Ale żeśmy się ubawiły czytając go.
Tylko nie rozumiem tego ostatniego zdania:

Panowie Bohema,
Panowie 'Macicy, o nie mam!'

Czy ja muszę jeszcze cokolwiek dodawać?
Wiecie, że ja jestem swoją własną mistrzynią,
że autorytetów nie mam i chadzam swoimi ścieżkami,
ale jeśli miałabym zastanowić się nad potencjalną idolką intelektualną,
to byłaby nią właśnie Agnieszka Graff.
To się tutaj przewijało na blogu.
I bardzo chciałam poznać Agnieszkę teraz na Kongresie, ale ten kongres był tak intensywny, że nie miałam okazji, a w przerwie, w łazience, nie chciałam.
Więc zadzwoniła następnego dnia.

I tak to właśnie działa.
I to był mój ryk WielkiejMyszy,
ale dla Ciebie też coś mam, kochany:


A Ty nawet masz książkę Agnieszki, co nie?
A z kim spędziłam wieczór i nawet pół nocy po Czarnym Proteście, no z kim?
Proszę to sobie przemedytować.
Pięknego dnia życzę!

PS A Il Padrino został dyrektorem MOKu!!!
Gut genug?
Szalona mazurska jesień...

2 komentarze:

  1. To niesamowite! Wyobrażam sobie, jak ziemia zatrzęsła Ci pod stopami. Chce mi się śmiać, kiedy wszyscy mówią o czakramie wawelskim. Oczywistym jest, że trzeba go szukać gdzie indziej. Tak, mam „Magmę”, jak mi poleciłaś. Nie zapominam o WielkiejMyszy, a więc dużo medytuję ostatnio.

    OdpowiedzUsuń