poniedziałek, 8 stycznia 2018

Antwort auf den kulturellen Bankrott

To był nasz świat.
Homegirl chciała zdobyć numer do Maksa i tam dzwonić.
Notabene, wyglądała całkiem, całkiem jak Joy.
Prześliczna Homegirl, przy której czułam się jak ten gałgan,
jak ten pierdolony Chewbacca z wioski.
Cały z włosów na rękach i nogach,
których Ona nie miała!

Jeździłyśmy do Kolonii na koncerty,
raz nawet nocowałyśmy tam na dworcu, bo uciekł nam ostatni pociąg.
Stał tam w kącie ten zajarany Afrob - zupełnie jak w tym teledysku.
Kochałam Homegirl wielką miłością,
zupełnie jak w Swing Time to było,
zupełnie tak, jak Joy patrzy na Maksa w poniższym teledysku,
aż nasze drogi rozeszły się,
gdy ja - zamiast do Maksa z tv - wzdychałam do całkiem realnego chłopca,
a Ona coraz bardziej zaczęła oddawać się substancjom psychotropowym.

Później, kiedyś w 1999 roku, Pia i ja stałyśmy w Maku w kolejce po frytki.
Było to gdzieś koło dworca w D'dorfie, w drodze do epickiego Enterprise Records,
kiedy z głośników popłynęło to, a my zamarłyśmy w trwodze:



I Homegirl i później Pia i tym bardziej ja podziwiałyśmy Maksa za niebotyczny dar liryczny.
Niektórych rzeczy jeszcze nie rozumiałyśmy, żadna z nas nie miała internetu i zdarzało nam się jeździć tramwajem nr U75 do biblioteki miejskiej w D'dorfie (zaraz za dworcem!),
żeby sprawdzić co trudniejsze zagadnienia.
Na przykład takiego Plutarcha albo la bandiera rossa i Che Guevarę.
Tak to było w latach 90-tych,
a dziś siedzę w salonie i mam wysyp tekstów do Papierówki,
a najbardziej chyba cieszę się z
Pierdolenia o niczym -
opisu nieszczęśliwej miłości z perspektywy mężczyzny.


Der Texte-Partisane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz