poniedziałek, 15 stycznia 2018

Materia



Żeby zrozumieć Polskę, należałoby wybrać się w roczne tournée po kraju i pomieszkać to tu, to tam.
Feel the atmosphere.

Kiedy byłam dzieckiem i ultraską katolicką - w latach 80-tych - na własne potrzeby oswojenia świata stworzyłam sobie przyziemne przykłady piekła i nieba.
Niebem była zagranica.
Piekłem był Śląsk.
Za granicą były światła i grały zespoły międzynarodowej sławy.
Na Śląsku były czarne powietrze i ludzie umorusani, przemieszczający się z kilofami przez miasta zastygłe w sadzy niczym żuczki w bursztynach. Było mi żal dzieci ze Śląska, chciałam zapraszać je do nas na wieś albo przesłać im coś, co chociaż na chwilę poprawiłoby ich marny los.
Nie wiem, czy taka była wtedy propaganda w szkołach - o wydobywaniu węgla i przodownikach pracy. Nie wiem, skąd to wzięłam...
Śląsk to była jakaś mityczna kraina,
jakiś epicki Mordor na drugim końcu kraju (= świata).
Już bliżej mi było do ZSRR, tym bardziej, że mama co i rusz jeździła do Moskwy sprzedawać iryski z Bolkiem i Lolkiem. Na Śląsk z naszej wioski to wyjechał tylko taki pan z brodą, który po latach wrócił z chorobą psychiczną, ale niestety bez córki Olgi, co tylko pogłębiło Jego szaleństwo.
Z tym kojarzył mi się Śląsk.

And here I am - w samym sercu sadzy i smoły.
Mieszkam na 19-tym piętrze, tuż przy Spodku i sali koncertowej NOSPR, w której zresztą wczoraj słuchaliśmy recitalu Stefki i Magdaleny. Stoję przy oknie i patrzę w dół na makietę miasta i w końcu coś zaczyna mi świtać.
Te szare, bezapelacyjnie niefinezyjne molochy z wielkiej płyty.
Te osiedla, kominy, szerokie ulice, krzywe chodniki.
Beton. Czworokąty. Szarość.
Kubiki i klatki.
Życie ściśle poukładane, jak od linijki.





Jak to wpływa na świadomość?
Jak to jest mieszkać w jednym budynku z setkami osób?
Co to robi z umysłem ludzkim?
Co Ci robi fakt, że nad sobą - niczym Wielkiego Brata - masz gąszcz kominów, ale srogi Bóg karty rozdaje i zabiera głęboko pod ziemią?
Te pytania spłynęły na mnie niczym kwaśny deszcz i wgniotły mnie całkiem mocno w dźwiękoszczelną wykładzinę odrealniającego 19-tego piętra. Zanim jednak zdążyłam poszukać odpowiedzi, pod hotel podjechała taksówka. Powiozła nas hen przez zupełnie obrzeżne meandry Nikiszowca i Giszowca, aż do Muzeum Śląskiego, gdzie nastąpił zupełnie nieoczekiwany obrót spraw, ale to już całkiem inna historia.




Rafał Malczewski
Kondensatory w Chorzowie (Niedziela),
1934 rok,
z cyklu Czarny Śląsk
(Muzeum Śląskie) 

Ciąg dalszy nastąpi...



4 komentarze:

  1. Naprawdę? Dla mnie to było dość przygnębiające doświadczenie - to wejście w rzeczywistość blokowisk, której ja nie znam. Miałam tu dużo innych niesamowitych przeżyć i doznań artystycznych, ale eksperyment myślowy z blokowiskami mnie trochę przemaglował. Przecież my Wieśniaki tego zupełnie nie znamy... Ja bym tu zwariowała i pewnie wyskoczyła z balkonu.
    Bogu dzięki jestem ZdrowymWieśniakiem!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wyskoczyłabyś, bo nie znałabyś nic innego. Przestrzeń pól i tajemniczość lasów wywoływałaby w tobie paniczny lęk, albo co najmniej uczucie niepewności. Za to w miejskiej, zabetonowanej i obiektywnie patrząc po prostu brzydkiej miejskiej dżunglii czułabyś się jak ryba w wodzie.

    O życiu w bloku świetnie pisze Sylwia Chutnik w "Jolancie", choć tam jest mowa o warszawskim Żeraniu.
    Pamietaj, że też jestem dzieckiem z bloku :) Nie takiego hardcorowego blokowiska, jak te na Śląsku, ale bloku z dziesięcioma piętrami, zsypem i windą :))

    Muzeum Śląskie jest mega, prawda? A Nikiszowiec i Giszowiec są jak z innego świata i mają niesamowitą historię. Byłam pod wielkim wrażeniem Katowic i tego jak się zmieniają. Powoli, ale do przodu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, tak, tak!
    Liczyłam na Twój głos w sprawie.
    Wywołał we mnie tyle, że będzie z tego osobny wpis - jutro albo pojutrze. Jeszcze nie wiem, kiedy zdążę. Jestem już w WWA, ale mam dziś gościa ze Szkocji... ;-)

    To Muzeum mnie powaliło, a moja mama się poryczała. Nie wyszliśmy poza dział malarstwa!!! Już to jest niesamowite. Jest Pomarańczarka...
    Muszę tam wrócić niebawem i nawet mama ma to w planach. Do NOSPR jeszcze raz i do muzeum.
    To piękny przykład tego, że kultura i sztuką są ważne dla rozwoju regionu i dla gospodarki. Bardzo ciekawie się to miasto rozwija.

    OdpowiedzUsuń