czwartek, 25 stycznia 2018

Leszek/Lekcje Koniczka



Zainspirowana wczorajszym wpisem CórkaWiśniewskiego zapytała w komentarzu, czy mam jeszcze tego bobasa z dawnych lat. Bobasa, któremu Ona nadała imię Leszek.

Musicie bowiem wiedzieć, że

1. CórkaWiśniewskiego i ja znamy się od zawsze i bawiłyśmy się a to u Niej, a to u mnie;
2. w mrocznych latach 80-tych istniała taka instytucja jak bobas. Była to gumowa lalka przypominająca niemowlaka. Wszystkie dziewczynki chciały mieć bobasa.
Niestety wiele dziewczynek nie wyrosło z tej zachcianki i ma bobasa po dziś dzień - chociażby takiego czterdziestoletniego, ale to to już zupełnie inny temat.
Nie o tym dziś chciałam tu pisać...

W Wigilię 1987 roku ja także stałam się posiadaczką bobasa, co zostało uwiecznione fotograficznie przez WujkaPawła - jedynego wówczas posiadacza aparatu fotograficznego w naszej rodzinie.
Sprawa jednak była wielce dramatyczna...

Otóż moja kuzynka z miasta, która miała babcię Niemkę (kryptonim Die Wilde Hilde), miała także zachodnioniemieckiego bobaska z prawdziwymi genitaliami męskimi, co Ją wówczas wprawiało w niemałe osłupienie.
Mnie nie.
Też chciałam taką zabawkę.
Jakież było moje rozczarowanie, kiedy pod choinką okazało się, że mój komunistyczny bobas nie tylko ma durny wyraz twarzy wskazujący na - no nie wiem - może kodeinowe upojenie w łonie matki, ale także - o zgrozo -  zamiast męskich genitaliów ma miękkie podbrzusze z waty!


Grymas na zdjęciu jest usilną próbą powstrzymania wybuchu płaczu.

Jakiś czas później moja mama w ramach rekompensaty przywiozła mi z Moskwy piękną lalę, która chodziła i mówiła Mama. Niestety krótki był jej żywot.
Pewnego dnia z drugiego końca wsi przybyła do nas czteroletnia MS i usiadła lalce na krtani,
aż tej Mama ugrzęzła w gardle...

Śmiejcie się na zdrowie,
ale strzeżcie się, drogie Panie, 
bobasów z watą pomiędzy nogami.
Ważna lekcja.
To była ważna lekcja.

 

1 komentarz: