dał wszystkim mocno w kość.
Także Velikomisowi.
Wcześniej jednak zabrałam Króla Gagatków (il Capo di tutti Gagatti) do PGRu.
Nie, to nie jest moje zwierzątko w home sweet home,
chociaż okazało się, że jest to zwierzątko żony mojego przyjaciela z wczesnych lat wieśniaczych.
Yey...
Nie podskoczysz, Koniczek.
Ja nawet tej krowy nie mam, bo się rozmnożyła i problem się totalnie skomplikował.
Została na Białorusi na polach Łukaszenki.
No dał. Dwie noce nie mogłam spać...
OdpowiedzUsuńBuziaki z lotniska. Paryż calling. Wesołego jajka u.s.w.
oooooo
OdpowiedzUsuńpozdro z krainy PGRòw