Su sv velikomis!
Bo ludzie już widzieli w Gali, jak wygląda szczęście i
będą
je teraz w%^&$#ć garściami w drodze nad Bałtyk!
Jeszcze co prawda za zimno
na kajta,
ale na przygotowania do triatlonu w sam raz.
ale na przygotowania do triatlonu w sam raz.
Boso.
Teraz się biega boso, helllloooooo!
Taki Maks, Miko czy choćby mały Stanisław będą wykwintnym
dodatkiem do SUVa. Wysypią się stamtąd jak lentilky w swoich kolorowych
kamizelkach, adidasach, długich loczkach i pobiegną przez parking. W
restauracji najwyżej da im się po smartfonie i będzie spokój.
„Chodź FiFi,
mamusia da komórkę, chodź. FiFi!!!!! Nie słyszysz, jak mamusia cię woła??!!” Roczna/roczny
(?) FiFi zaliczy glebę w swoim gustownym dresiku by Risk made in Warsaw zanim
podejdzie do stolika, a tam tatuś zapyta panią: „Czy są kopytka dla małego
stworzenia?”
Mordor na występach gościnnych w I’ku.
Przed każdym dłuższym weekendem ten sam cyrk w restauracji
nad rzeką,
a ZdrowyW w piątek (bardzo, bardzo wyjątkowo) w samym oku
cyklonu,
bo mu się gotować nie chciało.
Gruby błąd.
Uciekł z Rajchu, to go w Warszawie dogonili.
Uciekł z Warszawy, to mu w I’ku depczą po piętach:
Mordorska Armia Niepewnych.
No, ale to w końcu święto Velikomisa -
wk&*%$ego króliczka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz