czwartek, 31 marca 2016

Przedostatnia broń

to wiedza.

To niesamowite, że można wyrwać półdzikie dziecko z pól, lasów i obory,
przeflancować,
dać mu narzędzia,
mniej lub więcej pozwolić mu się rozwinąć
i że ono już za kilka lat
będzie na tym polu czytało Sartre'a w oryginale.

Niezmiennie mnie to zadziwia i zachwyca!
Czasami nie ogarniam...

Każdy z nas ma pewnie taką książkę,
która zmieniła trajektorię jego życia.
To jedna z moich:


(Ależ oczywiście, że bardzo mnie nurtował ich otwarty związek! Wtedy w ogóle mi się to nie mieściło w głowie, choć ateizm miałam już mocno zakotwiczony. No ale weź tu się oprzyj molochowi wieloletniej socjalizacji katolicyzmu ludowego... Lata ciężkiej pracy.)

Z biblioteki miejskiej w Neuss jakoś koło matury.
Wpadła mi do wanny,
musiałam odkupić,
więc mam ten egzemplarz po przejściach.

Teraz ją sobie przypominam.
Idąc za konsekwentnymi sugestiami Aguśka postanowiłam dzielić się swoimi lekturami.
Pisanie recenzji na razie pozostawiam profesjonalistkom.
Ja jeszcze muszę nabrać większej swobody i się jakoś umościć w tym języku polskim.

2 komentarze: