Jak już praca z traumą,
to po łokcie:
Koniczek w ośrodku sportów zimowych.
Hell, yeah!
Wiem, wiem.
Mega absurd,
ale spokojnie - to tylko biegówki.
Przemycili mi coś w jedzeniu i jak zombie odbijam się od lamperii.
Czekam na moment, w którym zobaczę chłopca jeżdżącego rowerkiem
po psychodelicznej wykładzinie.
Albo te bliźniaczki.
Tym bardziej, że dzisiaj obwoźny
cyrk botoksu i cekinów spakował się do SUVów
i odjechał.
Rozpoczynało się jako opcja na Lévi-Straussa,
ale poszło w kierunku Nicholsona.
Stay tuned. Zobaczymy, co życie przyniesie.
W stolicy też dzisiaj biało!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia od bezpaństwowca
Cudownie mi tu. Pada i pada, a ja nic nie muszę. Wpadniecie w weekend do CrystalPalace? Tam podobno też biało.
OdpowiedzUsuń