wtorek, 8 marca 2016

Wiejska królowo Fado,

odkurzyłam Misię po kilku latach.
Już mogę słuchać bez większego szwanku.
 
Here we are:



"No tak. Gdzie indziej miałabyś jechać, jak nie do
Konińskiego Domu Kultury?"

Wiozę
dobrą muzykę,
matę do jogi,
strawę intelektualną,
laptopa z Tradosem,
szpilki na wieczór,
bezglutenowy sos sojowy i
dużo zasobów do podziału.
Tak niespodziewanie
w weekend się pojawiły,
choć nic na to nie wskazywało.
Wystarczy dla Ciebie, Pati i innych.

W niedzielę wracałam stąd:





Poćwiczymy na werandzie,
kaszkę zjemy,
włoską kawusię zaparzysz i
razem porozkminiamy,
jak to pięknie ujął bliski mi człowiek.
<3

Na dwa dni wyłączamy się z systemu i relaksujemy w psie.
Dawno tego nie było.

PS. Postanowiłam dziś do Niej podejść po koncercie i powiedzieć o tym występie w Operze.
O tym, jak to odebraliśmy. I powiem Jej o blogu.
Ona ewidentnie nie ma zasobów i powinna do nas dołączyć.
Tam coś bardzo złego się dzieje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz