środa, 11 maja 2016

Ujjayi

Breathe in,
breathe out,
Koniczek.

Nasze sylwetki to żywa manifestacja naszego losu.
Krótką mamy datę przydatności.
Nic więc dziwnego, że chcą nas wycisnąć jak cytryny.


"Jakieś plany, pani O?
Bo już troszeczkę panią czas goni, pani O."

Być może już nawet dogonił.

Jeśli koncepcja zapraszania na świat potomstwa nie pasuje do twojej układanki,
to "w pewnym wieku" z każdym dniem coraz bardziej się od niej oddalasz.
Piasek w klepsydrze spada może i wolno,
ale nieubłaganie.



W magicznej krainie czarnoksiężników, baśni i cudów,
gdzie pali się wiedźmy i czarownice,
gdzie Jaś i Małgosia w klatce, a
kot w butach,
na wszelki wypadek niepokalanego poczęcia,
tak w razie czego,
wiem jednak,
o co chodzi z tym oddechem.

Nadejdzie ten dzień,
kiedy zmyję cały pasztet,
umyję okna,
kupię materace i obiję poduchy.
Wtedy do tych pokoi być może wprowadzą się klepsydry.
Może to jest ten brakujący element układanki?

Tymczasem jadę do tapicera po fotele,
do baumarktu po gwoździe,
do domu rzemiosła po
lustro.


Mów mi "Maria"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz