sobota, 28 stycznia 2017

Ex feminae lux!

J. z I. ma pensjonat.
Ma też córkę, która rozważała naukę w szkole aktorskiej, ponieważ wybitnie dobrze wychodziło jej m.in. granie osoby komunikatywnej, kontaktowej i otwartej na innych. No, rola życia po prostu.
Anyway, Córka przez kilka lat z rzędu jeździła jako tłumaczka na przeogromne targi turystyczne w Berlinie, gdzie werbowała rzesze gości dla swojego regionu i dla pensjonatu J.
Odwiedzające i odwiedzający ją uwielbiali (znamy to, o to przecież chodzi, right?)
i pytali, czy ona też tam będzie w tym pensjonacie.
Często była, a teraz ma w Niemczech wielu znajomych.
Przyjeżdżają do dziś - to są stali goście.
Po kilku latach Córka wyspecjalizowała się w innych dziedzinach, a wyjazdy do Berlina przestały ją bawić i zadowalać finansowo. Wtedy - w swojej własnej sprawie - do Berlina zaczął jeździć WujekPaweł. Nie mógł zrozumieć dlaczego J. ma po targach tylu gości, a on - nie.
Rozkminiał przez kilka lat i stwierdził, że musi jednak chodzić o osobę.
Po latach abstynencji targowej, here I am, na targach turystycznych w Dreźnie, bo J. bardzo prosił.
To najmniejsze, co mogę zrobić wobec ostatnich miesięcy.
WujekPaweł aż wyprawił kolację z prośbą, żeby i jego reklamować, bo on w tym roku nie jedzie.
Twierdzi, że jego obecność na targach przynosi chyba efekt odwrotny od postulowanego.

Role się odwróciły, nie jestem już studentką i już nie muszę parzyć kawy dla pijanych mężczyzn, którzy każą mi się uśmiechać. Wyszłam z dawnej roli życia i teraz lubię sobie chociażby posiedzieć w stuporze. Patrzę teraz na nich i bez cienia uśmiechu mówię, że nie piję wódki ani nie jem mięsa
oraz że każdy sam odpowiada za swoje czyny.
"Przed Panem" - na to Dyro, ale ja: "i przed sobą".
Role się bardzo odwróciły.
Panom nie przyszłoby do głowy kazać mi się uśmiechać.
Panowie są przedszkolakami.
To, że się nie uśmiecham, nie znaczy, że ich nie lubię.


Kawę parzy i przynosi inna młoda kobieta, która w kuchni pracuje z młodym mężczyzną.
Są z Czech i są uroczy. Albo takich grają.

I teraz - uwaga - sentencja roku.
Mamy wspólne stoisko z Czechami i
who the hell knows why, ale podpisy są po czesku.
Wygląda to tak:



Aha.
Ya feel me?
Zobaczyłam to dopiero w hotelu na tym zdjęciu.
Więcej zdjęć u przewodnika Piotra Lisowskiego na facjacie.

Bonus: karma.
Jest z nami młody myśliwy.
Zadałam mu pytanie o zabijanie,
na co on, że mówię jak jego siostra.
Na co ja - w myślach:



Jeśli zatem masz trudności w relacji ze swoją,
to być może Ona jest tu po to, żeby Ci coś pokazać?
Kochaj Siostrę swą i dbaj o Nią!

A już jutro: Córka na targach o architekturze.
Stay tuned and don't be scared.
SiostraKoniczek
z oddziału P&P
OkresOstróda

PS To dopiero trzeci dzień z 14-tu, and I'm like
E.T. do domu. Ostatnio tak tęskniłam chyba w Oleńce.
Ty Szczęściarzu, żeś się tam zainstalował w CP z koniczkami!

2 komentarze:

  1. dzisiaj poszliśmy do lisa
    on albo ona, bo to przecież może być lisa a nie lis ma legowisko pod płotem rembajły
    tuż pod jebanym kurnikiem
    "jebany rekord", pomyślał bruno wyrywając mi rączki ze stawów i rzucając się w pogoń za rudzielcem
    wtem zjawił się Kacperek
    dwa razy po drodze wypierdolił się na rowerze
    tak jest ślisko
    ale przyjechał
    i powiedział naprawdę przybity, że wszystkie mu odmówiły
    "zapytałem wszystkie ładne"
    - o co je zapytałeś?
    "no, czy się ze mną umówią nad jeziorem. Nudne te ferie. Czytam Krzyżaków. Potem pogram na konsoli w wyścigi fantasy, o 17:00."
    - chcesz zarobić (do you wanna make some money)?
    "no, chyba nie bardzo"
    a w oczach miał zapowiedź szarych łez
    potwory nie dopadły lisa, a ja rozebrałem choinkę

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!!!!!!!
    Kacperek!!!! It was fucking obvious, man!
    "Zapytałem wszystkie ładne" - wow :-D Cudowny jest.
    Karma, baby.
    Hahahahahhaaaaa, OMG!!!!
    Bruno i "jebany rekord" - hahahaha. Już to widzę. Geez....
    Viel Spaß. To będą bardzo pouczające ferie, jak widać.

    OdpowiedzUsuń