wtorek, 17 stycznia 2017

On love

Luty płynie odwilżą w Lux.
Nietolerancja glutenu hula, ale jeszcze nikt tego nie rozumie.
Każdego poranka w drodze do niedużego budynku PE mieszczącego sekcję korespondencji z obywatelem, ObfitaBlondynka i DrobnaBrunetka – międzynarodowy duet z łoża małżeńskiego w pralni pieniędzy u LesChinois -  kupują croissanty. Potem przez cały dzień kawa.
Jest początek 2005 roku, Polska świeżo w UE, a w całej sekcji dotkliwy brak osób władających językiem polskim. Jedyny, ale naprawdę jedyny ratunek w stażystce Koniczku.
Masz tu, pisz, odpowiadaj obywatelom, tłumacz dyrektorowi, bo on jest Belgiem i przecież nie rozumie. Stażystka – jak wielokrotnie każdego dnia – nastawia kawiarkę i idzie do swojego biura.
Za oknem pikują kanie. Otwiera grubą teczkę: list z Polski wraz z obszerną dokumentacją represji przez SB. Ze zdjęciami. Do przetłumaczenia na francuski dla dyrektora. Koniczek własnym oczom nie wierzy. Czyta. Mija godzina. Koniczek czyta, dowody ogląda w postaci zdjęć, gorączkowo wertuje dict.leo.org. Mija druga godzina. Koniczek słyszy – a raczej czuje – tętent silnych łydek ObfitejBlondynki, którą poznaje po głosie: „Fire!!!!” „O. your coffee machine is on fire!!!!” Drzwi się otwierają, wpada ObfitaBlondynka: „I just put into the sink.” Spektakularny wydech.
Rozlega się alarm.
Dwie minuty później pracownicy ochrony sprawnie przeprowadzają ewakuację całego budynku.
Well done, girls!
Miesiąc później w Brux: „Ej, słyszeliśmy, że w jednym z budynków w Lux był pożar i wszystkich ewakuowali!! OMG!”
Blondynka i Brunetka wymieniają spojrzenia.
Co się stało?
Właśnie o tym w ostatniej weekend’owej Wyborczej.
Żaden tam fire.
Najsłabszym elementem kawiarki jest ebonitowa rączka.
Uważaj, żeby się nie stopiła, bo się paskudnie dymi.
Reszta już jest historią i przeszła do annałów PE.
Spytaj o to starych zawodników.
Na pewno będą wiedzieli.


Tak, bardzo chcieli zatrzymać jedyną Polkę i kusili ją hajsem,
ale ona wybrała
miłość
i przeprowadziła się do WWA.

O tym także w ostatniej Wyborczej.
Z Baumanem.

Rien de rien...
Tylko to się liczy.
Zamiast robić hajs,
nie czuć w sumie nic poza tym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz