Siedziałam wieczorem na antresoli sącząc bardzo dobre francuskie wino i prawie je wyplułam widząc to:
Bo jest tak, że zaczęłam czytać ten artykuł kilka tygodni temu, nawet napisałam o nim na fejsie, ale coś tam się wydarzyło i odłożyłam go w połowie lektury. Wróciłam doń dopiero wczoraj, bo czasy były bardzo niespokojne, a tu od razu z grubej rury...
No bo - ciekawe, oj ciekawe - kim jest ta przyjaciółka, o którą pyta dziennikarka w wywiadzie z Jean Shinodą Bolen, autorką Bogiń w każdej kobiecie, które dostałam niemalże dokładnie rok temu, po swojej ceremonii...
No i co my tu mamy:
"Może bardzo mocno kochać,
być w związku,
ale pozbawiona go, nadal posiada to,
co ją tworzy i definiuje."
Oraz:
"...potrafi cieszyć się samotnością i własnym towarzystwem."
Ya'll feel me?
Peace, Sis!
Gratuluję tego wywiadu i bardzo Cię kocham.
Ale nie siedziałam sama na tej antresoli,
choć było to tak dobre,
jak siedzenie w samotności.
jak siedzenie w samotności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz