Dlatego ostatni film - a był on niestety słaby - oglądałam w maju.
I wczoraj w końcu: bang!
Stał na półce od kilku miesięcy, ale bałam się.
MOONLIGHT
Damn, co za film!
Jak dla mnie, perfekcyjny.
Nawet mało jest gadane, hehe,
ale najważniejsze są kolory i muzyka.
Scena otwarcia - jedna z najlepszych ever.
Ustawia wszystko.
Geez, co za film....
Jeden wielki ruchomy obraz z podkładem muzycznym
i niesamowicie utalentowanym aktorem.
Zagrać wszystko w tak oszczędny sposób?
Rozłożył mnie na łopatki.
Koniec komentarza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz