piątek, 13 października 2017

Ghetto editorial pt. II

Pewne rzeczy nie podlegają renegocjacji,
chociażbyś zakradał mi się do łóżka w środku nocy.

Chcesz budzić się obok ślicznotki?
Licz się z tym, że rano na Ciebie nie spojrzy.
Pierwsze zdanie tak gdzieś od 11-tej.

Przebieżka przez podwórko po 10-tej.
Podwórko, to jest 7 hektarów łąk, lasu, bagna i żwirowni.
Pobiegliśmy przez plac Prezydencki, przez kolonię do gravel pitu.
RZA i ja.


 
Żwirownia zarosła sosnami i brzozami odkąd kupiliśmy ją w 2008 roku,
a było to m.in. za pinatsy zarobione na studiach:
"Frau Zmijewski, mamy tu podejrzanego o zadanie 20-tu ciosów nożem.
Przyjedzie pani przetłumaczyć przesłuchanie?'

When you give to me,
ayy,
give to me raw.

Tego lata, pod GSem kolega zataczał się z tulipanem w brzuchu,
cały zakrwawiony.

- Dann erzählen Sie mal. Was taten Sie an dem Morgen, als der Diebstahl geschah?
- Wstałem o 5-tej. Wypiłem jedno piwo...

Przez tyle lat duet Reeves i Bullock za kierownicą mojego Pekaesu,
aż mu się paliwo skończyło i rozpierdolił się w drobny pył.

Nauka z tego taka, że nigdzie nie pojechałam.
Brodzę bez uśmiechów przez idzbarskie błoto.
I mam nadzieję, że to rozumiesz, Sis.
Naprawdę nie nadaję się do ludzi teraz.
Tamtej zbroi już nie ma.
I'm like:




W takiej sytuacji komunikacja pozawerbalna działa idealnie z tymi sąsiadkami.
Już mnie mają za swoją i od razu mnie czyszczą. O tak:


When you give to me,
ayy,
give to me raw.
Słodko nie będzie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz