wtorek, 2 lutego 2016

God's playground

... i dobrze, że nie Goebbelsa.





Jeszcze ze dwa kursy nas czekają i chyba będzie koniec.
Mam ambitny plan, żeby przed przyjazdem BoskiegoBobaMaliny coś tu urządzić, coś zawiesić na ścianach. Dziś nam podłączają światłowód do domu (przedtem kładli w ziemi) i montują obróbkę drzwi wejściowych.


MS, są!
Listy.
Tak, tak, przed długimi mailami były oczywiście długie listy i bardzo dobrze, że były,
bo dzięki temu umiem pisać po polsku.
Ale że ja będę bloga prowadzić w tym języku...
To jeszcze rok temu wydawało się absolutnie niemożliwe!



Listy są cudowne.
Rozczulające i bardzo słodkie - MS dopiero się uczyła pisać - ale przede wszystkim mądre!
Bardzo mnie to poruszyło.
Nie mogę się nadziwić, jak dużo tam emocji, jak bogaty (wszech)świat wewnętrzny, który przecież nikogo z tak zwanych "dorosłych" nie interesował.
Tak dużo możemy się nauczyć od dzieci. One mają dużo czasu i bardzo wnikliwie obserwują i czują.
Tam są zaskakująco celne uwagi tak młodych przecież ludzi, bardzo trafne obserwacje świata "dorosłych" (homegirl Sarah z Kalifornii pisze, że dobrze wybrała, że tam nie została z matką i nie prowadzi tego pustego życia - wow) i ubolewanie nad jego bezsensem i nudą.

Chłopcy jednak są biedni i krzywdzeni przez "Dżendera". Czy chłopców się zachęca do pisania listów? Do zastanawiania się nad sobą i opisywania tych stanów, dzielenia się nimi?
Ostatnio pewien bardzo mądry duży chłopiec powiedział mi, że on nawet nie zna słów, żeby opisać to, co czuje. Powiedział, że zazdrości nam kobietom tego bogatszego języka w zakresie emocji.
Język w końcu nie tylko odzwierciedla świat. On go także tworzy.
Bez nazywania emocji - bieda, nędza i "po ulicy miłość hula wiatr".

Co ciekawe, tamci "dorośli" z listów to mniej więcej nasi dzisiejsi rówieśnicy.
Jacy nie chcieliśmy się stać, a jacy się staliśmy?
Ja poszłam dalej tą wyboistą drogą abnegata.
Spory odcinek nawet sama, samiusieńka przeszłam mocno poobijana i zmarznięta.
Wieśniak meets VW to jednak nie jest połączenie ani oczywiste, ani proste.
Schizofreniczne raczej. Szpagat i kilkuletnia bezdomność tożsamościowa.
Trzeba było stworzyć coś bardzo swojego, żeby się tam zadomowić,
bo gotowe rozwiązania nie pasowały.
A teraz jest ten niepowtarzalny, cudowny, kosmopolityczny fanklub i już nawet festiwale zaczynamy robić wieśniacze.
Dlatego w życiu zamiast na kompromisy, lepiej iść na poziomki.
Własną drogą, ma się rozumieć.

A Wy???
Kto się stał dorosłym? Obrzydliwym, wstrętnym dorosłym, z którym sam nie chciałby się bawić?
To jeszcze można odwrócić, you know...

2 komentarze:

  1. DS ! To cudnie, ze listy się znalazły ... Zrobimy sobie kiedyś wspólne popołudnie i bardziej się nad nimi pochylimy :) I can't wait ...
    MS

    OdpowiedzUsuń
  2. Hot mama,
    Crystal Palace stoi otworem.
    Ale wcześniej zlot wieśniaków w Wielkopolsce!
    Furgonetką z mięsem podjadę...

    OdpowiedzUsuń