niedziela, 27 listopada 2016

Move On, Koniczek



Nie zawsze udawało mi się żyć według zasady,
że imprezę opuszczasz wtedy,
kiedy jest najlepiej.
Raz nawet tak przeciągnęłam strunę,
że prawie zwariowałam.

Dlatego teraz,
kiedy jest bezgranicznie fantastycznie,
i tylko chciałoby się grzać te stópki przed kominkiem,
trzeba wyjść ze strefy komfortu.




Czy można wyjść bardziej ze swojej strefy komfortu,
niż wsiąść o 2.10 do busa pod zamkiem,
tylko po to, żeby o 7.50
znaleźć się w
Dortmundzie??



The Keeper of the Keys

PS Karma niemieckiej prowincji: wernisaż był tuż obok Alei Gelsenkirchen, ŻonoMoja.
Ale o tym innym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz