wtorek, 19 lipca 2016

Mi Mujer

Gdzieś tak przed 20-tą, kiedy wysłałam już formularz zgłoszeniowy, dwa maile do Holgera i maile do Ew; kiedy rozładowała mi się bateria w laptopie, a słońce wisiało w klonach,
nareszcie nadszedł ten moment:
"Bieganko?"
You bet!

Odwiesiłam do szafy kostiumy PaniO, PięknejKobiety i KobietyKota i wygrzebałam lekko przykurzony kostium ZdrowegoWieśniaka. Wisiał tuż obok spleśniałego kombinezonu PoważnejPaniBiegłej. Odbyłam poważną rozmowę z KrólemWieśniaków:
jak Wieśniak z Wieśniakiem, w końcu,
i paradoksalnie to on przemówił do mnie swoją ludową mądrością.

Maszynistko, już wiem, o co Ci chodzi z tym treningiem.
Goddammit, wybiegałam dziś te miesiące, I swear.

CzasSowy to wbrew pozorom nie jest pora na jogę.
To pora na ciężkie żelazo.
I feel you, girl, i to działa. Keep on, to mi w sobotę ten ośmiopak pokażesz.
Ja trochę zbudyniałam przez te miesiące, ale spox.
Daj mi miesiąc, a się podciągnę do swojej formy.
Higieniczny tryb życia teraz prowadzę.

Ale dobra, poprzewalałam i poszłam na pole.
I tam to są dopiero Zenki.
Myślicie, że takiego liska albo koziołka to wszystko cokolwiek obchodzi???
Lisek wraz z całą rodziną (w sumie chyba 5 ich jest) wdzięcznie skaczą polując na myszy - urocze to jest. Koziołek szczeka. Bulusie wyją.

Pozamykałam więc szczelnie te okna anaboliczne, wyjęłam niezdrowe krakersy bezglutenowe + swój rumianek i zaległam pod kocem z ceraty (tylko to działa na komary) z tym:



i od razu mi się przypomniała ta scena sprzed roku z MiMujer.
Oczywiście pod kocem z ceraty, w kapturach, z herbatą. Gwiazdy akurat spadały.
Jesteśmy wymiataczami stratosfery, no doubt about it.
I wtedy zza chmur wyszedł księżyc i tak sobie pomyślałam,
że nie wiem, jak Ten Koniczek te 3 lata przeżył, bo
ja bym nie dała rady.
Może chociaż miesiąc oddechu teraz?







PS Dzięki za Sensuality. Got it, this time. Słucham do upadłego. Online, offline, do kolacji.

2 komentarze: