wtorek, 20 grudnia 2016

MakeLifeHarder with Koniczek

W poniedziałek, jeszcze przed śniadaniem, Kuzynki, 
potem szybko do roboty, 
o 16-ej wysłane.
Holly (na szczęście w niedzielę w nocy wrócił z Berlina na swoją wioskę)
przesyła zdjęcie jakichś wypasionych buraków w mące, 
a „naszej bohaterce chce się płakać.”
Bo przez całą niedzielę ZłośliwaWena, a bohaterka przewalała się to w spaceship’ie, 
to na antresoli, to w końcu cały wieczór przed kominkiem i nie kupiła nic do jedzenia.
Seit Stunden, seit Tagen, seit Jahr’n…

W Koniczka głowie zatem wielce szybka matematyka:
włoszczyzna w lodówce,
pół cebuli,
przecier pomidorowo-paprykowy od ŻonyWujkaPawła,
zioła na parapecie
i
fasola w puszce.

Puszkowana fasola u Koniczka?
&*%@^%$ rekord…
Nikt nie wie skąd ani dlaczego, ale jak dobrze, że była.
Ogólnie, ohyda, myśli Konix, ale GS już zamknięty, a zaraz ma przyjechać Ryszek, bo PaniBiegła mu pomaga w jednej sprawie, a poza tym odpadają te kawałki cegieł z komina (który Ryszek murował),
więc
wszystko jedno,
wszystko jedno.

Can’t help it, muszę się z Wami podzielić.
Kto zna Koniczka-Estetyczka, co z kryształów czipsy je, ten rozumie powagę sytuacji.


 Profesjonalnie wysuszony rozmaryn.
This is how you do it: nie ma cię nigdy w domu, a rozmaryn się suszy na parapecie.
Nieziemsko pyszny przecier pomidorowo-paprykowy.
This is how you do it: grasz ostro ze sobą samą i chorujesz przez kilkanaście miesięcy, 
rozstajesz się po 19-tu latach, strzelasz fest załamkę i przeplatasz to nawrotem choroby,
nie pracując przez kilka miesięcy doprowadzasz się do skrajnie kreatywnej sytuacji finansowej,
w końcu korzystasz z tych propozycji
i dostajesz/przyjmujesz wszystko, co Ci potrzebne.
Między innymi dziesięć słoików tego mega sosu.
Ale tylko między innymi. 


Usmażyłam lekko i udusiłam:
pora, pół czerwonej cebuli, 4 małe marchewki, puszkę ohydnej fasoli i ten przecier + rozmaryn z parapetu i majeranek (też od tej cioci), przyprawę do fasoli i soczewicy, sól, pieprz cytrynowy.
Bez oliwek. Oliwki tylko tam stały po prostu. 
Do tego ryż basmati.


I zjadła PaniBiegła tę fasolę.
Co więcej – była przepyszna!

Myśląc jeszcze, jakim trunkiem tego Ryszka ugości

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz