piątek, 28 lipca 2017

Radość!

No dobrze.
Być może nie wyraziłam się wystarczająco jasno.
Radość Lowena jest o wyzwalaniu stłumionych uczuć. Bardzo często, zupełnie jak w moim przypadku, jest to złość/wściekłość. We wczesnym dzieciństwie byłam bita za okazywanie takich emocji, także w życiu dorosłym odczuwanie wściekłości równało się dla mnie z poczuciem zagrożenia życia. No kidding. Sama się siebie bałam. Odczuwając złość najchętniej schowałabym się pod łóżko, więc kierowałam własną agresję do wewnątrz, przez co prawie zabiłam się różnymi nieprzyjemnymi chorobami. Tylko czasami to wychodziło przy zmywaniu naczyń:



 a także świeżo po przebudzeniu - odkąd pamiętam:


AleMężczyzna wtedy mówił: "Za dużo pary w łapach. Chodź na worek!"
Wtedy ja: "Nieeeeee....jeszcze nie..."
Nie potrafiłam korzystać ze starego worka treningowego, który MMM zainstalował mi zaraz po dniu kobiet 2017. Jules, która przeczytała Radość w tempie ekspresowym, od razu chciała walić w worek i była zdziwiona, że ja od miesięcy nie potrafię się do niego zbliżyć. No cóż. Pracowałam nad tym z różnymi specjalist(k)ami i wiedziałam, że kiedyś ten moment nadejdzie. Jednocześnie bardzo się go bałam. Aż w lipcu wszystko się posypało. Pewnego czwartku, w Warszawie, spędziłam siedem godzin na pracy terapeutycznej. Zapisałam się na serię masaży uwalniających traumę z powięzi oraz napięcie w mięśniach, a tym samym - hormony stresu, które te mięśnie wytwarzały przez kilkadziesiąt lat (!) Tak, przemoc nie kończy się ot tak, nawet jeżeli pozornie się kończy. Ona pozostaje zapisana w naszych ciałach na poziomie komórek, jest w mięśniach, w powięziach, a my ciągle produkujemy trujący koktajl biochemiczny.
I kiedy zadzwonił Wąsacz, który bije i poniża swoich trzech synów (tak, tego najmłodszego ślicznego ulubieńca wszechświata też), i zaczął mnie obrażać, to już nie wytrzymałam. Słoiki już nie wystarczały. AleMężczyzna, który słyszał tę rozmowę, podniósł się od komputera: "Idziemy na worek! Zakładaj buty, masz rękawice."
I poszło.
I spuściłam taki wpierdol swoim oprawcom, że OMGess.




Kolejnym krokiem jest konfrontowanie ich z tym, co robili i robią.
Niech też pracują nad sobą.
A tak poza wszystkim: wszyscy sadyści raus z mojego życia!
Now!

Tyle BadBunny.
Czas na ZłeMisie!


PS A teraz przenieście sobie tę sytuację na sytuację polityczno-społeczną w Polsce.
Dziewuchy, CzarnyProtest, protesty wokół ustaw sądowych.
Got it?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz