niedziela, 3 grudnia 2017

I came alive at 35...

Kto czyta bloga od początku roku,
wie nie tylko,
że życie jest jak półka z prezerwatywami:
Invisible tuż obok Pleasure Max.
Kto czyta bloga od początku roku, wie,
że ten rok upłynął nam pod matronatem
naszej Siostry Matki Boskiej.

Wszelkie wsparcie zawsze w cenie.
Kobieta to kobieta,
a czy to matka boska czy matka ludzka,
to już kwestia drugorzędna.

Przy czym - fakt - Matka Boska jest trochę na przegranej pozycji,
no bo co Ona miała z tego całego Ducha Świętego???


To musi być niewyobrażalnie nudne przeżycie -
takie niepokalane poczęcie...


Co innego my,
kobiety z kolektywu P&P.

Ostatnio pewien mężczyzna zapytał mnie:


- Und... hast du auch toys?
- Mhm.
Ich habe toys.
Geschenkt bekommen.
Ich benutze sie nicht, hab' nicht mal Baterrien dafür.


A Marlena Shaw trafiła w punkt:
When the applause is all over,
I do not wanna be left on the stage of life
with nothing but
battery operated love...



It was a very good year.
I came alive at 35.

3 komentarze:

  1. Kto czyta bloga od początku roku wie że wczoraj była sobota! Gdzie jest wpis z soboty?czy ktoś coś wie?🙄

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam, że spotka mnie za to ostracyzm...
    Miałam nadzieję, że nie zauważysz, że może pojechałaś do Holandii albo gdzieś.
    Tyle się napisałam w piątek innych rzeczy, że nie miałam siły na bloga. Przygotowuję ogromny projekt dla wsi - za 200 tysięcy. Trzeba to wszystko spisać, chcę jak najszybciej wysłać do Inkubatora Inicjatyw Społecznych, żebyśmy mogły już pracować nad kosztorysem :-)
    Dlatego blog ucierpiał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykłam wybaczać tak i teraz , jeśli dla wsi to już się nie gniewam😃

    OdpowiedzUsuń