a ty z radości nie umiesz podjąć decyzji, za co się zabrać:
- ćwiczenie boso na macie;
- czytanie Lowena, a może jednak Sowy?
- spisanie ilości lewych i prawych klamek do drzwi;
- przygotowanie kosztorysu wykończenia domku;
- napisanie felietonu, a może jednak czegoś do doktoratu?
- malowanie ściany;
- wieszanie obrazków w Artystycznym i God's Playground;
- wertowanie albumów o sztuce;
- odbiór wydruków w mieście;
- przygotowanie oferty JuHo;
- robienie zdjęć;
- skręcanie tych foteli, co J. z I. je tam trzyma w szopie na strychu....
i tak bez końca.
Wiedziałam, że ten dom to będzie to,
ale że aż tak???
Nikt mi w życiu nie pokazał, że można żyć aż tak...
Mam trochę inne zdanie, jesteś fantastyczna w tym kim jesteś i co robisz więc z zasady mamy to po kimś ,zazwyczaj w genach .A geny to ja już wiem jakie ,po kim i skąd.Jesteśmy jak jajko,czym skorupa za młodu 🍀
OdpowiedzUsuńNo właśnie...
OdpowiedzUsuńI to temat godny dłuższej rozmowy, bo nic nie jest oczywiste, a mało co jest takie, jakim się wydaje.
I wierz mi - nikt mi nie pokazał tego, co tworzę teraz na różnych płaszczyznach swojego życia. Szczególnie na płaszczyźnie relacji damsko-męskich, ale też relacji w ogóle oraz prawa do radości.
I dziękuję za miłe słowa!
OdpowiedzUsuńNikt nie pokazał ale ścieżkę udostępnił , kierunek.Nigdy z brzydkiego kaczątka nie wyrośnie łabądź.Tak jak w Buddyzmie jesteś tym co jesz . Jadłaś od dziecka to co teraz wraca .
OdpowiedzUsuńI to sobie teraz przemedytuję! Bardzo cenna uwaga.
UsuńDzięki!