środa, 21 lutego 2018

I ran away for a while...

Uciekłam.
Byłam tam, gdzie przez całe życie bałam się znaleźć,
gdzie przez całe życie zabraniano mi wchodzić.

To była niezwykła eskapada.
Podróż nadal trwa, owszem, ale etap ucieczki się skończył,
bo miejsce ucieczki uczyniłam swoją codziennością.

Na naszej drodze spotykamy różnych ludzi,
a każda z tych osób - nawet najmniejsze niemowlę -
jest potencjalnym nauczycielem
albo nauczycielką.

Na obecnym etapie uczę się od nastolatków.

Podczas swojej ucieczki nauczyłam się miłości.
Zobaczyłam całą paletę możliwości oraz odcienie szarości,
ale także - a może przede wszystkim - zrozumiałam, że w wielu przypadkach za miłość bierzemy coś, co nią nie jest.
Co więcej, kultura popularna nas tam wciska i daje zupełnie przekłamany obraz.
Psychoterapeutka Katarzyna Miller nazywa to zjawisko Myłością.
To jest pole walki. Śpiewała o tym Cyndi Lauper.

Przemysł muzyczny strasznie żeruje na myłości,
a my się na tym wychowujemy.
Przypuszczam, że dziewczynki dużo bardziej, niż chłopcy.
Hasło "jestem twoja, ty jesteś mój" uważam za straszne pranie mózgu i wielce szkodliwe.
Do tego ta cała ideologia katolicka o zakazie eksplorowania swojej seksualności
i mamy takie małżeństwa, gdzie pobożny poseł katuje żonę albo korzysta z usług prostytutek.
Ona nie odchodzi, bo przyrzekała, że będzie w tym bagnie po wsze czasy.
W kościele przyrzekała! To jak ma teraz złamać przysięgę?

Wszystko oczywiście w imię miłości i Chrystusa.
Hell, yeah!
Chrystus na pewno by tego chciał, träum' weiter, Alter...

Przez trzy tygodnie maglowałam tę płytę od Nastolatki.
Miałam z tego bardzo dużo radości i mimo że dokładnie wiem,
co kryje się za beautiful and bitter sweetly,
nie mogę się oprzeć tej piosence.
Jest jak cukierek,
choć MotownLover twierdzi, że jak balsam.
Ale chyba mumifikujący... 




A już niebawem Sardines for dinner.
Stay tuned!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz